Kowalewska: Pełnomocnik ds. równego traktowania ucieka od dyskusji nad Konwencją Rady Europy.
O tym, z jakim stereotypami będzie odbywać się walka, zadecyduje ponadnarodowy organ powołany do kontroli, w jaki sposób ta Konwencja jest realizowana - przestrzega Ewa Kowalewska. Prezes Forum Kobiet Polskich krytykuje postawę pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, która jej zdaniem ucieka od merytorycznej dyskusji o założeniach Konwencji Rady Europy ws. zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. O jej niepodpisywanie apelują od miesięcy organizacje kobiece i rodzinne, które ubolewają, że mimo zapowiedzi ze strony premiera Donalda Tuska, nadal nie dostały zaproszenia do publicznej debaty nad kontrowersyjną Konwencją.
Konwencja w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, przedstawiona do podpisu w ub. roku w Turcji, została do tej pory podpisana przez 19 państw wchodzących w skład UE i spoza niej. Turcja, jako jedyne państwo, ratyfikowała ten dokument.
Zadaniem Konwencji RE jest ochrona kobiet przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Dokument nakłada na państwa m.in. obowiązek zapewnienia oficjalnego systemu informacji dla ofiar przemocy, odpowiedniej liczby schronisk i ośrodków wsparcia, prowadzenia akcji informacyjnych w zakresie przeciwdziałania przemocy wobec kobiet oraz zbierania danych na temat przestępstw na tle płci.
Sprzeciw wobec ratyfikacji Konwencji przez Polskę wyraziły m.in. stowarzyszenia rodzinne i kobiece, w tym Forum Kobiet Polskich, Związek Dużych Rodzin i Polski Związek Kobiet Katolickich.
"Niepokoi nas perspektywa podpisania i ratyfikacji tej kontrowersyjnej Konwencji. Premier zapowiedział jej podpisanie po spotkaniu z przedstawicielkami Stowarzyszenia Kongres Kobiet, które za tym się opowiada. Stowarzyszenie to nie jest jednak reprezentacją polskich kobiet czy rodzin, a jego program w wielu sprawach jest sprzeczny z oczekiwaniami większości Polek" - uważa Ewa Kowalewska, prezes Forum Kobiet Polskich.
Jej zdaniem, tak istotną problematykę rząd powinien konsultować także z innymi organizacjami kobiecymi czy zajmującymi się problematyka rodzinną. "Konwencja niesie przecież negatywne konsekwencje szczególnie w obszarze życia rodzinnego, ogranicza naszą suwerenność w sprawach moralności i rodziny oraz niepotrzebnie poddaje nas kontroli ponadnarodowego gremium" - stwierdza Kowalewska.
"W naszej opinii obecne rozwiązania w zakresie przeciwdziałania przemocy domowej i przemocy wobec kobiet są wystarczające. Przecież zupełnie nie dawno zostały wprowadzone w życie. Na ich bazie powołano zespoły interdyscyplinarne i robocze w każdej polskiej gminie, prawo zobowiązało do współpracy w tej kwestii wszystkich nauczycieli oraz lekarzy, wprowadzono obostrzenia w prawie karnym. W zakresie przeciwdziałania przemocy domowej nie ma żadnej potrzeby tworzenia równoległej struktury do obecnie funkcjonującej - to kosztuje, a w trudnej sytuacji ekonomicznej Polski w okresie kryzysu naprawdę trzeba liczyć każdy milion" - wyjaśnia Kowalewska i ubolewa: ""Niestety dotychczas na spotkanie od Pana Premiera zaproszenia nie otrzymaliśmy".
Prezes Forum Kobiet Polski informuje, że wprawdzie na wcześniejsze oświadczenie kobiecych organizacji odpowiedziała Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, jednak w opinii Ewy Kowalewskiej były to "jednobrzmiące pisma do szeregu organizacji prorodzinnych, protestujących przeciw podpisaniu i ratyfikacji Konwencji". - Jako osoba zdecydowanie popierająca podpisanie tej kontrowersyjnej Konwencji, już w pierwszym zdaniu pisze, że niepotrzebnie Konwencja ta budzi tak wiele emocji. Jakby dyskusja i uzgadnianie stanowisk było w społeczeństwie obywatelskim czymś niepożądanym. Pani pełnomocnik w swoim piśmie potwierdza, że w tej Konwencji nie chodzi tylko o zmiany prawne, ale o zmianę mentalności społecznej - uważa Kowalewska.
Jak dodaje prezes FKP, chociaż gremium to przedstawiło szereg istotnych argumentów przeciw podpisaniu Konwencji, "pani pełnomocnik koncentruje się wyłącznie na jej 12 art., który sama dowolnie interpretuje. W artykule tym wskazuje się, że 'strony Konwencji podejmują działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych (...) opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn'. Podaje następnie przykłady takich stereotypów, np. że osoba zgwałcona prowokowała swoim strojem czy samotnym spacerem. Zapewne wszyscy się zgodzą, że taki stereotyp jest szkodliwy. Problem polega na tym, że takie i podobne stereotypy nie są wcale wymienione w Konwencji; powyższe przykłady są dowolną interpretacją pani pełnomocnik - stwierdza Kowalewska.
Jak dodaje, o tym, z jakim stereotypami będzie odbywać się walka, decydować będzie ponadnarodowy organ powołany do kontroli, w jaki sposób ta Konwencja jest realizowana.
"Możemy być bardzo zdziwieni, co może ona uznać za szkodliwy stereotyp. Na przykład, może to być stanowisko, że w rodzinie kobieta czuje się najbezpieczniej, a macierzyństwo jest jej powołaniem. Takie bowiem stereotypy, zdaniem np. organizacji feministycznych, należy usilnie zwalczać. To właśnie tego typu organizacje miały przemożny wpływ na przyjęcie tej Konwencji w Stambule i to one usilnie starają się o ratyfikacje oraz o to, aby w organie nadzorującym realizację Konwencji znalazły się ich przedstawicielki" - wyjaśnia Kowalewska.
"Pani pełnomocnik ucieka od dyskusji i zupełnie nie ustosunkowuje się do naszych argumentów, np. dotyczących obowiązku tworzenia równoległej administracji nadzorującej wykonanie Konwencji w stosunku do już istniejącej w naszym kraju, jako odpowiedź na zjawisko przemocy domowej. W ogóle nie odnosi się do tego, że od dwóch lat mamy w Polsce głębokie zmiany prawne dotyczące przeciwdziałania przemocy w rodzinie, a kolejne przepisy tylko przeregulują tą sferę" - informuje prezes FKP.
- Nie pisze też ani słowa o kosztach wprowadzenia tej Konwencji w Polsce, co jest szacowane na ok. 200 mln zł, chociaż powinno to mieć poważne znaczenie w kontekście koniecznych oszczędności w różnych dziedzinach w dobie kryzysu. Nie odnosi się wcale do łamania standardu równego traktowania. Nic też nie mówi o tym, że wprowadzając Konwencję pozbawimy się suwerenności w sprawach moralności i rodziny na rzecz nadzoru ze strony organu międzynarodowego - dodaje Ewa Kowalewska.
"Taka komunikacja ze strony pani pełnomocnik nie pomaga w ukazaniu prawdy o tej Konwencji, lecz ją zaciemnia" - podsumowuje działaczka Forum Kobiet Polskich.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.