Światło Wiary najjaśniej świeciło w Średniowieczu, następnie zaczęło przygasać. Po wypuszczeniu Lucyfera z piekła w 1864r. ledwo się tliło, a po śmierci Piusa XII, ostatniego katolickiego papieża, zgasło zupełnie.
Zgadzam się z tezą, że dzisiejszemu społeczeństwu, karmionemu jałową papką popkultury, łatwiej uwierzyć w Marsjan, niż ogarnąć tajemnicę Zmartwychwstania. Szukałbym jednak rozwiązania gdzie indziej - nie tyle w spektakularnych akcjach, co w pracy u samych podstaw. Tą pracą jest przede wszystkim inicjowanie dialogu, bo tylko aktywna forma poszukiwania jest autentycznym otwarciem na przestrzeń wiary.
Jeśli dzisiaj ktoś wychodzi z trudnymi pytaniami, często już na starcie jest dyskredytowany - przykleja mu się taką a taką łatkę (polityczną czy religijną), podsumowijąc go, że jest pod władzą "Wyborczej" lub "Naszego Dziennika", że fundamentalista lub heretyk, nawiedzony czy ateista - że śmie podwarzać jakieś wprzódy ustalone prawdy...
Tak więc myślę, że w samej metodzie ewangelizacji jest wiele do zmienienia - przede wszystkim umieć WYSŁUCHAĆ człowieka (czasem to ważniejsze, niż do niego mówić), a potem zaczynać od pytań, które nie stawiają mnie na stanowisku nauczyciela, lecz otwierają drogę do WSPÓLNYCH poszukiwań, do wzajemnego uświadomienia sobie GŁODU WIARY...
Myślę, że trochę jednostronnie ocenił Pan całą tę sytuację. Nie wziął Pan mianowicie pod uwagę czegoś takiego, jak specyficzny charyzmat czy też duchowość (powołanie) konkretnej osoby czy grupy chrześcijan.
Jak mówi Pan: "chrześcijaństwo i bioetyka", to wydaje mi się, że robi Pan przytyk w kierunku obrońców życia. Otóż, po pierwsze obrońcy życia odwołują się nie tylko do chrześcijaństwa, ale również do zdrowego rozsądku (do rozumu - nauki). A po drugie, rzadko który obrońca życia twierdzi, że obrona życia to cała treść chrześcijaństwa.
Gdyby ktoś zobaczył, że 8 godzin Pan pracuje zarobkowo (mówię przykładowo), to mógłby powiedzieć, że Pan wyznaje (w tym sensie, o którym Pan pisał) ideologię: "chrześcijaństwo i pieniądze". To byłby podobny błąd, jak ten, który być może i Pan popełnia. Ktoś, kto 8 godzin dziennie broni życia być może po prostu ma takie powołanie, taki charyzmat, nieprawdaż?
Ja rozumiem, że niektórzy instrumentalnie traktują chrześcijaństwo, inni być może sądzą, że na ich charyzmacie wyczerpuje się cała jego treść. Ale to, że ktoś pracuje dużo na jakimś specyficznym polu, jeszcze tego nie przesądza. Brakło mi tego spostrzeżenia w Pańskim artykule.
Drogi xmanie, myślę, że nie o to chodziło autorowi artykułu, by kogokolwiek dyskredytować. Ja przynajmniej tak to widzę, że chrześcijaństwo (czyt. wiara w Boga Stwórcę, Jego miłość do nas, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa- Syna Bożego jako droga naszego życia wiecznego) ma stanowić jedyną podstawę naszego życia i działania w świecie. Wtedy wszystko - i bioetyka, i zarabianie pieniędzy na życie, i inne sprawy, będą wypływały Z chrześcijaństwa, a nie stanowiły próby jakby jego dopełniania. I dlatego również - jak autor artykułu - bardzo się cieszę na ten rok wiary i mam nadzieję, że pomoże tak naprawdę zobaczyć i doświadczyć - z Kogo, po co i ku Komu żyjemy, a przez to dostrzec inną perspektywę i rację naszego działania "w świecie".
@Beszad Nie widzę żadnej różnicy między "papką popkultury", a papką "tajemnicy Zmartwychwstania". Prawdę mówiąc papka popkultury jest jakby łatwiej strawna. Ale zdrowotna szkodliwość obu papek podobna - tu i tu wychodzą odmóżdżeni ludzie.
