O kryzysach w Kościele, szekspirowskich poczynaniach dziennikarzy i PR bez łgarstwa z ks. Piotrem Karpińskim, rzecznikiem diecezji łowickiej, rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
Na ostatnich warsztatach, które odbyły się pod koniec 2012 r., jednym z prelegentów był podinsp. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy policji, którego często można zobaczyć w telewizji. Jego biuro zatrudnia 25 osób. Dzieląc się swoimi doświadczeniami, pokazał nam dwa pola prowadzonych przez siebie działań. Pierwszym jest utrzymywanie dobrych relacji z mediami. Drugim zaś – udzielanie komentarzy i odpowiedzi na zadawane pytania. Pierwsze pole ma początek w szacunku dla dziennikarzy, których traktuje się jako partnerów w dialogu, a nie jak natrętne muchy. Myślę, że my mamy tutaj jeszcze sporo do zrobienia. Ciągle się boimy, zwłaszcza świeckich mediów. Panuje dość duża nieufność. Słysząc, że jakaś stacja chce do nas przyjechać, natychmiast się usztywniamy, obawiając się, że będą szukać dziury w całym, przekręcać, pokazywać tylko słabe strony. Dlatego często zamykamy się i nie budujemy relacji. Myślę, że to, co powiedział podinsp. Sokołowski, to słuszny kierunek, w którym trzeba iść. Ideałem byłoby więcej zaufania, otwartości i zrozumienia po obu stronach – i mediów, i Kościoła.
Czy wymienione przez Księdza działania wyczerpują obszary pracy rzecznika, który – o czym nie można zapominać – nie reprezentuje sam siebie, tylko konkretną instytucję?
– Tak, rzecznik stoi pomiędzy podmiotem, który reprezentuje, a medium, czyli społeczeństwem. Analogicznie powinien troszczyć się o dobrą relację ze swoją instytucją. Czasem trzeba ją niekiedy przekonać do większej aktywności w mediach albo wytłumaczyć ich naturę, prawa, jakimi się one rządzą. Trzeba pamiętać, że media to przestrzeń, która nie znosi próżni, w której milczenie nie jest złotem. Sam nieraz się o tym przekonałem na konkretnych przykładach. Nie podejmując działań, oddajemy pole komuś innemu, a przede wszystkim wchodzimy w buty, jakie nam ktoś inny uszył. I zawsze, gdy my milczymy, inni mówią, i to bardzo dobitnie, często pokazując nieprawdziwą, zniekształconą twarz Kościoła. A pojawiając się w mediach tylko w sytuacjach kryzysowych, musimy liczyć się z tym, że może to nadszarpnąć zaufanie do Kościoła. Czyżby nie miał on nic pozytywnego
Czemu więc Kościół, również ten łowicki, nie stara się być bardziej obecny w mediach lokalnych, a nawet ogólnopolskich? Mamy przecież wiele rzeczy, którymi moglibyśmy się pochwalić przed całą Polską.
– No cóż. Ciągle brakuje nam profesjonalnych akcji promujących Kościół i jego działania. Chcemy to zmienić i w tym roku podejmiemy próby zaprezentowania naszego pozytywnego dorobku. Pierwszym projektem będzie Dziedziniec Pogan, który w naszej diecezji planujemy na maj. Chcemy przygotować go w sposób profesjonalny, także odpowiednio wydarzenie to wypromować. Myślę, że znacznie więcej wysiłku powinniśmy włożyć także w promocję słynnej procesji Bożego Ciała czy uroczystości ku czci św. Wiktorii.
Wspomniane przez Księdza tegoroczne spotkanie rzeczników poświęcone było zarządzaniu kryzysowemu. Póki co, to jeden z ważniejszych obszarów działań rzecznika, także tego w Łowiczu.
– Dla nas i osobiście dla mnie było to o tyle ważne, że rzecznicy pojawiają się zazwyczaj tam, gdzie mleko się już rozlało. Można powiedzieć, że jest to praca frontowa. I nie ma co ukrywać – wszyscy boimy się kryzysu. Po naszym spotkaniu wiem, że samo uświadomienie sobie, czym kryzys jest, już tę tykającą bombę rozbraja. Nie ma innego wyjścia, trzeba wziąć głęboki oddech, zrobić pół kroku do tyłu i – rozumiejąc logikę kryzysu – nad nim zapanować. Przyznam się, że prześledziłem swoje wcześniejsze działania i wypowiedzi i dostrzegłem kilka błędów, jakie popełniłem. Nie doceniałem działań poprzedzających kryzys. Dziś wiem, że w wielu sytuacjach trzeba działać jak Noe, który zaczął budować arkę, zanim zaczęło padać. Myśląc o Kościele, nieraz zastanawiam się, skąd może przyjść atak. Okazuje się, że stosunkowo łatwo to przewidzieć. Jest kilka tematów, na okoliczność których trzeba być przygotowanym. Będą to najczęściej sprawy obyczajowe księży, jakieś nadużycia, czasem nieuczciwość w finansach. W sumie dość wąski repertuar.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).