...broni p. Joanna wstydliwych spraw Kościoła. Nie tylko fałszywe oskarżenia dotyczą Kościoła, dotykają ludzi spoza niego, z różnych przyczyn. Problem Kościoła polega na tym, że nauczając o dobru i etyce, sam nie dawał dobrego przykładu, aż wreszcie ten śmierdzący wrzód musiał wreszcie pęknąć. Bo Kościół katolicki jest przede wszystkim ziemski, składający się z kapłanów-ludzi, którzy też grzeszą. I dlatego Kościół - ten ziemski - nie był i nie jest święty. Omówienie problemu na przykładzie księdza i na pewno innych, niesłusznie, nie zmazuje winy z całego Kościoła, gdzie system ukrywania księży-pedofilów lub inaczej zamieszanych obyczajowo, był zasadą od czasów Jana XXIII, na podstawie odnośnych dokumentów, i uzupełnionych w 2001 roku. I na pewno przed Janem XXIII ten proceder istniał od dawna. Przytacza Pani różne liczby, jakoby zawyżone, Komisję Ryana etc. Opiera się Pani na danych niepełnych, prawdopodobnie kościelnych. Jest tysiące świadectw przypadków, opowiadań ofiar jak były molestowane, gdzie ich osobowość przez kapłana została zniszczona na całe życie. Oraz kiedy te ofiary ujawniały takie przypadki były znisławiane i dyskryminowane, niszczone przez kościół, innych wiernych etc. Gdyby p. Joanna Bątkiewicz-Brożek przeczytała relacje tych ofiar, bo może ich nie zna, to zwątpiłaby we wszystko, w dobroć człowieka. Ja czytałem i jestem wstrząśnięty do głębi. Dla przykładu, w katolickich ośrodkach opiekuńczych w Irlandii, gdzie dochodziło do gwałtów, prócz tego dzieci były poddawane również torturom psychicznym i fizycznych, były znieważane, jak w obozach. Na apelach siostry zakonne pokazywały publicznie zabrudzone majtki dzieci, dla których takie ośmieszanie było prawdziwą męką. Na świecie jest kilka organizacji zajmującymi się przypadkami obyczajowych przestępstw księży, w tym SNAP, które skrzętnie zbierają informacje. W samych Stanach Kościół katolicki po słynnych procesach musiał zapłacić kilka miliardów dolarów kar, oraz w innych państwach też płacił, co oznacza, że problem nieobyczajności księży istniał nie sporadycznie, ale po prostu istniał i był ukrywany. Sam przypadek Maciela, niewyżytego seksualnie człowieka, mającego znajomości w Watykanie, sprawiły, że przez długie lata jego działalność nie była znana powszechnie. W wielu państwach, w tym w Polsce, wychodziły i wychodzą na jaw kolejne przypadki molestowania dzieci, dziewcząt lub chłopców, lub też dorosłych. Oczywiście, przypadki niesłusznego oskarżenia każdego człowieka jest smutny i dramatyczny, nie tylko kapłana. Ale z tego powodu nie ma Pani żadnego prawa na takich przykładach bronić Kościoła, który swoje brudy w ramach "ewangelizacji" ukrywał, strojąc się w piórka świętości i był nie do ruszenia. Wrzód musiał zostać przecięty.
Ale zadnych danych zrodlowych Pan nie podal na poparcie Pana "informacji"; kazdy moze sobie napisac, ze cos czytal; wiec Pana komentarz to mowiac delikatnie klasyczna plotka i pomowienie; domyslam sie, ze jest Pan "dyzurnym" przydzielonym na ten temat; przez tych co rozsiewaja te szkalujace kosciol wyolbrzymione pomowienia;
A kim ty jesteś, żeby potępiać? Bogiem? P. Joanna broni Kościoła a jakim prawem Ty go potępiasz opierając się również na danych niepełnych prawdopodobnie świeckich z nastawieniem antykościelnym. Jak masz coś na sumieniu to idź do spowiedzi i się nawróć a nie usprawiedliwiaj siebie zwalając winę na innych, zwłaszcza na księży. To jest najprostszy i najbardziej prymitywny sposób usprawiedliwiania samego siebie poprzez zwalanie winy na innych oraz próbie wynajdywania u innych grzeszków, które samemu się ma na sumieniu. Sam najpierw popatrz na siebie.
Panie "niepotrzebnie", niepotrzebnie pan tyle napisałeś. Widać, że przykro ci dowiedzieć się, że prawda o duchownych jest inna niż dałeś sobie wmówić. Nikt w Kościele nie mówi, że pedofilia to błahostka, ale tu chodzi o prostą uczciwość: nie można gadać, że pedofilia to podstawowy problem Kościoła, skoro nie ma grupy społecznej, w której odsetek pedofilów byłby mniejszy. Gdy okazuje się, że przypadków pedofilii wśród księży było nieporównanie mniej niż się to mówiło, ty epatujesz drastycznością pojedynczych przypadków i kwestionujesz rzetelność autorki, nie wykazując żadnych dowodów braku jej rzetelności. Piszesz: "nie ma Pani żadnego prawa na takich przykładach bronić Kościoła". Pani Brożek broni prawdy, a nie Kościoła wbrew prawdzie.
