Gdy nasi przodkowie czcili jeszcze słowiańskie bóstwa, ich przodkowie śpiewali już hymny wielkanocne. Dziś chrześcijanie z Syrii stają się naszymi sąsiadami. Czekając na kolejne grupy uchodźców, warto nakreślić mapę chrześcijaństwa w tym kraju. Mapę, która z powodu wojny staje się coraz mniej aktualna.
W Syrii miałem okazję być w 2008 r., trzy lata przed rebelią, która szybko zamieniła się w wyniszczającą wojnę. Z góry Kasjun, należącej do pasma górskiego Antyliban, rozciągał się imponujący widok na Damaszek – najstarsze miasto świata. A przynajmniej najdłużej zamieszkiwane. Zielone kopuły meczetów i strzeliste minarety wyraźnie dominowały w tym krajobrazie.
To oczywiście nie był pełny obraz tego miejsca. Poza minaretami można było dostrzec liczne kościoły. Niektóre z nich pamiętały pierwsze wieki po Chrystusie. To przecież tutaj powstały najstarsze (po Jerozolimie) wspólnoty chrześcijańskie. Były to Kościoły zarówno wspólnot obrządków prawosławnych, jak i wschodnich Kościołów pozostających w jedności z Rzymem. A nawet młodszych wspólnot protestanckich, bardzo aktywnych w tej części Bliskiego Wschodu. W sumie ok. 10–12 proc. społeczeństwa syryjskiego modliło się słowami „Ojcze nasz”. I wypowiadając słowo Allah, miało na myśli Boga w Trójcy Jedynego (arabskie słowo Allah oznacza Boga, tak jak angielskie God czy francuskie Dieu, i nie jest zarezerwowane, wbrew powszechnemu na Zachodzie przekonaniu, dla islamu).
Wojna od ponad 4 lat tocząca się w Syrii, poza wieloma skomplikowanymi wątkami i podziałami w samym islamie, ma również na celu zniszczenie krajobrazu względnej wolności, jaką cieszyły się Kościoły w tym kraju. Względnej, bo rządy Baszara Al-Asada z jednej strony gwarantowały swobodę kultu, większą niż w niejednym kraju muzułmańskim, z drugiej zaś także duchowni chrześcijańscy byli poddawani stałej kontroli przez służby. Teraz jednak islamska międzynarodówka, która ustanowiła samozwańczy kalifat, wydała wyrok śmierci: chrześcijaństwo, które jest tutaj obecne od ponad 2000 lat, ma zostać dosłownie zmiecione z powierzchni tej ziemi. Spróbujmy zatem przyjrzeć się wspólnotom, które dziś, zmuszone do ucieczki z własnej ojczyzny, szukają schronienia m.in. w Polsce.
Arabskie prawosławie
Najliczniejszą i jedną z najstarszych wspólnot chrześcijańskich w Syrii był Kościół grecko-prawosławny. To jedno z najważniejszych wyznań wśród wszystkich chrześcijan Bliskiego Wschodu. Jest ono powiązane z greckim prawosławnym Patriarchatem Antiochii i Całego Wschodu. Znana z Dziejów Apostolskich Antiochia Syryjska (dziś leżąca na terenie Turcji – choć mapy syryjskie tego nie uwzględniają) to miejsce, w którym po raz pierwszy uczniów Jezusa nazwano chrześcijanami.
Z tego powodu wierni i duchowni tego Kościoła czują się następcami tego pierwszego po Jerozolimie patriarchatu. Językiem używanym w liturgii jest grecki, choć wierni w codziennej komunikacji posługują się oczywiście arabskim. Siedzibą patriarchy jest Damaszek, według podziału administracyjnego podlega mu 5 metropolii w Syrii oraz 6 w Libanie. Liczną grupę wiernych stanowili też chrześcijanie Kościoła syryjsko-prawosławnego, również związanego z syryjskim patriarchatem Antiochii. Kościół ten określa się także mianem monofizyckiego – to z powodu odrzucenia doktryny Soboru Chalcedońskiego o istnieniu dwóch natur w Chrystusie. W odróżnieniu od Kościoła grecko-prawosławnego językiem liturgicznym, ale też w dużej mierze codziennym, jest syryjski lub raczej syriacki, jedna z odmian języka aramejskiego, który w czasach Jezusa był powszechnie używanym językiem w tamtej części świata. Patriarcha Kościoła, choć związany z Antiochią, również rezydował głównie w Damaszku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).