Starsi bracia

Jacek Dziedzina

publikacja 29.08.2015 06:00

Gdy nasi przodkowie czcili jeszcze słowiańskie bóstwa, ich przodkowie śpiewali już hymny wielkanocne. Dziś chrześcijanie z Syrii stają się naszymi sąsiadami. Czekając na kolejne grupy uchodźców, warto nakreślić mapę chrześcijaństwa w tym kraju. Mapę, która z powodu wojny staje się coraz mniej aktualna.

W Damaszku mieliśmy okazję uczestniczyć w ślubie wiernych melchickiego Kościoła greckokatolickiego, jednego ze wschodnich wyznań pozostających w jedności z Rzymem henryk przondziono /foto gość W Damaszku mieliśmy okazję uczestniczyć w ślubie wiernych melchickiego Kościoła greckokatolickiego, jednego ze wschodnich wyznań pozostających w jedności z Rzymem

W Syrii miałem okazję być w 2008 r., trzy lata przed rebelią, która szybko zamieniła się w wyniszczającą wojnę. Z góry Kasjun, należącej do pasma górskiego Antyliban, rozciągał się imponujący widok na Damaszek – najstarsze miasto świata. A przynajmniej najdłużej zamieszkiwane. Zielone kopuły meczetów i strzeliste minarety wyraźnie dominowały w tym krajobrazie.

To oczywiście nie był pełny obraz tego miejsca. Poza minaretami można było dostrzec liczne kościoły. Niektóre z nich pamiętały pierwsze wieki po Chrystusie. To przecież tutaj powstały najstarsze (po Jerozolimie) wspólnoty chrześcijańskie. Były to Kościoły zarówno wspólnot obrządków prawosławnych, jak i wschodnich Kościołów pozostających w jedności z Rzymem. A nawet młodszych wspólnot protestanckich, bardzo aktywnych w tej części Bliskiego Wschodu. W sumie ok. 10–12 proc. społeczeństwa syryjskiego modliło się słowami „Ojcze nasz”. I wypowiadając słowo Allah, miało na myśli Boga w Trójcy Jedynego (arabskie słowo Allah oznacza Boga, tak jak angielskie God czy francuskie Dieu, i nie jest zarezerwowane, wbrew powszechnemu na Zachodzie przekonaniu, dla islamu).

Wojna od ponad 4 lat tocząca się w Syrii, poza wieloma skomplikowanymi wątkami i podziałami w samym islamie, ma również na celu zniszczenie krajobrazu względnej wolności, jaką cieszyły się Kościoły w tym kraju. Względnej, bo rządy Baszara Al-Asada z jednej strony gwarantowały swobodę kultu, większą niż w niejednym kraju muzułmańskim, z drugiej zaś także duchowni chrześcijańscy byli poddawani stałej kontroli przez służby. Teraz jednak islamska międzynarodówka, która ustanowiła samozwańczy kalifat, wydała wyrok śmierci: chrześcijaństwo, które jest tutaj obecne od ponad 2000 lat, ma zostać dosłownie zmiecione z powierzchni tej ziemi. Spróbujmy zatem przyjrzeć się wspólnotom, które dziś, zmuszone do ucieczki z własnej ojczyzny, szukają schronienia m.in. w Polsce.

Arabskie prawosławie

Najliczniejszą i jedną z najstarszych wspólnot chrześcijańskich w Syrii był Kościół grecko-prawosławny. To jedno z najważniejszych wyznań wśród wszystkich chrześcijan Bliskiego Wschodu. Jest ono powiązane z greckim prawosławnym Patriarchatem Antiochii i Całego Wschodu. Znana z Dziejów Apostolskich Antiochia Syryjska (dziś leżąca na terenie Turcji – choć mapy syryjskie tego nie uwzględniają) to miejsce, w którym po raz pierwszy uczniów Jezusa nazwano chrześcijanami.

Z tego powodu wierni i duchowni tego Kościoła czują się następcami tego pierwszego po Jerozolimie patriarchatu. Językiem używanym w liturgii jest grecki, choć wierni w codziennej komunikacji posługują się oczywiście arabskim. Siedzibą patriarchy jest Damaszek, według podziału administracyjnego podlega mu 5 metropolii w Syrii oraz 6 w Libanie. Liczną grupę wiernych stanowili też chrześcijanie Kościoła syryjsko-prawosławnego, również związanego z syryjskim patriarchatem Antiochii. Kościół ten określa się także mianem monofizyckiego – to z powodu odrzucenia doktryny Soboru Chalcedońskiego o istnieniu dwóch natur w Chrystusie. W odróżnieniu od Kościoła grecko-prawosławnego językiem liturgicznym, ale też w dużej mierze codziennym, jest syryjski lub raczej syriacki, jedna z odmian języka aramejskiego, który w czasach Jezusa był powszechnie używanym językiem w tamtej części świata. Patriarcha Kościoła, choć związany z Antiochią, również rezydował głównie w Damaszku.

