W Ruchu Światło–Życie odnaleźli swoje miejsce. Jak mówią, oaza jest dla ludzi, którzy szukają czegoś więcej, których nudzi bycie „zwyklakiem”.
Nie chcę być śniętą rybą
KODA i KAMuzO odbyły się w ośrodku Ruchu Światło–Życie w Dąbrówce. W pierwszym uczestniczyło 40 osób, w drugim – 11. Kacper Grudniewski pochodzi z parafii św. Brata Alberta w Radomiu. Jest uczniem II klasy LO im. R. Traugutta. Do oazy należy od 4 lat. Jest też ministrantem, wolontariuszem i działa w grupie ewangelizacyjnej. W podstawówce nie lubił religii, podobnie było początkowo w gimnazjum. Dopiero w drugiej klasie, jak mówi, zaczął życie w pełni. – To był przełom, nie sądziłem, że coś takiego może się zdarzyć. Tak naprawdę oaza wakacyjna w Dąbrówce odmieniła moje życie. Do tej pory uczestniczyłem w niedzielnej Mszy św. i to mi wystarczało. A po oazie była nagła zmiana. Jedna Msza w tygodniu już mi nie wystarczała, potrzebowałem czegoś więcej. Tu poznałem przyjaciół, którzy mają te same cele, co ja. Z nimi mogę się realizować – opowiada. Do uczestniczenia w spotkaniach oazowych namówił Kacpra wikariusz ks. Daniel Glibowski. Na początku przychodził trochę z przymusu, ale przekonał się, że coś w tej wspólnocie jest, że jest tam dużo szczęśliwych ludzi. – Gdybym nie pojechał na oazę, już dawno bym zgasł w swoim powołaniu do animatorstwa, które teraz przeżywam, gdyż tam odkryłem, że bycie chrześcijaninem to coś więcej niż tylko taka monotonność i zastój, ale można być naprawdę wesołym, radosnym, żywym chrześcijaninem. A to, co się zdobywa na oazie, można rozlewać gdzieś dalej, mogą być z tego cudowne owoce. W Dąbrówce dowiedziałem się, że Pan Jezus jest moim Panem i Zbawicielem, że On mnie chce i może być moim przyjacielem, tylko że ja Go muszę najpierw zaakceptować. Zrozumiałem, że w Ruchu jest moje miejsce. Chcę w nim trwać, mimo że inni mogą się z tego śmiać, podcinać skrzydła, bo to nie jest dziś popularne.
Oaza jest dla ludzi, którzy szukają czegoś więcej, których nudzi bycie „zwyklakiem”, ponurakiem, którzy chcą czegoś więcej od życia, chcą to życie komuś dać, poszukują siebie i chcą siebie odnaleźć. Ja tu się odnalazłem, tu czuję się szczęśliwy – mówi Kacper. Asia Puk z parafii w Bierwcach uczy się w II klasie Technikum Gastronomicznego w Radomiu. Z Ruchem Światło–Życie związana jest od 2012 r. – Będąc już pierwszy raz na oazie, czułam, że to jest moje miejsce i dlatego przyjechałam na kurs animatora. Zawsze mówię, że oaza jest dla mnie takim duchowym powerbankiem. Nawet gdy jest się starszym, można się pogubić w życiu, zejść na jakąś złą drogę. A rekolekcje oazowe zawsze dawały mi siłę i zmieniały mnie wewnętrznie. Czułam, że chcę być dobra, nie chcę iść za światem, nie chcę być taką śniętą rybą, która płynie z prądem, tylko mimo wszystko chcę być tą jedną, która płynie pod prąd. Może czasem jest ciężko, ale chcę się zmieniać i bardzo często rekolekcje mi w tym pomagały – przyznaje Asia.
– Warto być w oazie przede wszystkim dlatego, że tu są dobrzy ludzie, mają bardzo dobre serca, można na nich liczyć, można się przed nimi otworzyć, ale też poznać kościelną rzeczywistość z innej strony i przekonać się, że to my wszyscy tworzymy wspólnotę Kościoła. Antoni Gumiński z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Radomiu praktycznie od dziecka należy do oazy. Chodzi do szkoły muzycznej, gra w orkiestrze symfonicznej, więc ma wiele obowiązków, ale zawsze stara się znaleźć czas dla Pana Boga. – Oaza daje mi przede wszystkim takiego powera. Kiedy przyjeżdżamy na oazę wakacyjną, jesteśmy średnio naładowani, ale wyjeżdżając z niej, mamy baterie naładowane na maksa, żeby starczyło na jak najdłużej. Właśnie po to są też oazy modlitwy, żebyśmy cały czas się doładowywali, bo – nie oszukujmy się – nikt z nas nie jest w takim środowisku, w którym wszyscy mają takie same przekonania. Czasem odbijamy się od ściany, dlatego jeżdżę na oazy, żeby się umocnić, podładować – mówi. Antoni uczestniczy w KAMuzO. Do Dąbrówki przyjechał, żeby przeżyć rekolekcje. – Każdy powinien przyjechać i poczuć tę atmosferę, bo wszyscy członkowie oazy coś w sobie mają, większość z nas jest uśmiechnięta, jesteśmy radośni. Wiele osób w szkole pyta mnie, dlaczego zawsze jestem radosny. A ja, gdy rano wstanę na 7.00, żeby zagrać na organach w kościele, od razu lepiej się czuję. Tak jest też po rekolekcjach oazowych. Oazę trzeba poczuć. To jest coś niezwykłego, coś wielkiego, nie da się tego opisać słowami – przyznaje.
Rzym i wędrówka
– Próbujemy zebrać ludzi, którzy byli w Ruchu. Stworzyliśmy z s. Małgorzatą grupę na Facebooku „Animatorzy FOREVER”. Zapraszamy do niej wszystkich oazowiczów z naszej diecezji. Zalogowało się już kilkaset osób. Wrzucają zdjęcia, wspominają, jak to kiedyś było. Chcemy od 1 do 3 czerwca zorganizować w Dąbrówce oazę modlitwy dla tych starszych animatorów, żeby mieli świadomość, że są zawsze nasi – mówi ks. Dukielski. Moderatorzy planują już wakacyjne rekolekcje. Chcą zorganizować dla animatorów oazę w Rzymie. – Wracamy też do oazy niekoedukacyjnej 1 stopnia, czyli dziewczyny w Dąbrówce, chłopaki w Zarzęcinie. To jest dobry czas formowania ich charakterów. Natomiast 2. stopień po raz pierwszy będzie oazą wędrowną. Naród wybrany szedł do Ziemi Obiecanej, my będziemy wędrować do Krościenka. Oczywiście, to będzie niewielka grupa – 25 osób. Pozostali, którzy nie czują się na siłach, będą mieć dwa turnusy w Lubomierzu – wyjaśnia moderator.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).