O kryzysach w Kościele, szekspirowskich poczynaniach dziennikarzy i PR bez łgarstwa z ks. Piotrem Karpińskim, rzecznikiem diecezji łowickiej, rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
Może i tak, ale są to sprawy, które bardzo dzielą i wywołują wiele skrajnych emocji. Czy mając tę wiedzę, nie ma trudności w zajęciu stanowiska wobec każdej ze stron kryzysowej sytuacji?
– Słusznie pani spostrzegła, że w sytuacji kryzysowej występuje kilka stron. Media najczęściej rozgrywają to po szekspirowsku – jest dobry, zły i ofiara. I w tym potrójnym planie trzeba się odnaleźć. Przyznam się, że jako człowiek, któremu bliska jest filozofia, bardziej stawiałem na wiedzę i obiektywną prawdę, nie doceniając emocji. A tymczasem te ostatnie są bardzo ważne, bo nakręcają cały dramat. Czasem od jednej wypowiedzi czy powstrzymania się od działań zależy rola, jaką nam media przydzielą. Taki cel miało choćby pytanie zadane mi przez dziennikarkę stacji telewizyjnej, która dopytywała się, czy Kościół łowicki udzielił pomocy ofiarom molestowania, o które podejrzewany jest jeden z księży. Wtedy mnie to trochę zaskoczyło. Dziś nie mam wątpliwości, że w sytuacji kryzysowej koniecznie trzeba zająć pozycję jak najbliżej ofiary. Tylko na tym miejscu można wygrać.
No dobrze, ale co zrobić w przypadku pseudoofiar? Zdarzają się przecież sytuacje pomówień.
– Owszem, zdarzają się. Ale zawsze należy kierować się złotą zasadą – jak najbliżej ofiary. Kiedy sprawa trafia do sądu i huczy w mediach, raczej nie jest ona całkiem bezpodstawna. Ale nawet gdyby w końcu okazało się, że jest to tylko pomówienie, nasza zasada zachowuje ważność – ofiarą staje się teraz osoba pomówiona. W sytuacjach szczególnie trudnych, jak molestowanie, jasne są też wskazania Stolicy Apostolskiej, która nakazuje natychmiast taką osobę odsunąć od sprawowanej funkcji. I są to działania chroniące także oskarżanego. A udzielając wsparcia pseudoofierze, która kłamała, nic nie tracimy. Bojąc się ataku, nie wolno nam tracić wrażliwości na ofiary.
Twarda to mowa. I to wszystko w trosce o to, by sól nie straciła smaku. Proszę na koniec powiedzieć, jak w takim razie należy reagować, gdy mleko już się rozlało?
– Jest na to skuteczna recepta pięciu „P” mówiąca, co należy zrobić. Czyli: przeprosić, przyznać się, przeciwdziałać, poprawić i powetować. Jeżeli sprawa jest ewidentna, należy wyrazić ubolewanie i przeprosić. Na nic się zda mataczenie i udawanie, że nic się nie stało. Następnie uczynić wszystko, co możliwe, by takie sytuacje w przyszłości się nie zdarzały. Wreszcie powetować, czyli stanąć blisko ofiary. Ale tak sobie myślę, że te pięć słów ma jeden wspólny mianownik – prawdę. Bez stanięcia w prawdzie nie rozwiąże się żadnego kryzysu, bo i on może być szansą, że czegoś ważnego się nauczymy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).