Siostra Emiliana Minuta podczas niemieckiej okupacji w beczce po jedzeniu wywiozła z radomskiego więzienia kilku więźniów politycznych. Gdy władze komunistyczne nie chciały dać ziemi pod planowany kościół, zakonnice oddały swój ogród.
Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia obchodzą 100-lecie pobytu i pracy w Radomiu. Wychowały pokolenia zagubionych dziewcząt. Pomagały tysiącom ludzi. Prowadzą przedszkole i czuwają przy oknie życia. Do Radomia przybyły na zaproszenie ks. Pawła Kubickiego, oficjała w Sandomierzu, a potem biskupa pomocniczego. Ks. Kubicki od lat marzył o stworzeniu w Radomiu Domu Opieki, który stałby się miejscem wychowania i nauki dla dziewcząt z trudnych środowisk. Zbierał własne oszczędności, szukał chętnych do realizacji tego dzieła. Gdy wreszcie kupił dom przy ówczesnej ul. Kozienickiej (dzisiaj Struga), poprosił o poprowadzenie tej placówki właśnie Siostry MB Miłosierdzia.
Dom Opieki
Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, w którym żyła i zmarła św. s. Faustyna Kowalska, założyła matka Teresa Ewa z książąt Sułkowskich hrabina Potocka. W 1862 r. wróciła z Francji do Polski i na zaproszenie abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego (dziś świętego Kościoła katolickiego) objęła w Warszawie Dom Schronienia dla dziewcząt potrzebujących odnowy moralnej. Kilkadziesiąt lat później, u końca I wojny światowej, siostry otrzymały zaproszenie z Radomia, by podjąć się tutaj podobnego zadania.
– Ks. Kubicki w 1917 r. poprosił s. Bernardę Tomicką, ówczesną wikarię generalną, o przysłanie dwóch, trzech sióstr do pracy. Ks. Kubicki postarał się o dwupiętrowy dom i tak to się zaczęło. Siostry przyjechały ze swoimi wychowankami. 6 października 1917 r. dom został prawnie erygowany, poświęcony i rozpoczęła się praca – mówią siostry Oliwia i Liwia z radomskiej wspólnoty ZSMBM.
– Ks. Kubicki w 1918 r. został biskupem pomocniczym diecezji sandomierskiej. Mimo rozlicznych obowiązków, do końca życia żywo interesował się radomskim Domem Opieki. Wspierał go finansowo. Na jego rzecz przekazał wszystkie dochody ze swoich publikacji. Odwiedzał go często i tu się zatrzymywał, gdy był w Radomiu – mówi ks. Albert Warso, historyk Kościoła, pracownik watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. – Mało kto wie, że bp Kubicki chciał w miejscu Domu Opieki zbudować klasztor. Zamówił projekt u znakomitego architekta Stefana Szyllera, który jest autorem projektu słynnej bramy i gmachu biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, a w Radomiu – kościoła NSJ na Glinicach. Gdyby projekt (zachowały się rysunki) został zrealizowany, dałby miastu bodaj najpiękniejszy kompleks klasztorny i wychowawczy. Niestety, był w realizacji zbyt kosztowny na ówczesne możliwości – opowiada ks. Michał Krawczyk, historyk sztuki, wykładowca w radomskim seminarium.
Na przekór wrogom
Wspaniałą kartę siostry MB Miłosierdzia zapisały w okresie niemieckiej okupacji. Poświęciły się wówczas, i to już we wrześniu 1939 r., szeroko zakrojonej działalności charytatywnej. Spieszyły z pomocą 400 uciekinierom, którzy opuścili domy, uchodząc przed zbliżającymi się wojskami niemieckimi. Dostarczały jedzenie 200 polskim jeńcom w niemieckim areszcie. – A potem, w okresie okupacji, wydawały posiłki dla ludności. Systematycznie dożywiały 1055 osadzonych w radomskim więzieniu. Wysyłały paczki z żywnością i ubraniami do 21 więźniów obozów koncentracyjnych oraz 8 osadzonym w oflagach. To wtedy brawurową odwagą wykazała się s. Minuta. Udało się jej wkraść w łaski strażników i w beczkach po jedzeniu wywiozła z więzienia kilku więźniów politycznych. Gdy gestapo trafiło na jej ślad, ukrywała się w różnych klasztorach, posługując się nowym zakonnym imieniem – s. Salwatora – mówi ks. Krawczyk.
Po zakończeniu II wojny światowej w nowych komunistycznych czasach siostrom nie było łatwo. Dla utrzymania radomskiego Domu Opieki zgromadzenie prowadziło filialną placówkę w Cerekwi koło Radomia. Tam było 10-hektarowe gospodarstwo. Komuniści zabrali je już w 1950 r. Jednocześnie cały czas trwały próby odebrania siostrom domu w Radomiu. Ostatecznie zabrano go w 1962 r. – Kuriozalne było uzasadnienie: siostry miały zły wpływ wychowawczy na podopieczne, a wychowanki po opuszczeniu ośrodka były niedostatecznie przygotowane do ówczesnych warunków społecznych – relacjonuje ks. Krawczyk.
– To była 100. rocznica powstania naszego zgromadzenia. Ale siostry, wierne testamentowi założycielki, która na łożu śmierci mówiła: „Będzie, co Bóg chce. Jestem gotowa na wszystko”, postanowiły założyć przedszkole, które tak wspaniale pracuje do dzisiaj – mówi s. Nulla Chmura ZSMB, sekretarka generalna zgromadzenia. Siostry otworzyły przedszkole. Jednocześnie w ich kaplicy zaczęto sprawować Msze św. dla mieszkańców nowego osiedla. Zakonnice zaangażowały się w pracę duszpasterską. To był zalążek nowej parafii, choć zanim powstała i zanim przyszło pozwolenie na budowę nowego kościoła, trzeba było stoczyć prawdziwy bój. – Siedziby Państwowej Straży Pożarnej i Radomskiego Szpitala Specjalistycznego znajdują się na gruncie, który kiedyś należał do Kościoła. Władze obiecały, że w zamian za zajęcie tego gruntu oddadzą na potrzeby Kościoła grunty w północnej części miasta. Obietnicy nie spełniły.
I właśnie wtedy siostry MB Miłosierdzia odpowiedziały na kolejną prośbę. Skierował ją bp Piotr Gołębiowski. Zgromadzenie oddało swój ogród, by w jego miejscu można było zbudować świątynię. Decyzja zapadła po zamknięciu Domu Opieki, ale nie było pozwolenia na budowę kościoła. O tę przyszło się starać kilkanaście lat. Budowę rozpoczęto dopiero pod koniec lat 70. ub. wieku. To dzieło pierwszego proboszcza ks. inf. Adama Staniosa. – Dziś cieszymy się, że kościół MB Miłosierdzia stoi w miejscu naszego ogrodu – mówią siostry.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.