Rozmydlasz problem, że pedofilia i inne nieobyczajne zachowania kasięży w Kościele są mniejsze w porównaniu z innymi przypadkami poza Kościołem. Poza nim takie same przestępstwa są ujawniane, wymiar sprawiedliwości zwyczajnie rozlicza przestępców, tylko nie w Kościele, który uważał, że sam sobie poradzi z tym problemem. Nie poradził i dlatego nadszedł czas ukazać prawadziwe oblicze Kościoła ziemskiego w tych kwestiach, że księża-przestępcy i jego obrońcy hierarchowie podlegają takiemu samemu prawu danego państwa, w którym mieszkają, co inni obywatele. Nie są zatem świętymi krowami nie do ruszenia. Problem istniał od dawna, przestępcy w sutannach mieli pełną ochronę przełożonych, czyli biskupów, oraz w Watykanie. Problem pedofilii w Kościele był już tak nabrzmiały, że wreszcie wybuchł w procesach w USA, tam prawnicy wzięli się z determinacją do roboty, aby wykazać, że omerta kościelna na ten temat była systemem praktykowanym jako standard. Przypominam więć słynną instrukcję "Crimen sollicitationis, dokument z 16 marca 1962 roku wydany przez Święte Oficjum (obecna Kongregacja Nauki Wiary), który ujednolicał procedury postępowania w przypadku kapłanów lub biskupów Kościoła katolickiego oskarżonych m.in. o wykorzystywanie sakramentu pokuty do składania propozycji seksualnych penitentom. Przez dziesięciolecia dokument pozostawał ściśle tajny – otwiera go nakaz "pieczołowitego przechowywania w tajnym archiwum kurii, jako instrukcje, do użytku wewnętrznego" oraz zakaz publikacji i opatrywania komentarzami. Diecezje były zobligowane do korzystania z tych właśnie instrukcji oraz miały zakaz publikowania dokumentów dotyczących spraw księży oskarżonych o powyższe przewinienia - osoby prowadzące proces kanoniczny (którymi mogły być wyłącznie osoby duchowne), miały nakaz zachowania całkowitej tajemnicy pod groźbą automatycznej ekskomuniki. Użycie tej samej groźby było przewidziane także wobec powoda i świadków oskarżenia, którzy również w każdym wypadku byli zobowiązani – pod przysięgą – do zachowania ścisłej tajemnicy. Crimen sollicitationis zatwierdzony został przez papieża Jana XXIII i podpisany przez kardynała Alfreda Ottavianiego." Czytałem tę instrukcję... Dalej, list apostolski Jana Pawła II z 2001 r. "Sacramentorum sanctitatis tutela" oraz list kardynała Ratzingera do biskupów "De delictis gravioribus" nakazują informowanie Watykanu o przypadkach pedofilii, nie uchylają jednak nakazu tajemnicy wobec świata zewnętrznego. Jednak wobec nasilenia informacji medialnych w świecie o przypadkach przestępstw seksualnych księży, Watykan ogłosił uzupełnienie przepisów z 2001 r. o zalecenie współpracy duchownych ze świeckim wymiarem sprawiedliwości w śledztwach o nadużycia seksualne księży. Ale kwestie współpracy z wymiarem sprawiedliwości szły z wielkim oporem, i poszczególne lokalne Kościoły nadal robiły uniki, aby tej współpracy nie było. Owszem, były przypadki osądzania i karania takich księży, ale z powództwa cywilinego, a nie ze strony Kościoła. W niedawnym wywiadzie słynnego watykanisty Politi'ego, stwierdził on, że jedynie w Niemczech biskupi niemieccy jasno określili politykę wobec pedofilii, został powołany biskup na cały kraj, mający gromadzić informacje o księżeach-pedofilach. Powstała też grupa eksprokuratorów i ekspolicjantów, której episkopat niemiecki przekazał informację podejrzanych księży i ta grupa zajęła się tymi sprawami. Papież BXVI oczywiście zaakceptował tę politykę. Dla przykładu episkopat włoski nie zdecydował się na żadne kroki, nie mówiąc już o polskim episkopacie, który w komunikatach rozmydlał problem, że niby podejmie współpracę z wymiarem sprawiedliwośći, ale nie zamierza odpowiadać finansowo za polskich księży-pedofilów, nie mówiąc już o odpowiedzialności karnej biskupów ukrywających i broniących tych księży. Nie dawno też na linii Irlandia-Watykan były spięcia dyplomatyczne, gdzie rząd Irlandi skarżył się, że nadal są przypadki tuszowania kwestii molestowania, a Watykan dopiero po kilku tygodniach namysłu odpowiedział enigmatycznie notą dyplomatyczną. Możesz Jerzy znaleźć te informacje w internecie, a nawet w GN. Tak więc nie życzę sobie abyś mi wmawiał, że dałem sobie wmówić, iż problem przestępstw seksulanych księży jest błahostką. Nie jest, bo jeśli określona grupa zamknięta jaką jest Kościół hierarchiczny, mający własne przepisy wewnętrzne (prawo kanoniczne), nie podlega kontroli zewnętrznej wymiaru sprawiedliwości danego kraju, zawsze taka grupa będzie ukrywała i broniła własnych księży przed odpowiedzialnością karną, o czym wiemy dostatecznie dużo z przekazów medialnych. Matomiast p. Jolanta Brożek nie broni prawdy, jak to ująłeś eufemistycznie, na przykładzie pomówionego niesłusznie księdza, patrz wyżej moje omówienie. Pani Brożek jak i Ty bronicie Kościoła za wszelką cenę, wybielacie go, ale wobec olbrzymiej ilości przykładów nie jesteście w stanie komukolwiek imputować, że są to marginalne sprawy kośćielne. I jeszcze jedno, p. Joanna jest znana z nierzetelności dzienikarskiej, dała się poznać w dwóch artykułach o masakrze w Wandei w czasie Rewolucji Francuskiej, w których to artykułach położyła główny nacisk, że w tej masakrze ginęli chrześcijanie, w domyśle - tylko oni. W naszych komentarzach wykazaliśmy, że jej opowiastki są półprawdami, niedoinformowaniem Czytelników, dokładnie wykazaliśmy tło historyczne, dlaczego do tego ludobójstwa doszło, bo kontrrewolucja nie dawała za wygraną i wywołała zamieszki zakończone tragedią w Wandei.
Widać słabo ci szło czytanie "crimen sollicitationis", skoro nie zauważyłeś, że to instrukcja dotycząca spraw objętych tajemnicą spowiedzi. A może zamiast "crimen" czytałeś wikipedię? Czy ty się czasem nie podpisujesz piotrp albo inny Myślący? Twoja wszechwiedza i ton wyższości na to by wskazywały.
Jesteś zwyczajnym kłamcą, "crimen sollicitationis" jest/było wewnętrzną instrukcją Kościoła dotyczącą dochodzeń w sprawach obyczajowych księży, nie odnosi się do spowiedzi sensu stricto. Oczywiście mam dużą wiedzę o Kościele, a odczucie mojego wyższego tonu świadczy o miałkości Twojej argumentacji, bo nie masz nic do powiedzenia prócz odczuć osobistych. Człowiek pewny swoich racji z uwagi na posiadaną wiedzę, nie tylko internetową, nie czuje się wobec kogokolwiek ani poniżany ani intelektualnie słabszy. Odsłoniłeś słabą stronę swojej osobowości.
Jesteś zwyczajnym kłamcą, "crimen sollicitationis" jest/było wewnętrzną instrukcją Kościoła dotyczącą dochodzeń w sprawach obyczajowych księży, nie odnosi się do spowiedzi sensu stricto. Oczywiście mam dużą wiedzę o Kościele, a odczucie mojego wyższego tonu świadczy o miałkości Twojej argumentacji, bo nie masz nic do powiedzenia prócz odczuć osobistych. Człowiek pewny swoich racji z uwagi na posiadaną wiedzę, nie tylko internetową, nie czuje się wobec kogokolwiek ani poniżany ani intelektualnie słabszy. Odsłoniłeś słabą stronę swojej osobowości. Dziś dzięki łatwemu dostępowi do wiedzy obrońcom Kościoła pozostaje totalne zaprzeczanie, wycieczki osobiste, mącenie i przechodzenie do molitw za krytykującego - wybierz którąś z opcji
Co do crimen, to jest "kopiuj --> wklej" z Wikipedii:D. Aleeeeee specjalista:D. A pedofilia dotyczy, wg różnych raportów, od 0.2% (Philip Jenkins) do 4% księży maximum, nie ma z czego robić aż takiej afery. To wielokrotnie mniej niż np wśród nauczycieli lub psychologów. Oczywiście, że przypadki te są obrzydliwe i należy je karać, ale wklejanie fragmentów artykułów z FiM i wikipedii to marna robota w oskarżaniu Kościoła. Spedofilizowanie tej instytucji to bajka. Podobnie jak szanownego komentatora przemyślenia odnośnie masakry w Wandei, polecam książkę Jasienicy "Rozważania o wojnie domowej" w celu wyważenia sobie światopoglądu.
Kodeks Prawa Kanonicznego (Codex iuris canonici – KPK), promulgowany przez papieża Benedykta XV w 1917 r., stwierdzał, że osądzanie pewnej liczby wykroczeń kanonicznych lub «przestępstw», leży wyłącznie w kompetencjach Świętej Kongregacji Świętego Oficjum, która jako trybunał rządziła się własnym prawem (por. kan. 1555 KPK z 1917 r.).
Kilka lat po promulgowaniu Kodeksu z 1917 r. Święte Oficjum wydało instrukcję Crimen sollicitationis (1922), zawierającą szczegółowe wskazania dla poszczególnych diecezji i trybunałów w sprawie sposobu postępowania przy rozpatrywaniu kanonicznego przestępstwa nakłaniania do grzechu. Tym bardzo ciężkim przestępstwem było naruszenie świętości i godności sakramentu pokuty przez księdza katolickiego, który namawia penitenta do grzechu przeciw szóstemu przykazaniu, ze spowiednikiem lub osobą trzecią. Przepisy z 1922 r. miały na celu dostosowanie do aktualnych potrzeb, w świetle nowego Codex iuris canonici, wskazań Konstytucji apostolskiej Sacramentorum paenitentiae, promulgowanej przez Papieża Benedykta XIV w 1741 r. Trzeba było wziąć pod uwagę różne elementy, uwzględniające specyfikę przypadku (z odniesieniami mniej istotnymi z punktu widzenia cywilnego prawa karnego): uszanowanie godności sakramentu, nienaruszalność tajemnicy sakramentalnej, godność penitenta oraz fakt, że w wielu wypadkach oskarżony ksiądz nie mógł być przesłuchiwany na temat tego wszystkiego, co się zdarzyło, bez zagrożenia dla tajemnicy sakramentalnej. Dlatego ta specjalna procedura opierała się na metodzie pośredniego osiągnięcia pewności moralnej, niezbędnej do podjęcia ostatecznej decyzji co do przypadku. Metoda pośrednia obejmowała badanie wiarygodności osoby oskarżającej księdza oraz życia i postępowania oskarżonego księdza. Samo to oskarżenie było uważane za jedno z najcięższych, jakie można było wysunąć przeciw księdzu katolickiemu. Dlatego procedura miała na celu zagwarantowanie, aby ksiądz, który mógł być ofiarą fałszywego lub oszczerczego oskarżenia, był chroniony przed zniesławieniem, dopóki nie zostanie udowodniona jego wina. Gwarantowała to ścisła dyskrecja przy przeprowadzaniu samego postępowania, mająca na celu ochronę wszystkich zainteresowanych osób przed niewłaściwym rozgłosem, aż do ostatecznej decyzji trybunału kościelnego.
