Garść uwag do czytań na święto Podwyższenia Krzyża Świętego z cyklu „Biblijne konteksty”.
Warto przypomnieć, że na początku tej rozmowy Jezus mówi Nikodemowi o potrzebie powtórnego narodzenia. Tylko ten, kto się narodzi z wody i z Ducha (chrzest z bierzmowaniem) może wejść do królestwa Bożego. Na pytanie Nikodema jak to się może stać, Jezus nie odpowiada wprost. Ale właśnie w ramach odpowiedzi na to pytanie padają słowa, które słyszymy w Ewangelii. Wydaje się, że warto przytoczyć je nieco szerzej. Po zapowiedzi wywyższenia Syna Człowieczego (tak Jezus mówi o sobie) powraca bowiem temat, z którym mieliśmy już niejaki kłopot przy lekturze pierwszego czytania: stosunek Boga do człowieka. I padają pewne ważne, szczegółowe wyjaśnienia.
I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu».
4. Warto zauważyć
Może po kolei
Wszystko? Uważnemu czytelnikowi w tym miejscu nieuchronnie nasuwają się dwa pytania. Po pierwsze o tych, którzy z równych powodów nie wierzą. Po drugie, co to znaczy wierzyć w Jezusa. Zastanówmy się najpierw nad tym drugim
Kontekst ratującego życie Izraelitom węża zdaje się sugerować, że wystarczy choćby w ostatniej chwili rzucić się Jezusowi do stóp i prosić o ratunek; że człowiek może całe życie błądzić, ale jeśli w ostatniej chwili zwróci się ku Jezusowi, to wystarczy.
Sytuacja jest jasna, gdy ktoś się nawraca pod koniec życia. Warto przypomnieć w tym miejscu Ewangelię Łukasza z przypowieścią o synu marnotrawnym, przypowieścią o robotnikach zatrudnionych o jedenastej godzinie dnia czy scenę z łotrem wiszącym obok Jezusa na krzyżu. Zbawionym można być nawet w ostatniej chwili. Ale co z tymi, którzy wyznają wiarę w Jezusa, ale potem się wahają, upadają, grzeszą, zapominają o Bogu, znów do Niego wracają i tak cały długi czas? Czy to ich zwrócenie się raz, drugi, trzeci ku Bogu, ale jednocześnie jedno, drugie czy trzecie odejście, zapominanie nie świadczy o tym, że wcale nie wierzą? Przecież Jakub pisze, że wiara bez uczynków jest martwa. I nawet Paweł, wielki piewca zbawienia przez wiarę głosi, że wiara działa przez miłość. Więc jak?
W liście do Rzymian Paweł pisał, że człowiek często nie potrafi wykonać dobra, którego pragnie, za to łatwo narzuca mu się zło. To ludzka słabość. Nie przekreśla możliwości zbawienia. Tylko kiedy mamy jeszcze do czynienia ze słabością, a kiedy już ze złą wolą, z zuchwałym brnięciem w grzech z przeświadczeniem, że jeśli tylko się będzie chciało, Bóg łatwo wybaczy? To sytuacja która nazywa się grzechem przeciwko Duchowi Świętemu...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).