Osamotnienie, choroby, brak nadziei… Członkowie Wspólnoty św. Charbela na co dzień doświadczają pomocy świętego mnicha.
Przychodzi we śnie
Marię lekarze otworzyli i zaszyli z powrotem. Rak zaatakował wszystkie wewnętrzne narządy. Nie było czego operować. Wspólnota rozpoczęła modlitewną sztafetę za przyczyną św. Charbela. I posługę miłosierdzia: na zmianę dowozili do szpitala obiad i robili zakupy. Rak się cofnął, w niektórych miejscach częściowo zatrzymał. Maria rozpoczęła chemioterapię, wróciły siły, chęć do życia. Stała „nad grobem”, teraz sama dojeżdża samochodem na spotkania wspólnoty.
Oldze ze względu na „trudne sprawy rodzinne” wstawiennictwo św. Charbela polecił spowiednik. Kiedy jej maż dowiedział się, że „lekarze już nic nie mogą zrobić”, zabrał dziecko i odszedł. Zostali ona i rak. - To niewiarygodne, że w obliczu tak trudnych doświadczeń ani razu nie przyjmowałam antydepresantów. Mimo opuszczenia i choroby jestem szczęśliwym człowiekiem, a rodzinne wsparcie daje mi wspólnota – mówi.
To niejedyny przypadek, kiedy święty zakonnik zdejmuje z barków ciężar opuszczenia, troski o byt czy rozwój choroby, upraszając w zamian pokój i zaufanie Bogu. Często do członków wspólnoty przychodzi także w snach – pociesza, ogarnia miłością, uzdrawia. Najbardziej znane jest świadectwo Nouhad Al-Chami, Libanki, matki dwanaściorga dzieci, którą właśnie we śnie zoperował św. Charbel. Po przebudzeniu na szyi zostały pooperacyjne szwy.
– Zoperowałem cię, aby ludzie się nawracali, widząc, że zostałaś cudownie uzdrowiona. Wielu oddaliło się od Boga, przestali się modlić, przystępować do sakramentów i żyją tak, jakby Bóg nie istniał – miał powiedzieć do niej św. Charbel.
Na trudny czas
Pragnieniem założycielki wspólnoty w Wilanowie jest, by podobne grupy powstawały także w innych dzielnicach Warszawy.
– To święty na trudne czasy, asceta, całkowicie oddany Bogu, posłuszny przełożonym. To dlatego Bóg może się nim posługiwać – uważa. Św. Charbel Makhluof ostatnie 23 lata przeżył w skrajnej ascezie w pustelni w libańskiej wiosce Annaya. Dziennie spał trzy godziny na dywanie z koziej skóry, z drewnianą deską pod głową zamiast poduszki. Modlił się i nieustannie pracował. Jadł raz dziennie lichą zupę z jarzyn. Nie tknął ani jednego winogrona z winnicy, w której pracował. Twarz miał zasłoniętą kapturem. Istnieją liczne świadectwa o uzdrowieniach przypisywane działalności świętego jeszcze za życia, jednak o wiele liczniejsze dotyczą okresu po jego śmierci.
Św. Charbel zmarł 24 grudnia 1898 r. Przez 40 dni jego ciało emanowało olśniewającym światłem, przez 67 lat, aż do czasu wyniesienia go na ołtarze, nie ulegało rozkładowi, wydzielając cudowną substancję. Do jego grobu w Annaya pielgrzymują dziesiątki tysięcy osób z całego świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).