Do prawosławnych wspólnot obecnych w Syrii należy również Ormiański Kościół Apostolski. Armenia zawsze szczyciła się tym, że pierwsza na świecie przyjęła chrześcijaństwo jako religię państwową, wcześniej niż Rzym. Określenie „apostolski” w nazwie to podkreślenie, że wiarę w Chrystusa przynieśli do Armenii apostołowie Bartłomiej i Tadeusz. Problem w tym, że Kościół ten, podobnie jak wspomniany przed chwilą monofizycki, odrzucił postanowienia Soboru Chalcedońskiego. Mniejszą, ale również sięgającą korzeniami starożytności, wspólnotą są wierni Kościoła nestoriańskiego. Wyłonił się on w następstwie błędu Nestoriusza, patriarchy Konstantynopola, który twierdził, że w Chrystusie istnieją dwie odrębne osoby – boska i ludzka. Herezja została potępiona na soborach Efeskim w 431 r. i Chalcedońskim w 451 r. Wtedy to część biskupów i wiernych nie uznała orzeczeń soborowych i odłączyła się od Kościoła powszechnego.

Przed wojną w Iraku i Syrii (oraz w Iranie) żyło mniej niż 200 tys. wiernych tego Kościoła. Dziś trudno powiedzieć, jak liczną grupę wśród uchodźców stanowią, i czy w ogóle jeszcze zamieszkują te kraje. W tym miejscu trzeba wymienić katolicki Kościół chaldejski, który powstał, gdy pewna część wiernych właśnie Kościoła nestoriańskiego odrzuciła błędy Nestoriusza i podpisała unię z Rzymem (połowa XVI wieku).

„Rzymianie”

W ten sposób płynnie przeszliśmy do Kościołów wschodnich pozostających w jedności z Rzymem. Po chaldejskim warto wymienić w pierwszej kolejności Kościół maronicki, który jest niezwykle silny głównie w Libanie, ale również w Syrii był jedną ze znaczących wspólnot. Początki maronitów związane są z postaciami św. Marona, syryjskiego eremity z przełomu IV i V w., oraz św. Jana Marona, patriarchy Antiochii. Dzięki temu drugiemu maronici uniezależnili się od Bizancjum. Przez kilka wieków błąkali się trochę na granicach teologicznych sporów; do pełnej jedności z Kościołem powszechnym doszło dzięki unii w XVI w. Maronici należą do chrześcijan, którzy długo i skutecznie musieli opierać się próbom islamizacji, zarówno ze strony Arabów, jak i Turków. To doświadczenie m.in. sprawiło, że dziś stanowią silną i świadomą siebie grupę wyznaniową. Używają liturgii św. Jakuba w rycie antiocheńskim, a patriarcha maronicki ma swoją siedzibę pod Bejrutem, stolicą Libanu, do którego uciekają chrześcijanie z Syrii.

W jedności z papieżem pozostaje również Kościół syryjsko-katolicki. Wyłonił się z Kościoła syryjsko-prawosławnego, którego część w XVII w. podpisała unię z Rzymem, odrzucając wspomnianą wyżej herezję monofizytyzmu. W liturgii wierni używają języka syryjskiego (na co dzień mówią po arabsku) i uczestniczą w liturgii według rytu antiocheńskiego. Patriarcha Kościoła rezydował kiedyś w Aleppo (północna część Syrii), obecnie w Bejrucie. Unickim Kościołem jest również melchicki Kościół grecko-katolicki. Powstał w 1724 r. przez przyłączenie się niewielkiej grupy wiernych Kościoła grecko-prawosławnego do unii z Rzymem. Podobnie jak grecko-prawosławny posługuje się liturgią św. Jakuba (ryt bizantyjski) w języku greckim. Patriarchat znajduje się w Antiochii, ale patriarcha mieszka w Damaszku (prawdopodobnie jeszcze nie opuścił stolicy Syrii). Patriarchę melchickiego Grzegorza III Lahama poznałem osobiście w czasie pobytu w Damaszku.

