Strzał w dziesiątkę

Daleko im zarówno do surowej dyscypliny średniowiecznych cystersów, jak i do luzactwa współczesnych rówieśników.

Reklama

– Zawsze miałem ciągoty do wojska – opowiada o swojej decyzji Piotrek Konieczyński z Bielawy. – Przyszedłem do tej szkoły, żeby się przekonać, czy nadaję się do służby mundurowej. Nie jestem już tego taki pewien. Poza tym nie ma tu dziewczyn. Jakoś o tym wcześniej nie pomyślałem. Tak dziwnie. Trochę mi to nie pasuje – przyznaje. Przysłuchują się temu koledzy. Kiwają z politowaniem głowami i mruczą, że z czasem można przywyknąć. Piotrek jest w pierwszej klasie.

– Nie bez znaczenia jest przymiotnik „katolickie” w tytule szkoły – zastrzega dyrektor i organizator placówki ks. Jan Adamarczuk. – Klimat szkoły ma swoje źródło w nauce Kościoła dotyczącej edukacji. Niektóre punkty naszego życia (codzienna modlitwa, cotygodniowa Msza św. szkolna) oraz struktura placówki (wychowawcami są księża, w tym samym budynku kształcą się klerycy, rozbudowany system stypendialny) robią swoje – wylicza. – „Katolicka” znaczy: rodzinna – definiuje Grażyna Konieczyńska, mama Piotrka.

Bogu niech będą dzięki!

– Wiem, co mówię! – zapewnia matka trzech synów Małgorzata Flis. – Mam porównanie, jak to jest w różnych szkołach. Strach słuchać, co opowiadają o tych publicznych. W Henrykowie jest po prostu wspaniale – mówi, a Barbara Chodasewicz z Kamieńca Ząbkowickiego wtóruje jej, po czym opowiada o swoim synu  Pawle. – Chłopak się tak pięknie zmienił. Był nerwowy, wybuchowy, szybciej mówił, niż myślał. Teraz podziwiam go za zamiłowanie do porządku, punktualności, słowności. Zupełne przeciwieństwo mojej córki. Tej też przydałaby się taka szkoła – ocenia.

Kobiety zachęcają do wysyłania synów do Henrykowa. – Namawiam serdecznie, jak matka matkę, naprawdę warto – zwraca się do czytelniczek GN pani Grażyna. – Rozrabiaków i domatorów to może tam nie wysyłać, ale każdego, kto chce uciec przed deprawacją zwykłych szkół, to jak najbardziej – dodaje Barbara. A Małgorzata Flis dorzuca jeszcze: – Utworzyli klasę wojskową, teraz będzie jeszcze profil: ratownictwo. Dodatkowo uczniowie mogą rozwijać talenty w kółkach zainteresowań. Mają swoją orkiestrę i scholę liturgiczną – wylicza walory. – Mój Gniewko pokochał łacinę. Jego kolega Marceli uczy się śpiewać, a Paweł gra na sakshornie – uszczegóławia.

 – Tak, to prawda, że dajemy szansę rozwoju licznych talentów. Jednak wiemy, że najważniejsze jest to, co dokonuje się w wymiarze wewnętrznym. Nie zależy nam na kształceniu przyszłych żołnierzy czy ratowników górskich – zaskakuje dyrektor szkoły. – Zależy nam na wychowaniu dojrzałych mężczyzn, kiedyś mężów, ojców, profesjonalistów w swych zawodach. Księży też, bo specyfika klas profilowanych służy nam tylko jako jeszcze jedno narzędzie wychowawcze. Tylko tyle – wyjaśnia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama