W Ruchu Światło–Życie odnaleźli swoje miejsce. Jak mówią, oaza jest dla ludzi, którzy szukają czegoś więcej, których nudzi bycie „zwyklakiem”.
Młodzi, którzy już przeszli formację, uczestniczyli w Kursie Oazowym dla Animatorów i Kursie dla Animatora Muzycznego. Odbywał się w formie 10-dniowych rekolekcji zamkniętych. – To jest bardzo ważny moment dla młodego człowieka. Po okresie odkrywania Pana Boga, formowania samego siebie, przychodzi czas przejścia do diakonii, czyli do służenia w parafii, w Ruchu Światło–Życie i budowania żywego Kościoła. Jest to takie trochę wejście w narzeczeństwo z Kościołem, taki moment, gdzie Kościół jest dla mnie piękną oblubienicą, różą. Mówiłem młodym – parafrazując lisa, który powiedział Małemu Księciu, że jest odpowiedzialny za to, co oswoił, za swoją różę – że są teraz odpowiedzialni za Ruch Światło–Życie, który przez tyle lat ich formował – wyjaśnia ks. Krzysztof Dukielski, moderator diecezjalny Ruchu.
To ich droga
Rekolekcje odbyły się w ośrodku Ruchu Światło–Życie w Dąbrówce. Poprowadzili je ks. Dukielski, s. Małgorzata Kobylarz i ks. Marcin Dąbrowski oraz animatorzy. Młodzi uczestniczyli w wykładach i warsztatach. Poznawali teologię Ruchu Światło–Życie i jego historię. Była szkoła biblijna, bo animator to człowiek, który kocha Biblię i codziennie praktykuje namiot spotkania, czyli rozważanie Pisma Świętego. Mieli też szkołę liturgiczną i zajęcia ze śpiewu. Uczyli się, jak pisać scenariusze do pogodnych wieczorów i poznawali, jak dzisiaj prowadzić spotkania w grupach. – Ks. Franciszek Blachnicki mówił, że istotą odnowienia Kościoła będą spotkania w małych grupach. Tam młodzi będą doświadczać wspólnoty i tworzyć żywe komórki Kościoła. Młodzi łatwo uciekają ze wspólnot w świat wirtualny. Chodzi o to, że tylko prawdziwe, żywe wspólnoty będą w stanie przyciągnąć młodego człowieka z powrotem do tego realnego życia – mówi ks. Krzysztof. – Na naszych kursach przyszli animatorzy nie tylko uczą się teoretycznie, jak ma taka wspólnota funkcjonować, ale to oni sami ją tworzą i przekonują się, co jest ważnego, aby ona zaistniała.
Ksiądz Dukielski już piąty raz był na kursach dla animatorów. – Dziś uczestniczą w nich młodzi, którzy już zostali zweryfikowani przez życie. Ci, którzy się zastanawiali, czy to dla nich droga, już odpadli. Kiedyś musieliśmy się z kadrą zastanawiać, czy dana osoba się nadaje do bycia animatorem. Dzisiaj nie spotkałem osoby, która by powiedziała, że tu jest, by skończyć formację. Wszyscy mają poczucie, że to od nich zależy trwanie Ruchu w diecezji, że jeśli ich zabraknie, nie będzie miał kto prowadzić rekolekcji. W wielu diecezjach, niestety, do tego doszło. Odwołuje się turnusy albo z braku animatorów muszą posiłkować się liderami z innych wspólnot. Wielu księży na ogólnopolskim zjeździe moderatorów tym się z nami dzieliło. Nam na razie, dzięki Bogu, udaje się te turnusy obsadzać naszymi animatorami. Oni mają tę świadomość, że jeśli ich zabraknie, nie ma ich kto zastąpić, a uformowanie kolejnego animatora to są minimum 3 lata – mówi ks. Krzysztof.
Siostra Małgorzata, służka NMPN, od września ubiegłego roku jest diecezjalną moderatorką Ruchu. Ale już od ponad 10 lat posługuje na oazach wakacyjnych. W Dąbrówce podpowiadała animatorom, jak sobie radzić z konfliktami w grupie i jak budować wspólnotę. – Jestem pod wrażeniem tych młodych ludzi. Oni wiedzą, czego chcą. To są nasi herosi. Począwszy od animatorów, którzy przyjechali tu, by posługiwać. Mimo nawału zajęć, sesji egzaminacyjnej, znaleźli czas, by poprowadzić zajęcia i podzielić się swoją wiedzą. Podobnie jak oni, młodzi, którzy uczestniczą w kursach, mają przekonanie, że to, co robią, jest ważne. Bo kto w dzisiejszych czasach poświęci 10 dni ferii, kiedy mógłby sobie odpoczywać albo zarabiać na jakieś swoje potrzeby, po to, żeby brać udział w jakichś wykładach, czegoś się uczyć i jeszcze słuchać, że może coś w sobie zmienić? – mówi s. Małgorzata. – Jestem pod wrażeniem, że oni chcą się czegoś dowiedzieć, chcą czegoś więcej, by potem to dawać innym. Dla mnie to jest fenomen, bo świat wcale nie ułatwia im życia, my też nie, ponieważ staramy się nie obniżać poprzeczki. Oni są otwarci na te wymagania – dodaje.
Siostra Małgorzata przyznaje, że młodzi mają przed sobą duże wyzwania, bo kiedy już zostaną animatorami, będą się stykali z różnymi ludźmi. Wiedzą, że mają się wykazać odpowiednią kulturą i mają być „takim nowym człowiekiem”. – Staramy się im podpowiadać, jak trzeba pracować nad sobą, by bardziej zacieśniać więź z Panem Bogiem, jak zwyczajnie znaleźć czas na to, żeby zmówić dziesiątkę Różańca, czy jak zacząć swoją przygodę ze słowem Bożym. Te rekolekcje to dobry czas, który może wytworzyć nowe nawyki, które się przydadzą później. Oni właściwie mają do wyboru dwie drogi. Albo pójdą tym nurtem, którym idzie większość młodzieży, albo pod prąd – skoro tu przyjechali, to chcą być zwyczajni inaczej i to stawia przed nimi duże wymagania, bo po prostu we współczesnym świecie stają się znakiem sprzeciwu. Ten czas jest też dobrym czasem budowania wspólnoty, współcześnie by się powiedziało – swoistej grupy wsparcia, bo idąc w świat, który często ich odrzuca, wiedzą, że są ludzie, którzy myślą tak jak oni, i że oni nie są jakimiś dziwadłami, tylko są kimś – mówi moderatorka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.