Celem instrukcji Crimen sollicitationis nie było zatem przedstawienie całego sposobu postępowania Kościoła katolickiego w odniesieniu do niewłaściwych zachowań seksualnych duchowieństwa, a jedynie ustalenie procedury pozwalającej zaradzić całkowicie wyjątkowej i szczególnie delikatnej sytuacji, jaką jest spowiedź, w której całkowitemu otwarciu wnętrza duszy ze strony penitenta odpowiada, z prawa Bożego, obowiązek absolutnej dyskrecji ze strony kapłana. Jedynie stopniowo i przez analogię została ona rozszerzona na niektóre przypadki niemoralnego postępowania kapłanów. Stosunkowo niedawno zrodziła się myśl, że potrzebne są podstawowe przepisy dotyczące zachowań seksualnych osób odpowiedzialnych za wychowanie, dlatego jest poważnym anachronizmem chęć osądzania w tej perspektywie normatywnych tekstów kanonicznych, pochodzących w znacznej części z ubiegłego wieku.
Skala jest zawyżana przez media, bo żyją z sensacji, proste; % pedofilii jest odbiciem ogólnego % patologii w społeczeństwie; ilość pedofili będzie wzrastać wraz z dostępnością demoralizacji młodzieży; jeśli media tak się martwią pedofilią powinni się autocenzurować w zakresie promowania rozwiązłości, rozbudzania zmysłowości oraz przedstawiania agresji; jeśli media same tego nie robią niech się uciszą; u nas w PRL była skuteczna cenzura tez w sferze seksualnej i wyszło to raczej na dobre społeczeństwu, czy ktoś zrobił badania jak się zmieniły ilości dewiacji w społeczeństwie po wprowadzeniu dostępności pornografii i agresji w mediach ?
nie chodzi czy nie ma czy są, skoro wiadomo, że były; chodzi o to że się Kk nie popisał się w "uporaniu się" gdy faktycznie miały miejsce; może wcześniej nie było jasno napisane
Już Cyceron mawiał: "Nic nie jest tak szybkie jak kalumnia tzn. niczego łatwiej nie można rzucić, łatwiej zaakceptować, ani szybciej rozprowadzić" Oto co w Biblii można znaleźć na temat oszczerstw i pomówień,np. - "Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo, jesteś nie wykonawcą p, lecz sędzią, którego w mocy jest zbawić lub potępić: A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego" /Jk. 4,11-12/ - "Obmówcy, potwarcy Bogu są obrzydliwi" Rz 1,30/ - "Pycha jest ojcem obmowy Matką zaś zazdrość" /Ps 15,1/ - "Słyszałeś słowo przeciw bliźniemu swemu, nie donoś go ale, niech ono umrze w tobie" /Syr. 19,10/ - "Obrzydliwością ludzką obmówca" /Prz. 24,9/ - "OSZCZERCY NIE ODZIEDZICZĄ KRÓLESTWA BOŻEGO" /1 Kor. 6,10/
A tak przy okazji - czy hierarchowie Koscioła nie są w dużej mierze temu winni?? - chodzi mi o sposób rozwiązywania tego typu problemów. Spójrzmy na jeden z polskich przykładów - abp z Poznania. Czy na prawdę nie można byłoby po tylu latach jakoś tego rozwiązać - jasno i klarownie. Albo jest winny - wtedy odebranie godności, przywilejów (pałac, itp), albo jest niewinny - wtedy z podniesioną głową może powrócić do godności iposługi (lub w spokoju i szcunku zyć jak emerytowany bp)
Taaaak, niebawem zaczniecie pisac ze problemu pedofilii w kosciele nie bylo, ze to wymyslone i ze nieprawda ! Cytat: "Ofiar było nieco ponad 200."- koniec cytatu. Jezeli ofiar bylo "tylko" 200 jak piszesz to bylo ich O 200 ZA DUZO !!!!
Jestesmy ograniczeni przez nasz egoizm, dlatego jak czesto pragniemy kogos ponizyc, sprawic by czul sie gorzej niz ja sam.
Jest to rzecza naturalna dla czlowieka.
Cała nasza praca nie polega jednak na naprawie naszych naturalnych właściwości, ani na urządzaniu bardziej komfortowego świata do zamieszkania. Całe ujawniające się w nas zło musi przejawić się jak najszybciej, aby ukazać nam nasze prawdziwe oblicze. Innymi słowy, naszym zadaniem jest jedynie przyspieszyć nasz rozwój w celu szybszego przejścia „z jednego kadru do następnego”, z obrazu do obrazu.
moim zdaniem tekst za bardzo obstający za K-mi. A druga strona medalu to taka, że tylko Benedykt próbuje coś z tym zrobić. Fałszywe oskarżenia zawsze wyjdą na wierzch,tylko czy dożyjemy takich czasów. Życzę tego sobie i czytającym:)
Tajemnica poliszynela jest ze najwiecej pedofilii jest wsród ateistów w USA ale jest to skutecznie ukrywane nie mowiac o tym ze to profesorowie Harvardu i London School Economics i innych uczelni spotykali sie zastanawiając jak stopniowo legalizować pedofilię
Teraz trzeba wszystkie winne temu "media" podać do sądu, oskarżyć i sprawiedliwie osądzić oraz wydać wyrok. Gdyby tak zrobiono, te "media" nie szachowałyby tak słowem i zachowywałyby się należycie. Albo znieść wolność słowa. . . bo za dużo ludzi pozwala sobie na zbyt dużo. Szczególnie te "media", nowe "media" nadużywają dobrodziejstwa wolności słowa. A ja bym tak to uciął. . . i skończyłoby się :)
Przykładowo z blisko 4400 księży oskarżonych o molestowanie nieletnich w USA, 4300 oczyszczono z zarzutów! A wiecie co to za miasto: Sodoma? Ilu miało tam być sprawiedliwych? 4400? 4300? 100? 1?
