Przy cudach trzeba się często solidnie napracować, dążąc do dobra nawet jeśli wydaje się, że to nic nie da. Przy cudach trzeba czasem wyjść na idiotę.
Na świat, na życie, na wydarzenia trzeba patrzeć realistycznie – podpowiada doświadczenie. Są rzeczy możliwe i niemożliwe i trzeba to przyjąć do wiadomości. Z realiami musi się liczyć każda społeczność, także Kościół. Prawda? A może fałsz?
Komentując wczoraj Ewangelię z uroczystości Bożego Ciała papież zauważa, że uczniowie – realistycznie oceniający swoje możliwości – mówiąc „niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność” popełniają błąd. Jezus chce od nich czegoś kompletnie sprzecznego z ludzką logiką i doświadczeniem. Co więcej: to niemożliwe okazuje się realne. Nie dzięki ludzkim możliwościom, a dzięki działaniu Boga. Czego potrzeba, by to się stało? Niewiele. Wyraźnej ludzkiej potrzeby, wiary że Bóg jest i chce jej zaradzić i w końcu naszej chęci podzielenia się tym, co mamy. Nawet gdyby dla nas miało zabraknąć.
Nie od rzeczy jest pytanie do Kościoła, czyli do każdego z nas: czy my w to wierzymy? Czy wierzymy, że to może wydarzyć się dzisiaj, w XXI wieku?
Kościół liczący tylko na ludzkie metody i środki zbierze tylko te owoce które wypracował. I ani odrobiny więcej. Kościół liczący tylko na ludzkie metody i środki staje się tylko jednym z wielu stowarzyszeń publicznych. Jeśli jest Bóg, jeśli On nas inspiruje, wyprzedza i pozwala z sobą współdziałać, jeśli w to wierzymy, to tę wiarę musi być widać praktycznie. Nawet jeśli wszyscy wokół mieliby to uznać za szaleństwo.
Samo nic się nie stanie? Bez wątpienia. Przed dwoma tysiącami lat też nic by się nie stało, gdyby ktoś nie oddał swoich ryb i chlebów i gdyby uczniowie nie nabiegali się, najpierw każąc ludziom usiąść w grupach, a potem rozdzielając chleb. Nic by się nie stało bez wiary i modlitwy. Samo naprawdę nic się nie zrobi. Przy cudach trzeba się często solidnie napracować, dążąc do dobra nawet jeśli wydaje się, że to nic nie da. Przy cudach trzeba czasem wyjść na idiotę.
Czy jesteśmy – Kościół, czyli my wszyscy – na to gotowi?
Nie będzie nowej ewangelizacji, jeśli nie zaczniemy myśleć nie o tym, co możliwe, ale co potrzebne i dobre. Wtedy dopiero będzie widać, że Bóg potwierdza znakami nasze słowa. Racjonalne argumenty nie zmieniają ludzkiego życia, albo zmieniają je rzadko. Człowiek musi doświadczyć, kim jest Bóg. Dotknąć Jego miłości.
Jeśli nie zostawimy Mu miejsca na działanie, nic z tego nie wyjdzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.