Coś w tym jest. Faktycznie czasem "przepracowujemy" nasze chrześcijaństwo. Działanie w jakiejś grupie , wspólnocie staje się celem samym w sobie. Kiedyś funkcjonowało takie określenie "działacz katolicki" przypominam je sobie kiedy widzę czasem zabieganych działaczy parafialnych, są w każdej akcji, na każdym wydarzeniu, zawsze w pierwszym szeregu gotowi do akcji. Nie potępiam ich , w żadnym wypadku ale może to faktycznie sposób na zagłuszanie wątpliwości, zabijanie pytań. "przecież ja działam , tyle robię...."
Rok Wiary to czas przemyslen nie tylko dla nas.Ale i dla dla ksiezy.W kosciolach zostali ludzie ponizej 50 lat.Przesunac akcenty jak napisal autor.Wprowadzic religie do salek katechetycznych a nie wynajmowac je.A czy bedzie latwo ksiezom uczynic to.Oddolnie tworzona Akcja Katolicka nie dziala w srodowisku a przy proboszczu . W nd oglasza ,ze AK poprowadzi np. rozaniec a i tak odmawia proboszcz jako prowadzacy.Inna sprawa skonczyc z polityka z ambony/pulpitu homilitycznego a wiecej tlumaczyc o czym sa dzisiejsze czytania.Skonczyc z dziwnymi kazaniami.Zaczal od...a kazanie poprowadzil w inna strone.Nie sciagac rozwazan z internetowych portali bo nie wszyscy przychodza na msze sw. nie przygotowani."Lud "i tak nie rozumie juz nic po 10 min. A wiec konkretnie i bez nienawisci.Odsunac piesni o tresci naiwnej albo ,ze my wierni jestesmy hufcami... po co?
Jeśli dzisiaj ktoś wychodzi z trudnymi pytaniami, często już na starcie jest dyskredytowany - przykleja mu się taką a taką łatkę (polityczną czy religijną), podsumowijąc go, że jest pod władzą "Wyborczej" lub "Naszego Dziennika", że fundamentalista lub heretyk, nawiedzony czy ateista - że śmie podwarzać jakieś wprzódy ustalone prawdy...
Tak więc myślę, że w samej metodzie ewangelizacji jest wiele do zmienienia - przede wszystkim umieć WYSŁUCHAĆ człowieka (czasem to ważniejsze, niż do niego mówić), a potem zaczynać od pytań, które nie stawiają mnie na stanowisku nauczyciela, lecz otwierają drogę do WSPÓLNYCH poszukiwań, do wzajemnego uświadomienia sobie GŁODU WIARY...
Jak mówi Pan: "chrześcijaństwo i bioetyka", to wydaje mi się, że robi Pan przytyk w kierunku obrońców życia. Otóż, po pierwsze obrońcy życia odwołują się nie tylko do chrześcijaństwa, ale również do zdrowego rozsądku (do rozumu - nauki). A po drugie, rzadko który obrońca życia twierdzi, że obrona życia to cała treść chrześcijaństwa.
Gdyby ktoś zobaczył, że 8 godzin Pan pracuje zarobkowo (mówię przykładowo), to mógłby powiedzieć, że Pan wyznaje (w tym sensie, o którym Pan pisał) ideologię: "chrześcijaństwo i pieniądze". To byłby podobny błąd, jak ten, który być może i Pan popełnia. Ktoś, kto 8 godzin dziennie broni życia być może po prostu ma takie powołanie, taki charyzmat, nieprawdaż?
Ja rozumiem, że niektórzy instrumentalnie traktują chrześcijaństwo, inni być może sądzą, że na ich charyzmacie wyczerpuje się cała jego treść. Ale to, że ktoś pracuje dużo na jakimś specyficznym polu, jeszcze tego nie przesądza. Brakło mi tego spostrzeżenia w Pańskim artykule.
Ja przynajmniej tak to widzę, że chrześcijaństwo (czyt. wiara w Boga Stwórcę, Jego miłość do nas, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa- Syna Bożego jako droga naszego życia wiecznego) ma stanowić jedyną podstawę naszego życia i działania w świecie.
Wtedy wszystko - i bioetyka, i zarabianie pieniędzy na życie, i inne sprawy, będą wypływały Z chrześcijaństwa, a nie stanowiły próby jakby jego dopełniania.
I dlatego również - jak autor artykułu - bardzo się cieszę na ten rok wiary i mam nadzieję, że pomoże tak naprawdę zobaczyć i doświadczyć - z Kogo, po co i ku Komu żyjemy, a przez to dostrzec inną perspektywę i rację naszego działania "w świecie".
Nie widzę żadnej różnicy między "papką popkultury", a papką "tajemnicy Zmartwychwstania". Prawdę mówiąc papka popkultury jest jakby łatwiej strawna. Ale zdrowotna szkodliwość obu papek podobna - tu i tu wychodzą odmóżdżeni ludzie.