Myślę, że używanie adekwantych określeń jest bardzo ważne. Nie piszcie "grzech" bo to sprawa dość indywidualna. Pedofilia to zbrodnia. Jeśli chcecie patrzeć na to od strony religijnej to napiszcie, ze kapłan Chrystusa przez swe czyny staje się kapłanem szatana. Możecie dodać cytat o kamieniu młyńskim u szyi. Nie chodzi o potępianie, ale o adekwatny język.
Znam ten ból ! sam zostałem fałszywie oskarżony o masturbację ,której Bóg mi świadkiem nie wykonywałem .Moja bratowa widziała mnie(tyłem stojącego ) załatwiającego się ,po czym stwierdziła że się masturbowałem argumentując to tym ze za długo stałem .Jakby mało tego jeszcze na moje żądanie przyklęknęła przed obrazem i przeżegnała się że to prawda /mówiąc że gotowa jest nawet przysiąc przed Najświętszym Sakramentem!(mamusia jej moja teściowa przy tym dała temu wiarę ). Sprawa zakończyła się ty że zabroniłem swoim dzieciom wszelkich kontaktów a nimi .Teraz przynajmniej wiem jakim sposobem niewinni często ludzie trafiają do więzień -często niewinni skazani na wyrok śmierci .Opętania to już nie rzadkość naszym społeczeństwie i w naszych rodzinach.SZATAN NIE ŚPI !!!
pedofilia to obrzydliwe przestępstwo które powinne być surowo karane.Ale na 1000 pedofili tylko kilku to księża.natomiast media informują tylko o przypadkach pedofili wśród księżygti
Rafale Kozlowski, To jest właśnie grzech. Każdy chrześcijanin musi nazwać rzecz po imieniu. To nie jest sprawa tylko indywidualna. Grzech pierworodny polega na tym że człowiek zerwał owoc z drzewa poznania dobra i zła. Obojętnie czy jesteś kreacjonistą czy ewolucjonistą, ten opis pokazuje o co w grzechu pierworodnym chodzi. To co dobre i co złe, nazywać dobro i zło, mógł tylko Bóg. A człowiek skuszony przez szatana, sam chciał dorównać Bogu, ustalając co dobre a co złe, czyli zaczyna się relatywizm. Pedofilia to zbrodnia, synonim grzechu właśnie grzech. Jest to zbrodnia przeciwko bratu siostrze, przeciwko Bogu i jego miłości której pluje się w twarz a tym samym przeciwko sobie, bo człowiek bez Boga ciągle czegoś pragnie, ciągle szuka i ciągle jest coś nie tak. Dlatego własnie pedofilia to GRZECH obojętnie czy ktoś tak uważa czy nie. Pozdrawiam.
Zlikwidowano tę stronę :( a może tylko została czasowo zawieszona, z powodu nagłego "oblężenia"? Ale też mogą w grę wchodzić inne przyczyny. W każdym razie szkoda, byłoby to źródło wielu potrzebnych informacji, dowodów na niewinność większości oskarżanych księży, podczas gdy buduje się społeczny obraz winy totalnej czyli niemal wszystkich księży. Ale ufam, że Bóg poradzi sobie z kolejnym kryzysem w naszych społeczeństwach i naszych duszach. Obyśmy tylko my umieli sobie z nim poradzić...
jakby kościoł katolicki zył zgodnie z Biblią to by tak nie było. w Biblii nie ma nic o celibacie to wszystko zmienili ludzie ... żyjcie zgodnie z Biblią, a nie tak jak mówi ten czy inny kościół. Bog nas bedzie sądził na podstawie Biblii, a nie wyzniania.
Problem w tym, że w kościele pedofilii nie powinno być nigdy. I nie ma się czemu dziwić, że czyny te - udowodnione - będą w sposób szczególny piętnowane i nagłaśniane: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,39-48) - tak mówi Bóg. A być kapłanem, to szczególna łaska. Wierni powinni być zawsze bezwzględni w tej materii. Miłosierni - jak Pan Jezus - ale bezwzględni. W bezwzględności i miłosierdziu, pragnąc kościoła oczyszczonego i autentycznego. Owocem czynów pedofilskich w kościele są rany szczególnie bolesne dla Serc Pana Jezusa i Matki Bożej - odejście ze wspólnoty poszczególnych osób oraz całych rodzin. Tymczasem moc krzyża doznanych krzywd złączona z Krzyżem Pana jest mocą świętości. Każda Eucharystia takiej duszy - także jako akt pokornego i ufnego przyjęcia zła, które się wydarzyło, i ukochania tego, z czego zło to wyszło - musi wprost wstrząsać piekłem. Wiele winniśmy jako katolicy ofiarowywać i pokutować za tych, którzy czynów tak obraźliwych dla Pana Boga się dopuścili. Jeszcze więcej za tych, których zranienia były tak duże, że powrót na łono kościoła-Matki wiąże się dla nich z cierpieniem nie do zniesienia, a co za tym idzie - odłączeniem od sakramentów.