Z długiej rozmowy zapamiętałem m.in. jego zdziwienie, gdy próbowałem ustalić faktyczną liczbę wiernych Kościoła, któremu przewodniczy. Miał z tym prawdziwy kłopot, ale nie z powodu własnej ignorancji, tylko różnicy w semickim podejściu do statystyk: my, Europejczycy, „ogarniamy” rzeczywistość, mając w głowie tabele, wykresy i inne mądrości, podczas gdy ludy semickie interesuje istota rzeczy, przekaz, a detale nie odgrywają tak istotnej roli. Grzegorz III trochę zmęczony „liczeniem” wiernych, w końcu powiedział mi: „Dla mnie najważniejsze jest to, że jestem następcą tych, którzy wierzyli już w pierwszych wiekach, że jestem członkiem jednej z najstarszych wspólnot chrześcijańskich”.

Później mieliśmy okazję spotkać się jeszcze podczas Asyżu w Krakowie oraz w czasie pielgrzymki Benedykta XVI na Cyprze. W czasie toczącej się wojny patriarcha zajął negatywne stanowisko wobec zachodnich planów inwazji na Syrię, która miałaby usunąć prezydenta Asada. I miał rację, bo wbrew temu, co mówiono na Zachodzie, taka wojna nie była wsparciem żadnej „wolnej Syrii”, tylko międzynarodówki islamskich terrorystów, którzy teraz pod sztandarami Państwa Islamskiego dokonują rzezi również na chrześcijanach.

Ewangelikalny Wschód

Chrześcijańska Syria to jednak nie tylko starsi dla Polaków bracia w wierze. Dla niektórych sporym zaskoczeniem jest fakt, że na Bliskim Wschodzie, w tym w Syrii, działają różne Kościoły protestanckie, zwłaszcza odłamy ewangelikalne. Wymieńmy tylko te, które zrzeszone są w Światowej Radzie Kościołów. Główną organizacją obejmującą najważniejsze wspólnoty ewangelikalne jest Narodowy Synod Ewangelikalny Syrii i Libanu. Jego początki sięgają ożywienia ewangelikalnego w tym regionie na początku XIX w., które było częścią przebudzenia intelektualnego w arabskiej części Imperium Osmańskiego. Przebudzenie to było wspierane, a raczej animowane przez misjonarzy ewangelikalnych z Ameryki Północnej i Wielkiej Brytanii.

Władze imperium uznały nowe wyznania już w 1848 r., a pierwsze kościoły zostały zbudowane w Bejrucie i w Hasbaya na zboczach góry Hermon. Ostatecznie wspólnoty ewangelikalne powstały w większości dużych miast, ale też na prowincji – na terenach, które później znalazły się w granicach niepodległych państw: Syrii i Libanu. Synod ewangelikalny, który powstał już w 1920 r., jest organem administracyjnym obejmującym ok. 60 arabskojęzycznych zborów. W 1959 r. przejął odpowiedzialność za działalność misyjną z różnych kierunków: m.in. z USA, Irlandii, a nawet Francji. Oczywiście mówiąc „działalność misyjna”, mamy na myśli jednak dość ograniczone przez kulturę islamu działania ewangelizacyjne (nawet w świeckiej Syrii przejście z islamu na chrześcijaństwo było prawnie zakazane).

Synod sponsorował przed wojną działalność kilku szkół, prowadził też szpitale. Znaczącą organizacją jest również Unia Ormiańskich Kościołów Ewangelikalnych na Bliskim Wschodzie. Brzmi dość egzotycznie – ewangelikalne i ormiańskie zarazem? Tutaj również korzenie sięgają XIX w. i ruchu reformatorskiego w łonie Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego (o którym mówiliśmy wyżej). W Stambule w 1848 r. doszło do rozłamu i w ciągu kolejnych dekad ewangelikalny odłam tego Kościoła pozyskał aż 60 tys. członków. Po I wojnie światowej i po rzezi Ormian większość wiernych zaczęła organizować się w Syrii i Libanie.

Dziś wierni zarówno starożytnych Kościołów wschodnich – prawosławnych i katolickich – jak i protestanckich, ewangelikalnych wspólnot uciekają z Syrii. Polska jest jednym z naturalnych kierunków tej emigracji. Obecność chrześcijan z Bliskiego Wschodu w naszym kraju może w nieznany nam jeszcze sposób wpłynąć na ożywienie życia religijnego nad Wisłą.

TAGI: