Cichutko z Niepokalaną

Jak stać się człowiekiem modlitwy? Oazowicze mają na to sprawdzone sposoby.

Reklama

W oazie nie da się być ot, tak sobie. No, może na początku. W końcu jednak, po pierwszych, drugich lub trzecich rekolekcjach, nie obejdzie się bez zrozumienia, że czas się zdecydować. Na co? Na trwałą, sprawdzoną formację. I na służbę.

Z górki, pod górkę

Wiosenny weekend w Lipiu pod Świdwinem. Drzewa w kwieciu, tu słońce wyziera zza chmur, tam deszczyk udaje, że pada. Cicho i jakoś radośnie. Za progiem domu Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej również. W jadalni rozmawia kilkanaście osób, sącząc kawę i zajadając się plackiem z dżemem gruszkowym z domowej spiżarni sióstr. Łączy ich myśl, że modlitwa to może właśnie ten sposób, w jaki powinni służyć Kościołowi. Niektórzy dopiero się nad tym zastanawiają, inni są tego bardziej pewni, na przykład Małgosia i Dagmara, które w wieczór rozpoczynający rekolekcje zostały przyjęte przez moderatora diecezjalnego Ruchu Światło–Życie ks. Tomasza Tomaszewskiego na członkinie diakonii modlitwy.

Teraz to grono liczy 19 osób. Przed nimi specyficzna służba. Czasem łatwa i niemal słodka, kiedy minuty cichej modlitwy płyną szybko i bez znużenia. Czasem pod górkę, a nawet bardzo stromą górę, gdy walczyć trzeba o każdą minutę zatrzymywania myśli przy Bogu. Jak nie ustać w połowie drogi? Iść razem, we wspólnocie.

– Członkowie diakonii modlitwy tworzą trzon modlitewny w całej wspólnocie, ale także sami stanowią małą wspólnotę, nie po to, by się izolować, lecz by swoim darem lepiej służyć innym – wyjaśnia s. Natalia Frączek, odpowiedzialna za diecezjalną diakonię modlitwy. Szukają różnych, także nowoczesnych sposobów trwania w jedności. Pochodzą wielu stron diecezji, bo to powołanie może się zrodzić zarówno w sercu dziewczyny z Bornego Sulinowa, jak i chłopaka z Piły, siostry z Lipia czy diakona, którego za kilka miesięcy biskup wezwie na dowolną parafię. Najłatwiej utrzymywać im stały kontakt dzięki Facebookowi. W internetowej sieci wymieniają się zadaniami, umawiają na dyżury modlitewne, formują. Mniej więcej raz na semestr spotykają się na rekolekcjach zwanych oazą modlitwy, a pomiędzy nimi trwają na modlitwie i przygotowują się, by uczyć jej innych. Biorą również w opiekę duchową niektóre wydarzenia w oazie lub diecezji.

– Podejmujemy modlitwę nieustanną w czasie rekolekcji, na przykład oaz wakacyjnych. Każdy z nas „adoptuje” jeden dzień rekolekcji – wyjaśnia s.  Natalia. – W tym roku obejmiemy duchową opieką rekolekcje diakonów przed święceniami kapłańskimi, które rozpoczną się 14 maja. To nasz wyraz wdzięczności Bogu za powołania do kapłaństwa, zwłaszcza że trzech z czterech diakonów to oazowicze.

Niepokalana

Wiosennej oazie modlitwy towarzyszy Niepokalana. Uczestnicy rozpoczynają weekend adoracją, podczas której przyzywają Ducha Świętego, by przybliżył im Jej tajemnicę. Tematem poprzedniej był Jezus Chrystus. Przed oazowiczami jeszcze kolejnych osiem tematów, odpowiadających 10 krokom formacji podstawowej. Jak znają Maryję? Jedni lepiej, inni gorzej. Prowadząca spotkanie w grupie koszalinianka Małgorzata Kasprowicz pomaga im uzmysłowić sobie, na jakim etapie ta znajomość się znajduje. Nie stosuje taryfy ulgowej.

Co Pismo Święte mówi o Maryi? Pamiętasz? A bez zaglądania do Biblii? Trudne zadanie udaje się rozwiązać niemal w stu procentach dzięki burzy mózgów dwóch rywalizujących ze sobą grup. W oparciu o adhortację „Signum magnum” Pawła VI uczą się postaw Maryi. – Staraliśmy się Ją zobaczyć jako Dziewicę modlącą się, słuchającą, rodzącą, ofiarującą oraz nauczycielkę świętości i pobożności – wyjaśnia Małgosia. – Zastanawialiśmy się: co to dla nas znaczy? gdzie możemy to odnaleźć w Piśmie Świętym, a gdzie w naszym życiu? co już udało nam się zrobić, a w czym jeszcze lepiej moglibyśmy Ją naśladować?

Dlaczego mówią o Niej Niepokalana? – To tytuł zaczerpnięty przez sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela oazy, od św. Maksymiliana Kolbego. Jedna z nazw oazy brzmi: Dzieło Niepokalanej – wyjaśnia maryjność Ruchu s. Natalia. Podczas konferencji przekonuje słuchaczy, dlaczego warto oddać się Maryi. Mówi o ścieżkach, którymi Ona prowadzi do Jezusa. W oparciu o mądrość św. Ludwika Marii Grignion de Montfort ukazuje, jak owocuje życie Jej oddane. Ale słuchać to za mało. Potrzebna jest praktyka. Po południu słuchacze wzuwają buty wędrowców, także tych duchowych. Wyruszają na trzykilometrową pielgrzymkę, między polem i lasem ku Roli. Tak przeżywają tajemnice różańcowe, na wzór Maryi – w trasie.

