publikacja 30.05.2025 11:29
Sumienie to osąd rozumu. Ale gdy rozum jest na usługach uczuć...
Za dwa dni wybory. Na kogo głosować? Wprawdzie wybieramy konkretną osobę, prezydenta, ale wiadomo, że za oboma kandydatami stoi jakieś polityczne ugrupowanie. Można więc śmiało spojrzeć nie tylko na to, co sami sobą prezentują (co nie jest tożsame z tym, jak się sami przedstawiają!), ale także na to, co sobą prezentują popierające ich ugrupowania.
„Trzeba kierować się sumieniem” – słyszę z wielu stron. No pewnie: kierowanie się tym, który z nich przystojniejszy to nieodpowiedzialny pomysł. Tylko co to właściwie znaczy? Czy rozstrzygający powinien być na przykład arcyważny dla mnie, jako człowieka i chrześcijanina, stosunek kandydatów do życia nienarodzonych, czy ważne są też inne sprawy? Jak bardzo ważne? Postanowiłem więc napisać trochę o tym, co o owych tajemniczych „innych sprawach” mówi mi moje sumienie.
Na co spojrzeć? Na kierowanie się katolicką nauką społeczną? Kiepski pomysł. Spore pole do naciągania. Choć np. pamiętając, jak ważna jest w kns tzw zasada uczestnictwa zastanawiam się, które ugrupowanie bardziej szanuje obywateli. Które poważniej traktuje dialog społeczny, a które dąży do narzucania swojej woli innym. Które rozpatruje w sejmie społeczne projekty ustaw, a które wstawia je do ustawodawczej zamrażarki albo odrzuca w pierwszym czytaniu... Które szanuje mnogość różnych „władz”, a które zachowuje się tak, jakby miało na władze monopol.
Ale lepiej chyba spojrzeć na przykazania, prawda? Od razu powiedzmy: pomińmy dwa pierwsze i dwa ostatnie, trudne do obiektywnego zweryfikownia. Ale na przykład takie trzecie...
No to odpowiedzmy na pytanie, które z tych ugrupowań lepiej chroni prawo człowieka do niedzielnego odpoczynku? To, które wprowadza zakazy handlu w niedzielę, czy to, które przeciw takim decyzjom protestowało? Albo czwarte przykazanie, szeroko rozumiane sprawy rodzinne. Które z tych ugrupowań dokonało hojnych transferów na rodziny, a które mówiło, że „piniendzy nie ma i nie będzie”? Które stara się zwiększać nakłady na służbę zdrowia, a które ułatwić życie przedsiębiorcom? Które szanuje prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem, a które uważa, że opinię rodziców może mieć w nosie, bo „wszystkie dzieci są nasze”? Które w końcu – sięgnijmy do związanej z czwartym przykazaniem cnoty pietyzmu – szanuje ojczyznę, a które chcę ją uczynić elementem unitaryzmu europejskiego?
A to przykazanie piąte, pomijając kwestię życia nienarodzonych... Które w praktyce bardziej szanuje godność człowieka? To, które pozwala demonstrować czy to, które organizowało prowokacje, żeby protestujących szkalować czy nawet zamykać? To, które szanuje immunitety i instytucję ułaskawienia czy to, które za wszelką cenę swoich politycznych przeciwników chce zamknąć w więzieniu i głodującego w proteście karmi na siłę? No właśnie: co myśleć o szanowaniu godności człowieka w związku ze sprawą ks. Olszewskiego i urzędniczek z ministerstwa sprawiedliwości? Ot, pytajmy sumienia.
A przykazanie szóste? No to które z tych ugrupowań zachowuje w tej kwestii powściągliwość, a które promuje niemoralność? Tak w sumieniu, to jak to jest? Czy przykazanie siódme: „Wszyscy jednakowo kradną” – słychać czasami. No to zapytajmy o wielkość dziury budżetowej, o zyski spółek skarbu państwa i temu podobne.... Sumienie, tylko sumienie!
No i przede wszystkim przykazanie ósme. Brzmi – przypomnijmy – „nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Czyli chodzi o oszczerstwo. A w katechizmie mowa jeszcze np. o grzechu pochopnego sądu. Popełnia go – zacytujmy „kto nawet milcząco uznaje za prawdziwą - bez dostatecznej podstawy - moralną wadę bliźniego”. Tak na rozum, bo przecież sumienie to osąd rozumu: którego z kandydatów w tej kampanii wyborczej dotknęło więcej co najmniej wątpliwych zarzutów? Na którego sypały się oskarżenia o czyny haniebne, a po czasie okazywało się, że to nie tak? I w ogóle: która ze stron tego politycznego sporu bezczelniej posługuje się kłamstwem? I na przykład dziś przypisuje przeciwnikowi poglądy, które trzy lata temu sama głosiła? No która?
Tak, w pełni zgadzam się, że katolik przy urnie wyborczej powinien kierować się sumieniem. Bardzo wszystkich o to proszę. Sumieniem, czyli osądem rozumu. Nie miłością czy niechęcią.
Zdaję sobie sprawę, że tym, co napisałem opowiadam się po jednej ze stron tego politycznego sporu. Nie wolno? Trzeba spojrzeć z różnych stron? No właśnie to zrobiłem. Spojrzałem na sprawy z perspektywy różnych przykazań dekalogu. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, to proszę o konkret: w czym moje sumienie zbłądziło. Bo właśnie sumienie mówi mi, że w ocenie tych spraw nie mogę być symetrystą. Bo nie jest tak, że jak „się chłopcy biją”, to obie strony jednakowo temu winne. Tak mówić wygodniej, ale to ucieczka przed dokładniejszym zbadaniem sprawy.
Na koniec dodam jeszcze jedno: nie będę rozpaczał, gdy sprawy potoczą się nie po mojej myśli. Wiem, niestety wiem, że oczyszczenie przychodzi najczęściej po bolesnych doświadczeniach. Szkoda, ale jeśli inaczej być nie może... Tylko naprawdę bardzo proszę: proszę, nie nazywajcie kierowaniem się sumieniem tego, co z osądem rozumu niewiele ma wspólnego.
Kierować się sumieniem? Czyli?