O „wtrącaniu się” Kościoła do polityki, rocznicy chrztu Polski i synodzie biskupów z abp. Stanisławem Gądeckim rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.
Czytając Instrumentum laboris na nadchodzący synod widać, że dyskusja nie jest jeszcze zamknięta. Media też wywierają presję. W radiowej jedynce słuchałem dyskusji, w której stanowisko reprezentowane przez Księdza Arcybiskupa zostało opatrzone etykietką „rygorystyczne”, a propozycje kard. Kaspera i kard. Marksa jako „duszpasterstwo miłosierdzia”.
Owszem, mówił o tym papież Benedykt XVI, niektórym wydaje się, że soborowe nauczanie o małżeństwie, a konkretnie określenie tej instytucji jako intima communitas vitae et amoris (głęboka wspólnota życia i miłości – „Gaudium et spes”, 48), prowadzi do zanegowania istnienia nierozerwalnej więzi małżeńskiej, ponieważ jest to rzekomo »ideał«, do którego nie można »przymuszać« »normalnych chrześcijan«. Faktycznie w niektórych środowiskach kościelnych rozpowszechniło się przekonanie, że z duszpasterskiego punktu widzenia dobro osób żyjących w nieuregulowanych sytuacjach małżeńskich wymaga jakiegoś kanonicznego uregulowania, niezależnie od ważności lub nieważności ich małżeństwa, a więc niezależnie od prawdy o ich osobistej sytuacji. Proces prowadzący do orzeczenia nieważności małżeństwa traktowany jest w istocie jako narzędzie prawne pozwalające osiągnąć ten właśnie cel, zgodnie z logiką, wedle której prawo staje się formalizacją subiektywnych roszczeń.
W tym kontekście trzeba przede wszystkim podkreślić, że Sobór rzeczywiście opisuje małżeństwo jako intima communitas vitae et amoris, ale że wspólnota ta określona jest – zgodnie z tradycją Kościoła – przez zbiór zasad prawa Bożego, które wyznaczają jej prawdziwy i niezmienny sens antropologiczny. Tak, w Instrumentum laboris są dwie propozycje. Jaka będzie ostateczna konkluzja, tego nie wiem. Ostateczną decyzję podejmie papież. Synod pełni wobec niego jedynie rolę doradczą. Natomiast mówienie o kościele konserwatywnym i liberalnym, rygorystycznym i miłosiernym, to są frazesy, które inspirują się bardziej światem polityki aniżeli światem kościelnym. W Kościele istotne jest to, czy pozostaje on zgodny z Ewangelią czy też niezgodny. Reszta nie ma większego znaczenia.
Na czym więc powinien skoncentrować się synod i co sam Ksiądz Arcybiskup zamierza na nim zaakcentować?
Synod powinien się skoncentrować na tym, jak Kościół może pomóc rodzinie i jakimi środkami. Najpierw winien podkreślić przywrócenie sakramentalnego rozumienia małżeństwa i rodziny. Zwrócić uwagę na to, że nierozerwalność małżeństwa nie zależy od ludzkich uczuć, czy to trwałych, czy chwilowych. To Pan działa w małżeństwie między mężczyzną a kobietą, i to dlatego związek ten istnieje i ma swój początek w Bogu.
Czy Ksiądz Arcybiskup nie obawia się, że spory wokół synodu podzielą Kościół?
Każdemu soborowi w starożytności towarzyszyły podziały. Wprawdzie synod to nie sobór, ale z pewnością daje on okazję do powstania rozbieżnych zdań. Niemniej jednak należy pamiętać, że Kościół katolicki istnieje jako jeden Kościół powszechny, w komunii wszystkich biskupów w łączności z papieżem i pod jego przewodnictwem. Takie też, jedno i powszechne jest jego nauczanie. Nie istnieje więc możliwość tworzenia sobie równych doktryn dla różnych diecezji, w zależności od zapotrzebowania. Stąd też dzisiejsze różnice traktujemy jedynie jako okazję do pogłębienia nauczania katolickiego, do znalezienia argumentacji, która przekona wielu. Gdyby synod był tylko w rękach ludzi, to może i należałoby się bać. Ale wierzymy, że nad Kościołem czuwa Duch Święty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.