Mówi się o skrajnej prawicy, Nie zauważa skrajnej lewicy.
Chrześcijanie we Francji są zaniepokojeni tym, co dzieje się w ich ojczyźnie. Macron doprowadził do rozkładu życia politycznego i obywatele muszą wybierać między dwoma skrajnościami. Wskazuje na to w rozmowie z Radiem Watykańskim redaktor naczelny Famille Chrétienne, głównego tygodnika katolickiego w tym kraju.
Antoine-Marie Izoard zauważa, że bardzo często mówi się wyłącznie o skrajnej prawicy. Nie zwraca się tymczasem uwagi na skrajnie lewicowe poglądy Nowego Frontu Ludowego. Łączy ono ludzi i ugrupowania, które często nie mają nic wspólnego poza awersją zarówno względem Zjednoczenia Narodowego, jak i prezydenta Macrona. Jeśli to oni, a nie ugrupowanie Marine Le Pen wygra wybory, Francja będzie krajem, którym nie da się rządzić – uważa redaktor naczelny Famille Chrétienne.
Podkreśla, że odpowiedzialność za obecny stan rzeczy ponosi przede wszystkim prezydent. Już w 2017 r., aby dojść do władzy, dokonał rozkładu tradycyjnych partii politycznych. A teraz rozwiązując parlament w krytycznej dla Francji chwili doprowadził do wzmocnienia skrajnych ugrupowań. Macron podjął ogromne ryzyko i przegrał – dodaje Izoard.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).