W pierwszych wiekach chrześcijaństwa mnisi uciekali na pustynię. Dziś podróżują metrem, a do swych zakonnych cel dojeżdżają szybkimi windami. Mieszkają w blokach w sercach miast. Dlaczego? To dopiero pustynia! Sahara w porównaniu z nią to mała kupka piachu! - przekonują. Założycielem Wspólnot Jerozolimskich jest Pierre-Marie Delfieux z Paryża.
- Po dwuletnim pobycie na Saharze jako pustelnik poczułem wezwanie do tego, by utworzyć oazy na pustyni wielkich współczesnych miast - opowiada. - Prawdziwą pustynią są współczesne metropolie. Tam istnieje wielki głód i wielkie łaknienie miłości, radości, prawdy. Jest to miejsce samotności i anonimowości, a dzisiejszy człowiek szuka takich miejsc, które są źródłami.
Pierwsza Wspólnota zrodziła się przy kościele śś. Gerwazego i Protazego w Paryżu. Dziś podobne grupy działają m.in. w Strasburgu, Florencji i Brukseli. Zrzeszają ludzi z blisko 30 krajów, w tym także z Polski.
Kobiety i mężczyźni mieszkają osobno w wynajętych mieszkaniach, ale trzy razy dziennie modlą się razem, śpiewając liturgię zawierającą elementy chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu. Na swoje utrzymanie pracują w świeckich zawodach, ale tylko na pół etatu. Dlaczego? By nie bogacić się i mieć czas na modlitwę - wyjaśniają. Jak się modlą? - Słuchamy, przede wszystkim. Dzisiejszy świat bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje ciszy! - przekonuje o. Delfieux.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Przypomina też, że szkoła jest miejscem, w którym uczymy się otwierać umysł i serce na świat.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.