"Biskupi i kapłani z meksykańskiego stanu Michoacán nie czują się zagrożeni przez działania jakiejkolwiek grupy. Owszem, doświadczamy takiego samego ryzyka jak wszyscy inni mieszkańcy przemieszczający się z miejsca na miejsce. Naszym zadaniem jest bowiem docieranie do wspólnot, by ostrzegać wiernych, ale i pocieszać nasz lud".
Taką opinię wyraził bp Javier Navarro Rodríguez z Zamory kilka dni po publikacjach prasowych dotyczących sąsiedniej diecezji Apatzingán.
Lokalne media podały informację, że tamtejszy ordynariusz musiał opuścić swoją rezydencję ze względów bezpieczeństwa. Miało to być konsekwencją bardzo ostrego listu, w którym bp Miguel Patiño Velázquez MSF ostrzegał przed przemocą w stanie Michoacán. Temat ten będzie jednym z punktów najbliższego zebrania plenarnego meksykańskiego episkopatu. Hierarchowie zastanawiają się bowiem nad tym, jak prowadzić misję ewangelizacyjną w sytuacji nieustannych aktów przemocy.
Bp Patiño osobiście potwierdził, że Kościół w jego diecezji Apatzingán nie czuje się prześladowany w jakiś szczególny sposób. Przyznaje jednak, że swoją pracę duszpasterską musi prowadzić w kontekście być może bardziej narażonym na akty przemocy niż w innych częściach Meksyku. „Jego deklaracja jest głosem serca pasterza, który od ponad trzydziestu lat mieszka na tamtym terenie – podkreślił bp Navarro Rodríguez. – Zna go dobrze i wie, że jego głos jest wzmocnionym wołaniem wielu ludzi, którzy czują się bezbronni, bez pomocy znikąd. Doświadczyli oni wielu nadużyć, które wciąż przeważają nad prawem i szacunkiem dla ludzkiego życia”.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.