Żeby czytał człowieka

O tym, że ksiądz nie może być niczyim wrogiem i nieustannie musi się modlić, aby być dobrym kapłanem, mówi abp Józef Górzyński.

Reklama

Mamy w formacji trzy główne aspekty: duchowy, ludzki i intelektualny. Który w nich jest w dzisiejszym świecie najbardziej potrzebny?

Niebezpiecznie byłoby w tym przypadku wartościować. Kiedy mówimy, że coś jest ważniejsze od drugiego, możemy jednocześnie coś pomniejszyć. Ryzykowne jest stwierdzenie, że któryś z tych aspektów jest ważniejszy. Trzeba rozumieć rangę każdego z nich. Możemy powiedzieć, że wyjściowa jest zawsze formacja duchowa. Powołanie jest związane z wiarą i z wiary wynika. Oczywiście, mamy przykłady z życia wzięte, jak bardzo może doskwierać wiernym słabe przygotowanie intelektualne księdza. Również niedopracowane cechy osobowe mogą być uciążliwe. To tak, jak w nauczaniu o cnotach. Stwierdza się, że nie można w życiu żadnej z nich zostawić na potem. Defekt w jednym wymiarze może zdewastować całą resztę. Tak samo w formacji kapłanów trzeba zachować równowagę. Można powiedzieć, że wszystkie wymienione aspekty są komplementarne.

Dziś często księża są również animatorami kultury na terenie swojej parafii. Czy jest to, według Księdza Arcybiskupa, ważna rola?

Jednym z wymiarów przygotowania do kapłaństwa jest dobre zrozumienie świata, w którym żyjemy. Ma on określoną kulturę i jej niezrozumienie może spowodować, że posługa kapłana będzie źle adresowana. Polega to na niezrozumieniu tego, do którego się zwracam. Po prostu nie „czytam” tego człowieka, a wynika to z faktu, że nie jestem osadzony w jego świecie, który z kolei wyraża się w kulturze. Zrozumienie tego świata jest fundamentem skutecznego posługiwania. Z drugiej strony kultura jest czymś, co my tworzymy. Jan Paweł II mówił o współtworzeniu ze Stwórcą. Człowieczeństwo w tym wymiarze jest nam, według niego, zadane. Mamy wspaniałe przykłady świata chrześcijańskiego, który rozwijał człowieka, tworząc wspaniałą kulturę. Chrześcijaństwo jest do tego szczególnie motywowane. Nie można sobie dlatego wyobrazić posługiwania kapłana bez uczestnictwa w tym procesie, a nie daj Boże gaszenia tego procesu tworzenia lokalnej kultury.

Ważnym elementem nauczania Kościoła są sprawy społeczne. Pojawia się w tym kontekście zagadnienie „ksiądz a polityka”. W jaki sposób powinni kapłani formować te relacje?

Biskup warmiński Ignacy Krasicki pisał: „I śmiech niekiedy może być nauką, kiedy się z przywar nie z osób natrząsa”. Myślę, że w jakimś sensie dotyczy to spraw, o których ksiądz wspomniał. Chodzi o to, żeby oddzielić wartości od konkretnych osób lub sytuacji. To może być trudne, ale możliwe do realizacji. Wiąże się to z tym, o czym mówiłem wcześniej, czyli z miłością pasterską. Można taka sytuację przyrównać do miłości rodzicielskiej. Dziecko najczęściej wyczuwa z jakich motywów nałożona jest na nie nagana lub kara. Wierni potrafią również odczytać z postawy kapłana, czy uwagi, które on czyni, są konieczne do przestrzegania zasad Ewangelii, czy też są zaangażowaniem po stronie jakiejś osoby, środowiska lub partii. Zachowanie odpowiedniej równowagi ze strony księdza w tym kontekście jest ważną i niełatwą umiejętnością. Przecież każdy kapłan ma swoje wartościowanie, które nie jest zawieszone w próżni. Księża mają swoje sympatie polityczne i istnieje pokusa publicznego opowiedzenia się za nimi, co przyniosłoby szkodę ich posłudze. Czasem mamy subiektywne przekonanie, że trzeba się konkretnie opowiedzieć po określonej stronie politycznej, aby poprzeć dobro. A my mamy być pasterzami dla wszystkich, bez wykluczania. Przypomina mi się w tym momencie pewien obraz z przeszłości. Kiedy zostałem w roku 1979 klerykiem, jeszcze przez dwa lata moim pasterzem był kard. Stefan Wyszyński. Jego wypowiedzi były dla nas w pewnych momentach zadziwiające. Kardynał na przykład nie pozwalał, aby księża określali się jako wrogowie komunistów. Podkreślał, że to również są dzieci Boże, a my jesteśmy za nich odpowiedzialni jako pasterze. Pamiętam, że świat był wtedy jasno podzielony na dobrych i złych, oczywiście, my byliśmy po tej dobrej stronie. Kardynał uczył nas tego, aby nie dać się sprowadzić do roli przeciwnika i stanąć po jednej stronie barykady. Miłość pasterska ma ogarniać również tych, którzy z nami walczą i nie zgadzają się.

Czy w życiu Księdza Arcybiskupa byli kapłani, którzy wpłynęli na podejmowane decyzje?

Oczywiście, byli tacy kapłani i są do dziś. Jest to świat, którego nie potrafimy do końca zwerbalizować, a przecież na nas oddziałuje. Niektóre osoby w jakimś sensie nas tworzą, nawet wtedy, gdy nie potrafimy sobie tego faktu uświadomić. Mam wrażenie, że w dużej części autorami naszej formacji na pierwszym etapie kształtowania się powołania są kapłani, którzy kiedyś głosili słowo Boże, celebrowali liturgię, spowiadali nas. Mieli wpływ na podejmowane przez nas decyzje, mimo że nie potrafiliśmy tego nazwać i zauważyć. Jest to działanie siewcy. Trwa zasiew, a plony często są przed kapłanami zakryte. Trzeba być świadomym tego, że przez nas działa Chrystus Pan, nawet gdy pozornie jest to niewidoczne. Jakaś rozmowa może na przykład ustawić komuś całe życie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11