– Mój dziadek był ministrantem, mój tata był ministrantem i ja też jestem ministrantem. Posługa przy ołtarzu kształci charakter – zapewnia Michał Kawalir z Górzyna.
Ponad 900 osób przyjechało na początku maja do Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu. Goście to uczestnicy dorocznej Diecezjalnej Pielgrzymki Ministrantów i Lektorów. Były spotkania formacyjne, Msza św. pod przewodnictwem bp. Stefana Regmunta, wojskowa grochówka, konkurs wiedzy liturgicznej i diecezjalny finał rozgrywek piłki nożnej. – Połączenie formacji, modlitwy i zabawy to strzał w dziesiątkę – zauważa tata ministranta Waldemar Powchowicz, który sam służył 13 lat przy ołtarzu.
Inwestycja w synów
Ze wzruszeniem promocję lektorów obserwowała Halina Drgas ze Wschowy. Wśród 68 chłopaków z całej diecezji był jej Michał. – Mam trzech synów i wszyscy są lektorami. Jestem z nich dumna – mówi z uśmiechem wschowianka z parafii św. Stanisława Biskupa. – Służba przy ołtarzu bardzo pozytywnie wpływa na ich rozwój i osobowość. Daje im chrześcijańskie wychowanie, a w przyszłości na pewno dobre życie. To moja inwestycja w synów – dodaje. Świeżo upieczony lektor służy, bo patrząc na braci, też chciał być blisko ołtarza. Zdaje sobie sprawę, że ministrantura nie jest czymś popularnym wśród jego rówieśników, ale lubi to, co robi. – Jestem wierzący i dla mnie to jest trendy – zauważa wschowianin, który gra też w Młodzieżowej Orkiestrze Dętej. Michał uważnie słuchał skierowanej do nich homilii bp. Stefana Regmunta. – Wiem, że muszę pamiętać, aby podczas czytania nie myśleć o sobie, ale jak najlepiej przekazać słowo Boże. Bo lektor to taki apostoł głoszący Dobrą Nowinę – podkreśla.
Zaraz po wojskowej grochówce w Sali św. Tomasza z Akwinu ruszyły zmagania intelektualne. Tutaj równych sobie nie mieli świebodzinianie. W konkursie wiedzy liturgicznej indywidualnie zwyciężył Maciej Chorążyczewski z parafii Miłosierdzia Bożego, a drużynowo ministranci z parafii. św. Michała Archanioła. – Nie było łatwo, ale daliśmy radę – mówi Michał Ziach. Dziś jest mniej chłopaków dookoła ołtarza niż kiedyś, bo dla wielu rówieśników być ministrantem to obciach. – Ostatnio mieliśmy takiego kandydata na ministranta. Po tygodniu dowiedziałem się, że przestał chodzić, bo koledzy z klasy się z niego śmiali. Dać sobie wmówić, że coś takiego to głupota – zauważa. – Tu przecież można pogłębić swoją wiarę i zrozumieć, co się dzieje podczas Mszy św. A jak się to zrozumie i uwierzy, to już nie jest obciach, ale zaszczyt – dodaje.
Wyjść z kościoła
Emocje na seminaryjnych boiskach wcale nie były mniejsze niż w Lidze Mistrzów. Najlepsze drużyny z czterech stref (głogowskiej, zielonogórskiej, świebodzińskiej i gorzowskiej) zmierzyły się w finałach Piłkarskiej Ligi Ministranckiej. W kategorii szkół podstawowych najlepsi byli ministranci z Radnicy, wśród gimnazjalistów wygrała służba ołtarza z Chociszewa, a wśród najstarszych ekipa z Górzyna. Pierwszy raz w finale wystąpili ministranci z Kolska. – Jak tylko jest pogoda, to razem gramy – zapewnia ks. Zbigniew Tartak, ich proboszcz. – To jest parafia wiejska, więc przychodzą nie tylko ministranci, a ja nikogo nie odsuwam. Bywa, że później właśnie z boiska przychodzą służyć – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).