To że pedofilia jest w Kościele nie ma większego znaczenia. Pedofilia jest wszędzie, wszystkie zawody są skażone tym grzechem. Zawody zaufania społecznego też. Tak mówi statystyka. PROBLEMEM JEST UKRYWANIE TAKICH ZBRODNI. To są zbrodnie bo dotyczą niewinnych dzieci. Od tego zaczęły się problemy i na tym muszą się skończyć. KAŻDY KAPŁAN CZY ZAKONNIK MA PRZEŁOŻONEGO i ten kto nie zareagował właściwie, ukrył, zatuszował, nawet załagodził, jest winny współudziału w zbrodni. To musi się zmienić. Dobry przełożony, który dowiedział się o pedofilskich praktykach swojego podwładnego, musi to zgłosić nie tylko swoim zwierzchnikom ale i organom ścigania bo to jest przestępstwo kryminalne. Miejsce przestępcy jest w więzieniu bo ZBRODNIA NIEUKARANA ROZZUCHWALA. To musi zostać wpisane do listy obowiązków każdej osoby duchownej, to musi być norma: odkryłem, ktoś się poskarżył, dostałem informację - zgłaszam. Sąd musi rozstrzygać o winie lub niewinności oskarżonego. W Kościele Katolickim musi zniknąć "solidarność zawodowa" w ukrywaniu pedofilii. Jeśli zacznie się karanie winnych, przestępców to Kościół zacznie się oczyszczać choćby z tego względu że pedofile będą unikać wchodzenia w stan kapłański czy zakonny bo będą mieli gwarancję że nikt ich nie będzie osłaniał a wystarczy jedna wpadka i lądują w więzieniu. O fałszywych oskarżeniach nie ma co dyskutować, na to jest dosyć paragrafów. Jak o winie zaczną rozstrzygać sądy to i fałszywych oskarżeń będzie mniej bo kłamcy też zaczną częściej trafiać do więzienia. Tak jak ci z powyższego artykułu. Wszyscy wiecie że ryba gnije od głowy.
Problem Kościoła polega na tym, że nauczając o dobru i etyce, sam nie dawał dobrego przykładu, aż wreszcie ten śmierdzący wrzód musiał wreszcie pęknąć. Bo Kościół katolicki jest przede wszystkim ziemski, składający się z kapłanów-ludzi, którzy też grzeszą. I dlatego Kościół - ten ziemski - nie był i nie jest święty.
Omówienie problemu na przykładzie księdza i na pewno innych, niesłusznie, nie zmazuje winy z całego Kościoła, gdzie system ukrywania księży-pedofilów lub inaczej zamieszanych obyczajowo, był zasadą od czasów Jana XXIII, na podstawie odnośnych dokumentów, i uzupełnionych w 2001 roku. I na pewno przed Janem XXIII ten proceder istniał od dawna.
Przytacza Pani różne liczby, jakoby zawyżone, Komisję Ryana etc. Opiera się Pani na danych niepełnych, prawdopodobnie kościelnych.
Jest tysiące świadectw przypadków, opowiadań ofiar jak były molestowane, gdzie ich osobowość przez kapłana została zniszczona na całe życie. Oraz kiedy te ofiary ujawniały takie przypadki były znisławiane i dyskryminowane, niszczone przez kościół, innych wiernych etc.
Gdyby p. Joanna Bątkiewicz-Brożek przeczytała relacje tych ofiar, bo może ich nie zna, to zwątpiłaby we wszystko, w dobroć człowieka. Ja czytałem i jestem wstrząśnięty do głębi.
Dla przykładu, w katolickich ośrodkach opiekuńczych w Irlandii, gdzie dochodziło do gwałtów, prócz tego dzieci były poddawane również torturom psychicznym i fizycznych, były znieważane, jak w obozach. Na apelach siostry zakonne pokazywały publicznie zabrudzone majtki dzieci, dla których takie ośmieszanie było prawdziwą męką.
Na świecie jest kilka organizacji zajmującymi się przypadkami obyczajowych przestępstw księży, w tym SNAP, które skrzętnie zbierają informacje. W samych Stanach Kościół katolicki po słynnych procesach musiał zapłacić kilka miliardów dolarów kar, oraz w innych państwach też płacił, co oznacza, że problem nieobyczajności księży istniał nie sporadycznie, ale po prostu istniał i był ukrywany.
Sam przypadek Maciela, niewyżytego seksualnie człowieka, mającego znajomości w Watykanie, sprawiły, że przez długie lata jego działalność nie była znana powszechnie. W wielu państwach, w tym w Polsce, wychodziły i wychodzą na jaw kolejne przypadki molestowania dzieci, dziewcząt lub chłopców, lub też dorosłych.
Oczywiście, przypadki niesłusznego oskarżenia każdego człowieka jest smutny i dramatyczny, nie tylko kapłana.
Ale z tego powodu nie ma Pani żadnego prawa na takich przykładach bronić Kościoła, który swoje brudy w ramach "ewangelizacji" ukrywał, strojąc się w piórka świętości i był nie do ruszenia. Wrzód musiał zostać przecięty.
Piszesz: "nie ma Pani żadnego prawa na takich przykładach bronić Kościoła". Pani Brożek broni prawdy, a nie Kościoła wbrew prawdzie.
Problem istniał od dawna, przestępcy w sutannach mieli pełną ochronę przełożonych, czyli biskupów, oraz w Watykanie.
Problem pedofilii w Kościele był już tak nabrzmiały, że wreszcie wybuchł w procesach w USA, tam prawnicy wzięli się z determinacją do roboty, aby wykazać, że omerta kościelna na ten temat była systemem praktykowanym jako standard.
Przypominam więć słynną instrukcję "Crimen sollicitationis, dokument z 16 marca 1962 roku wydany przez Święte Oficjum (obecna Kongregacja Nauki Wiary), który ujednolicał procedury postępowania w przypadku kapłanów lub biskupów Kościoła katolickiego oskarżonych m.in. o wykorzystywanie sakramentu pokuty do składania propozycji seksualnych penitentom. Przez dziesięciolecia dokument pozostawał ściśle tajny – otwiera go nakaz "pieczołowitego przechowywania w tajnym archiwum kurii, jako instrukcje, do użytku wewnętrznego" oraz zakaz publikacji i opatrywania komentarzami. Diecezje były zobligowane do korzystania z tych właśnie instrukcji oraz miały zakaz publikowania dokumentów dotyczących spraw księży oskarżonych o powyższe przewinienia - osoby prowadzące proces kanoniczny (którymi mogły być wyłącznie osoby duchowne), miały nakaz zachowania całkowitej tajemnicy pod groźbą automatycznej ekskomuniki. Użycie tej samej groźby było przewidziane także wobec powoda i świadków oskarżenia, którzy również w każdym wypadku byli zobowiązani – pod przysięgą – do zachowania ścisłej tajemnicy.
Crimen sollicitationis zatwierdzony został przez papieża Jana XXIII i podpisany przez kardynała Alfreda Ottavianiego."
Czytałem tę instrukcję...
Dalej, list apostolski Jana Pawła II z 2001 r. "Sacramentorum sanctitatis tutela" oraz list kardynała Ratzingera do biskupów "De delictis gravioribus" nakazują informowanie Watykanu o przypadkach pedofilii, nie uchylają jednak nakazu tajemnicy wobec świata zewnętrznego. Jednak wobec nasilenia informacji medialnych w świecie o przypadkach przestępstw seksualnych księży, Watykan ogłosił uzupełnienie przepisów z 2001 r. o zalecenie współpracy duchownych ze świeckim wymiarem sprawiedliwości w śledztwach o nadużycia seksualne księży.
Ale kwestie współpracy z wymiarem sprawiedliwości szły z wielkim oporem, i poszczególne lokalne Kościoły nadal robiły uniki, aby tej współpracy nie było. Owszem, były przypadki osądzania i karania takich księży, ale z powództwa cywilinego, a nie ze strony Kościoła.
W niedawnym wywiadzie słynnego watykanisty Politi'ego, stwierdził on, że jedynie w Niemczech biskupi niemieccy jasno określili politykę wobec pedofilii, został powołany biskup na cały kraj, mający gromadzić informacje o księżeach-pedofilach. Powstała też grupa eksprokuratorów i ekspolicjantów, której episkopat niemiecki przekazał informację podejrzanych księży i ta grupa zajęła się tymi sprawami. Papież BXVI oczywiście zaakceptował tę politykę.
Dla przykładu episkopat włoski nie zdecydował się na żadne kroki, nie mówiąc już o polskim episkopacie, który w komunikatach rozmydlał problem, że niby podejmie współpracę z wymiarem sprawiedliwośći, ale nie zamierza odpowiadać finansowo za polskich księży-pedofilów, nie mówiąc już o odpowiedzialności karnej biskupów ukrywających i broniących tych księży.
Nie dawno też na linii Irlandia-Watykan były spięcia dyplomatyczne, gdzie rząd Irlandi skarżył się, że nadal są przypadki tuszowania kwestii molestowania, a Watykan dopiero po kilku tygodniach namysłu odpowiedział enigmatycznie notą dyplomatyczną. Możesz Jerzy znaleźć te informacje w internecie, a nawet w GN.
Tak więc nie życzę sobie abyś mi wmawiał, że dałem sobie wmówić, iż problem przestępstw seksulanych księży jest błahostką. Nie jest, bo jeśli określona grupa zamknięta jaką jest Kościół hierarchiczny, mający własne przepisy wewnętrzne (prawo kanoniczne), nie podlega kontroli zewnętrznej wymiaru sprawiedliwości danego kraju, zawsze taka grupa będzie ukrywała i broniła własnych księży przed odpowiedzialnością karną, o czym wiemy dostatecznie dużo z przekazów medialnych.
Matomiast p. Jolanta Brożek nie broni prawdy, jak to ująłeś eufemistycznie, na przykładzie pomówionego niesłusznie księdza, patrz wyżej moje omówienie. Pani Brożek jak i Ty bronicie Kościoła za wszelką cenę, wybielacie go, ale wobec olbrzymiej ilości przykładów nie jesteście w stanie komukolwiek imputować, że są to marginalne sprawy kośćielne.
I jeszcze jedno, p. Joanna jest znana z nierzetelności dzienikarskiej, dała się poznać w dwóch artykułach o masakrze w Wandei w czasie Rewolucji Francuskiej, w których to artykułach położyła główny nacisk, że w tej masakrze ginęli chrześcijanie, w domyśle - tylko oni. W naszych komentarzach wykazaliśmy, że jej opowiastki są półprawdami, niedoinformowaniem Czytelników, dokładnie wykazaliśmy tło historyczne, dlaczego do tego ludobójstwa doszło, bo kontrrewolucja nie dawała za wygraną i wywołała zamieszki zakończone tragedią w Wandei.
Czy ty się czasem nie podpisujesz piotrp albo inny Myślący?
Twoja wszechwiedza i ton wyższości na to by wskazywały.
Oczywiście mam dużą wiedzę o Kościele, a odczucie mojego wyższego tonu świadczy o miałkości Twojej argumentacji, bo nie masz nic do powiedzenia prócz odczuć osobistych.
Człowiek pewny swoich racji z uwagi na posiadaną wiedzę, nie tylko internetową, nie czuje się wobec kogokolwiek ani poniżany ani intelektualnie słabszy. Odsłoniłeś słabą stronę swojej osobowości.
