W centrum debaty przedwyborczej we Francji znalazła się kwestia oznakowania mięsa pochodzącego z uboju rytualnego, która wzburzyła wspólnotę arabską i żydowską. Kłótnie polityczne przesłoniły wstydliwy temat cierpienia zwierząt - pisze "Le Point".
Przywódczyni skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen rozpoczęła w lutym dyskusję przesłaniającą chwilami ważne aspekty życia politycznego we Francji, które powinny stanowić bardziej dominujące wątki debaty przedwyborczej przed prezydenckimi wyborami w kwietniu-maju.
Le Pen powiedziała, że mięso sprzedawane w Paryżu pochodzi z rytualnego uboju, (zgodnego z muzułmańską tradycją halal). Tak jak mięso koszerne, mięso halal musi pochodzić z uboju poprzez poderżnięcie gardła. Zwierzę ma zostać wykrwawione i nie może być wcześniej ogłuszone lub uśpione, by ulżyć jego cierpieniu - wyjaśnia na swych stronach internetowych telewizja France24.
Marine Le Pen zainicjowała dyskusję, która przeniosła się do głównego nurtu francuskiej polityki. Premier Francois Fillon naraził się na krytykę lewicy i środowisk muzułmańskich oraz żydowskich, gdy oświadczył, że wspólnoty te powinny rozważyć zrezygnowanie z "przestarzałych", brutalnych i niezgodnych z obecnym stanem nauki i przepisów zdrowotnych obyczajów.
Prezydent Nicolas Sarkozy zażądał specjalnego oznakowania mięsa pochodzącego z uboju halal. "Przyznajmy sobie nawzajem prawo do tego, by wiedzieć, co jemy" - powiedział Sarkozy.
We Francji - w istocie - coraz więcej mięsa pochodzi z rytualnego uboju - pisze "Le Point", który dotarł do poufnego raportu ministerstwa rolnictwa.
Na decyzję prezydenta oraz komentarz premiera zgodnie i wspólnie zareagowały nazajutrz dwie mniejszości: muzułmańska i żydowska.
Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego ogłosiła, że muzułmanie są wykorzystywani jako "kozły ofiarne" tej kampanii wyborczej, podczas której kwestia uboju halal stała się "gorącym tematem" - pisze France24, dodając, że reakcje muzułmanów i żydów na próby oznakowania mięsa i apele w sprawie lepszego traktowania zwierząt są nadzwyczaj żywiołowe.
We Francji mieszka największa w Europie mniejszość muzułmańska, licząca co najmniej cztery mln osób - przypomina francuska telewizja i wyjaśnia, że ani muzułmanie ani żydzi nie chcą się zgodzić na znakowanie mięsa halal, ponieważ obawiają się, że doprowadzi to do ich stygmatyzacji.
Sprawa uboju halal wykorzystywana jest nawet w debacie na temat prawa do głosowania w wyborach lokalnych, które kandydat socjalistów Francois Hollande chce przyznać francuskim rezydentom obcego pochodzenia. Minister spraw wewnętrznych Claude Gueant powiedział, że obecny rząd nie chce na to pozwolić, ponieważ: "na przykład, nie chcemy, by cudzoziemcy w lokalnych radach narzucali mięso halal w szkolnych stołówkach".
"Le Point" zwraca uwagę, że polityczna przepychanka wokół tego tematu przesłania wstydliwą prawdę o cierpieniu zwierząt; według raportu ministerstwa rolnictwa Francuzi w coraz większym stopniu - nie wiedząc o tym - jedzą mięso zwierząt zabijanych zgodnie z tradycją halal.
France24 przypomina, że obecny rząd naraził się już wielokrotnie mniejszości arabskiej, wprowadzając na przykład zakaz noszenia przez kobiety strojów w pełni zasłaniających twarz, jak nikab i burka. Władze tłumaczyły tę decyzję wolą zachowania tradycji państwa laickiego we Francji.
Nieco się wolnością zachłysnęliśmy i zapomnieliśmy, że o wolność trzeba dbać.
Abp Paul Richard Gallagher mówił o charakterystyce watykańskiej dyplomacji.