Nie popychaj!

Diakon Patryk Wojcieszak jest w diakonii modlitwy z miłości. Do Niepokalanej i do modlitwy. Wybrał właśnie tę oazową służbę, bo jest ukryta – trudno tu zabłysnąć, jest się raczej mało widocznym. Modlitwa w swojej izdebce? Owszem, ale też pragnienie wyjścia od czasu do czasu za próg i zapalenia pasją modlitwy innych, choćby grup oazowych w diecezji. Towarzyszy młodzieży podczas tego weekendu, ponieważ jest świadomy, że nieumiejętnie przeżyta cisza może osłabiać ducha. I że rozwój życia modlitewnego narażony jest na niebezpieczeństwa.

– Czasem pojawia się pytanie, czy dane przeżycie jest stanem duchowym, czy to są emocje. To rozeznanie jest niezbędne zwłaszcza tam, gdzie chodzi o charyzmaty, a takim ruchem jest oaza. – Mamy kontakt z młodymi oazowiczami i widzimy, że konieczne jest, aby iść z nimi głębiej, towarzyszyć im w życiu duchowym – wyjaśnia ideę takich spotkań s. Natalia. – Bo jeżeli pozwolimy im pozostać na powierzchni przeżyć emocjonalnych, to gdy zderzą się z trudnymi sytuacjami i doświadczą innych, negatywnych, wówczas odpadną, odejdą. Stąd podpowiedzi podczas modlitewnego weekendu, wprowadzone w życie: adoruj i przyjmij Najświętszy Sakrament, trwaj w ciszy, rozpocznij dzień półgodzinną medytacją nad słowem Bożym, pielgrzymuj z Maryją, doświadcz wspólnoty.

Niepokalana uczy delikatności w modlitwie. – Podczas rekolekcji dajemy Bogu czas, miejsce i uczestników do Jego dyspozycji. Ufamy Mu, że sam zechce działać w nich przez swoje słowo. Nie chcemy wciąż animować modlitwy, zastępować Boga – wyjaśnia dk. Patryk. Wolą raczej zrobić krok do tyłu, by zachować czyjąś duchową intymność. – Jest taka moda, żeby zaglądać ludziom w serca. Jednak trzeba im najpierw serce ukazać. To znaczy być z nimi blisko. I czekać. W pewnym momencie oni sami przychodzą. Otwierają serce, bo ufają. A nie dlatego, że ich obnażyłem. – Widzę, jak ludzie robią fajne kroki w stronę Boga i nagle ktoś chce ich przyspieszyć – diakon pokazuje dłonią ruch popchnięcia w plecy. – To czasem działa odwrotnie. Niektórzy są wystraszeni. Mogą uciec, nie wrócić nigdy. Lub nabyć defekt duchowości, który trudno będzie skorygować.

Jako sposób na bliską i bezpieczną więź diakon wskazuje stałą formację. – Konieczny jest mocny fundament. Wówczas, z Bożą pomocą, można zbudować wszystko. To przecież jest…

...piękne

Takim w każdym razie staje się od roku dla Karoliny Robionek z Wałcza. Nastolatka kandyduje na członka diakonii, jeszcze miesiące formacji przed nią, ale za nią przynajmniej pytanie, jak ma służyć w Kościele. Dopiero teraz przychodzi na to czas, jeszcze dwa lata temu modlitwa wydawała się jej czymś obcym. Oswajanie przyszło wraz z pierwszymi rekolekcjami oazowymi. Nagle modlitwa osobista, słowo Boże, liturgia godzin nabrały sensu, zasmakowały.

– Ale naprawdę duży skok zdarzył się rok później, na kolejnych letnich rekolekcjach. Wtedy nauczyłam się być wytrwałą na modlitwie. Nawet wówczas, kiedy to jest trudne, kiedy nie potrafię dobrać słów. Czasem klęczę tylko przez pół godziny i nic. Nic nie mówię, jest pustynia. Ale nie rezygnuję. Bóg nie musi mi dawać znaków: „O, patrz, jestem”. Nie musi nic mówić.

Karolinie pomaga to, że mogła się znaleźć z gronie osób, które lubią się modlić. Słyszy to w ich słowach, widzi w ich twarzach. – Uczę się od nich. Widzę, że potrafią długo klęczeć. Że modlą się całymi sobą. Jesteśmy na spacerze, a oni nawet swoją postawą wyrażają bliskość z Bogiem. Wzoruję się na nich, choć wiadomo, po swojemu.

Jak ważne są etapy w dojrzewaniu, widać także w relacji nastolatki do Matki Bożej. Również Ją poznała bliżej podczas letnich rekolekcji. – Myślałam, że kiedy z nich wrócę, będę z Nią w dobrej relacji. A jednak nie, musiałam poczekać jeszcze rok. Dopiero teraz zauważam efekty, to, jak bardzo zbliżyłam się do Niej. Jako formę zawierzenia Maryi przyjęłam szkaplerz. Co rano odmawiam „Pod Twoją obronę”, to daje mi pokój. Wiem, że Ona mnie chroni. Choćby mi coś nie szło i tak wiem: Ona stoi przy mnie, Ona mnie wspiera.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama