"Obecnie matka bolesna"

Najpierw donoszę, że nie mam żadnej wiadomości o mym najdroższym o. Maksymilianie i o jego śmierci nie otrzymałam nic więcej z całego jego pobytu i męczarni, tylko ten jeden list z 15 czerwca...

Reklama

Fragment książki Natalii Budzyńskiej "Matka męczennika" publikujemy za zgodą wydawnictwa Znak. Książkę można wygrać w naszym konkursie.

Pierwszy zachowany list świętego ojca Maksymiliana skierowany jest do matki. Ostatni też.

Pierwszy brzmi tak:

Kraków, 28 X [1912]

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Najdroższa Mamo!

Gdy Mama była u nas, opowiadaliśmy Mamie, że pięciu ze lwowskich, a dwóch z krakowskich kleryków ma wyjechać za granicę na studia. Teraz jednak przyszedł rozkaz od O. Prowincjała, żeby siedmiu z naszych (ze lwowskich) tylko pojechało, bo krakowscy mieliby dużo trudności do pokonania z powodu odmiennego rozkładu nauki teologii w różnych miejscowościach. I jeden z nas (Maksymilian) został wyznaczony na wyjazd do Rzymu (na filozofię). Tam będziemy chodzili na uniwersytet „Gregorianum”. Inni pojechali na kilka dni do domu. Ja nigdziem nie pojechał, bo tata jest tutaj, a z mamą widzieliśmy się po wakacjach, z tamtych zaś prawie wszyscy już 3 lata nie oglądali rodzinnych progów. Za to przez ostatnie 2 dni wolno mi – gdzie, kiedy i jak długo chcę – przebywać z Tatą.

Co do Józia, tom do niego osobno nie napisał, bo Mama zapewne będzie u niego na Wszystkich Św[iętych] i wszystko mu opowie.

W końcu proszę o szczególną modlitwę, bo tego tylko mi potrzeba; o inne bowiem wszystko stara się sam św. Zakon jak najlepsza Matka, a tam niebezpieczeństwa dużo; tak np. słyszałem, że tam baby nawet zaczepiają zakonników, a przecież codziennie trzeba będzie chodzić do i ze szkoły.

Prosiłbym także, aby Mama powiedziała Józiowi, że go proszę o westchnienie po Komunii św. i żeby tam wspomniał choć króciutko o mnie w modlitwie do św. Antoniego. Jeżeli ten Święty (jak Józio pisał) niczego mu jeszcze nie odmówił, to i teraz wysłucha i będzie się mną opiekował.

Teraz zbieram się już do podróży. Wyjeżdżamy dziś wieczór, a w środę w południe będziemy już na miejscu, bo jedziemy pociągiem pospiesznym. O godz. 15 będziemy gdzieś w Pontebbie, a o 22 w Bolonii, (bo Włosi liczą czas do 24 godz.).

Po podróży może napiszę co ciekawego z drogi. Teraz polecamy się gorąco modlitwom

zawsze wdzięczni synowie
Maksymilian.

Ostatni jest pisany w języku niemieckim w Oświęcimiu 15 czerwca 1941 roku:

Moja kochana Mamo,
Pod koniec miesiąca maja przyjechałem z transportem do obozu w Oświęcimiu.
U mnie jest wszystko dobrze. Kochana Mamo, bądź spokojna o mnie i o moje zdrowie, gdyż dobry Bóg jest na każdym miejscu i z wielką miłością pamięta o wszystkich i o wszystkim.
Byłoby dobrze przed moim następnym listem nie pisać do mnie, ponieważ nie wiem, jak długo tu pozostanę.
Z serdecznymi pozdrowieniami i pocałunkami

Kolbe Rajmund

Jest napisany tak lekko, jakby zawierał pozdrowienia z nad morza: Tak sobie tu przyjechałem, jestem zdrowy, wszystko jest w porządku, nie wiem kiedy wrócę. Wszyscy wiemy, że listy pisane z Oświęcimia tak właśnie musiały brzmieć, obozowa cenzura innej wiadomości by nie przepuściła.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama