Problem wykorzystywania nieletnich musi obchodzić każdego z nas.
W tym roku Kościoły wschodnie obchodzą Święta Zmartwychwstania Pańskiego 5 maja.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Z punktu widzenia katolika Środa Popielcowa jest to dzień w którym publicznie będzie można wyznać swą wiarę poprzez uczestnictwo we Mszy św, i radość postu (ścisłego).
A poganie niech świętują swe komercyjne święto.
Ale wyznanie wiary poprzez radość postu (choć znajomi, koleżanki, koledzy, przyjaciele pewnie będą jedli i pili bez umiaru) czy też pójście na Mszę św. zamiast pójścia na tradycyjną w walentynki imprezę.
To wymaga wiele odwagi i jest oczywistą manifestacją wiary. Oczywiście można też inaczej, czyli w towarzystwie udawać że się nie pości. Tyle jaki to ma sens?
I odpowiedź jest jednoznaczna: nie może. Nie może, bo to "święto" kładzie nacisk na niskie uczucia, szczególnie pożądliwość, na stronę seksualną relacji.
Nie ma tu miejsca na powściągliwość, na umieszczenie relacji we właściwym kontekście, np. narzeczeństwa, które prowadzi do małżeństwa, do sakramentu, do odpowiedzialności.
"Walentynki" to jest rodzaj bachanaliów, czyli właśnie triumfu pożądliwości nad moralnością, odpowiedzialnością i powściągliwością.
Tak samo wykrzywiono Wielkanoc. Największe święto chrześcijan, mega rewolucja, w której umarły Bóg-Człowiek przełamuje bramy śmierci i powraca do życia, a tymczasem ludzie czekają na zające i kurczaki i zjedzenie jajka. Zdecydowanie największe tłumy zamiast w Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wigilię Paschalną bądź Rezurekcję, przychodzą do Kościoła na zupełnie niepotrzebne z punktu widzenia wiary i wywodzące się z pogańskich zwyczajów święcenie potraw....
Czy to znaczy, że Boże Narodzenie, czy Wielkanoc też winniśmy porzucić, bo to pogańskie święta? Nie, trzeba dążyć do ich właściwego wymiaru, uczyć tego własne dzieci.
To samo z walentynkami. To pomniejsza okazja, ale chrześcijanie mogą ją obchodzić, oczywiście w sposób wynikający z wiary. Tego należy uczyć w rodzinach od małego, mówić dzieciom, że to, co media nazywają "miłością", wcale nią nie jest. Że miłością jest Bóg, a więc to oddawanie życia dla drugiego i poświęcenie w miejsce egoistycznego samozaspokojenia i puszczenia hamulców.
Tak samo wykrzywiono Wielkanoc. Największe święto chrześcijan, mega rewolucja, w której umarły Bóg-Człowiek przełamuje bramy śmierci i powraca do życia, a tymczasem ludzie czekają na zające i kurczaki i zjedzenie jajka. Zdecydowanie największe tłumy zamiast w Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wigilię Paschalną bądź Rezurekcję, przychodzą do Kościoła na zupełnie niepotrzebne z punktu widzenia wiary i wywodzące się z pogańskich zwyczajów święcenie potraw....
Czy to znaczy, że Boże Narodzenie, czy Wielkanoc też winniśmy porzucić, bo to pogańskie święta? Nie, trzeba dążyć do ich właściwego wymiaru, uczyć tego własne dzieci.
To samo z walentynkami. To pomniejsza okazja, ale chrześcijanie mogą ją obchodzić, oczywiście w sposób wynikający z wiary. Tego należy uczyć w rodzinach od małego, mówić dzieciom, że to, co media nazywają "miłością", wcale nią nie jest. Że miłością jest Bóg, a więc to oddawanie życia dla drugiego i poświęcenie w miejsce egoistycznego samozaspokojenia i puszczenia hamulców.
Długo by pisać o aferach wewnątrz kościelnych dotyczących spraw obyczajowych i ich doktrynalnych podstawach, o antropocentryzmie, o pelagianizmie, o imanentyzmie, o SW2, o JP2, itp.
Mówiąc prosto, w ich wyniku, wielu katolików w tym duchownych zatraciło niestety zmysł moralny, i tak naprawdę nie kieruje się już katolickim sumieniem. Po prostu niemoralne stało się "normą", stąd powyższe podejście i postawa wielu.
Same w sobie Walentynki, choć nie mają w chrześcijaństwie żadnej znaczącej rangi, są świętem dobrym z założenia, jeśli tylko ktoś żyje po chrześcijańsku.