Oczywiście mam dużą wiedzę o Kościele, a odczucie mojego wyższego tonu świadczy o miałkości Twojej argumentacji, bo nie masz nic do powiedzenia prócz odczuć osobistych.
Człowiek pewny swoich racji z uwagi na posiadaną wiedzę, nie tylko internetową, nie czuje się wobec kogokolwiek ani poniżany ani intelektualnie słabszy. Odsłoniłeś słabą stronę swojej osobowości.
Dziś dzięki łatwemu dostępowi do wiedzy obrońcom Kościoła pozostaje totalne zaprzeczanie, wycieczki osobiste, mącenie i przechodzenie do molitw za krytykującego - wybierz którąś z opcji
Kilka lat po promulgowaniu Kodeksu z 1917 r. Święte Oficjum wydało instrukcję Crimen sollicitationis (1922), zawierającą szczegółowe wskazania dla poszczególnych diecezji i trybunałów w sprawie sposobu postępowania przy rozpatrywaniu kanonicznego przestępstwa nakłaniania do grzechu. Tym bardzo ciężkim przestępstwem było naruszenie świętości i godności sakramentu pokuty przez księdza katolickiego, który namawia penitenta do grzechu przeciw szóstemu przykazaniu, ze spowiednikiem lub osobą trzecią. Przepisy z 1922 r. miały na celu dostosowanie do aktualnych potrzeb, w świetle nowego Codex iuris canonici, wskazań Konstytucji apostolskiej Sacramentorum paenitentiae, promulgowanej przez Papieża Benedykta XIV w 1741 r. Trzeba było wziąć pod uwagę różne elementy, uwzględniające specyfikę przypadku (z odniesieniami mniej istotnymi z punktu widzenia cywilnego prawa karnego): uszanowanie godności sakramentu, nienaruszalność tajemnicy sakramentalnej, godność penitenta oraz fakt, że w wielu wypadkach oskarżony ksiądz nie mógł być przesłuchiwany na temat tego wszystkiego, co się zdarzyło, bez zagrożenia dla tajemnicy sakramentalnej. Dlatego ta specjalna procedura opierała się na metodzie pośredniego osiągnięcia pewności moralnej, niezbędnej do podjęcia ostatecznej decyzji co do przypadku. Metoda pośrednia obejmowała badanie wiarygodności osoby oskarżającej księdza oraz życia i postępowania oskarżonego księdza. Samo to oskarżenie było uważane za jedno z najcięższych, jakie można było wysunąć przeciw księdzu katolickiemu. Dlatego procedura miała na celu zagwarantowanie, aby ksiądz, który mógł być ofiarą fałszywego lub oszczerczego oskarżenia, był chroniony przed zniesławieniem, dopóki nie zostanie udowodniona jego wina. Gwarantowała to ścisła dyskrecja przy przeprowadzaniu samego postępowania, mająca na celu ochronę wszystkich zainteresowanych osób przed niewłaściwym rozgłosem, aż do ostatecznej decyzji trybunału kościelnego.
"Nic nie jest tak szybkie jak kalumnia tzn. niczego łatwiej nie można rzucić, łatwiej zaakceptować, ani szybciej rozprowadzić"
Oto co w Biblii można znaleźć na temat oszczerstw i pomówień,np.
- "Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo, jesteś nie wykonawcą p, lecz sędzią, którego w mocy jest zbawić lub potępić: A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego" /Jk. 4,11-12/
- "Obmówcy, potwarcy Bogu są obrzydliwi" Rz 1,30/
- "Pycha jest ojcem obmowy Matką zaś zazdrość" /Ps 15,1/
- "Słyszałeś słowo przeciw bliźniemu swemu, nie donoś go ale, niech ono umrze w tobie" /Syr. 19,10/
- "Obrzydliwością ludzką obmówca" /Prz. 24,9/
- "OSZCZERCY NIE ODZIEDZICZĄ KRÓLESTWA BOŻEGO" /1 Kor. 6,10/
Spójrzmy na jeden z polskich przykładów - abp z Poznania.
Czy na prawdę nie można byłoby po tylu latach jakoś tego rozwiązać - jasno i klarownie. Albo jest winny - wtedy odebranie godności, przywilejów (pałac, itp), albo jest niewinny - wtedy z podniesioną głową może powrócić do godności iposługi (lub w spokoju i szcunku zyć jak emerytowany bp)
Oskarżyła go o to za duże pieniądze matka ministranta. Dopiero w ciężkiej chorobie się do tego przyznała i śledztwo umorzono.
To bardzo pouczający przypadek.
Jest to rzecza naturalna dla czlowieka.
Cała nasza praca nie polega jednak na naprawie naszych naturalnych właściwości, ani na urządzaniu bardziej komfortowego świata do zamieszkania. Całe ujawniające się w nas zło musi przejawić się jak najszybciej, aby ukazać nam nasze prawdziwe oblicze. Innymi słowy, naszym zadaniem jest jedynie przyspieszyć nasz rozwój w celu szybszego przejścia „z jednego kadru do następnego”, z obrazu do obrazu.
A wiecie co to za miasto: Sodoma?
Ilu miało tam być sprawiedliwych? 4400? 4300? 100? 1?
Nie piszcie "grzech" bo to sprawa dość indywidualna.
Pedofilia to zbrodnia.
Jeśli chcecie patrzeć na to od strony religijnej to napiszcie, ze kapłan Chrystusa przez swe czyny staje się kapłanem szatana. Możecie dodać cytat o kamieniu młyńskim u szyi. Nie chodzi o potępianie, ale o adekwatny język.
tylko kilku to księża.natomiast media informują tylko o przypadkach pedofili wśród
księżygti