Teologia Tischnera jest niezwykle terapeutyczna - dąży do składania połamanego człowieczeństwa. Być człowiekiem w pełni to wielkie zadanie.
Marcin Wójcik: Biskup Andrzej Dziuba na obronie Księdza doktoratu w Krakowie powiedział, że zakochał się Ksiądz w Tischnerze. To wielki komplement z ust recenzenta.
Ks. Piotr Karpiński: – Ksiądz profesor Edward Staniek przyznał kiedyś, że przyjaźni się z Ojcami Kościoła z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Ja zaprzyjaźniłem się z ks. Józefem Tischnerem poprzez jego teksty. Głównie dzięki lekturze „Tygodnika Powszechnego”, gdzie publikował. Pomógł mi wiele razy w trudnych sytuacjach. Zawsze, kiedy sięgałem po jakiś jego tekst, czułem ulgę – tak, jak po rozmowie z przyjacielem. Wystarczyło kilka zdań Tischnera, żeby znaleźć się w lepszym świecie. W żywiole prawdy.
Kiedy po raz pierwszy spotkał Ksiądz Tischnera?
– Nigdy nie miałem okazji słuchać go na żywo, choć przez kilka lat, od 1996 roku, mieszkałem w Krakowie. Kiedy kończyłem studia na Akademii Ekonomicznej, on już umierał. Coś tam się o nim mówiło w Krakowie, był znany. Ale swoje wykłady już zakończył z powodu choroby. Pamiętam moje pierwsze kłopoty z Tischnerem – po prostu czytając go, nic nie rozumiałem. Przełom nastąpił po lekturze „Myślenia według wartości”. Zakochałem się wówczas w filozofii współczesnej.
Tekstami źródłowymi Księdza doktoratu były kazania Tischnera. Z jakiego okresu pochodzą i do kogo były skierowane?
– Przekrój jest spory. Mamy kazania wygłoszone w kościele św. Anny w Krakowie, u śś. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej, a także w rodzinnej Łopusznej czy na Turbaczu. Tischner potrafił przemawiać do każdego. Bez problemu potrafił znaleźć nić porozumienia z inteligentem i prostym góralem. Mówił do rzeczy, ale jeszcze bardziej do ludzi. A dokładniej – mówił z ludźmi. To wielka sztuka.
Nie przeszkadzało Księdzu, że niektóre kazania napisane są po góralsku? Góralszczyzna może zmierzić, zupełnie tak samo, jak folklor łowicki.
– W szkole teatralnej czy na retoryce, którą ukończyłem na Uniwersytecie Jagiellońskim, uczy się gwary góralskiej nie dlatego, że w przyszłości ktoś będzie musiał zagrać górala czy powiedzieć coś po góralsku. Uczy się dlatego, że gwara góralska jest mową pierwotną. To swoiste obcowanie z czymś archetypicznym. Dostrzegł to również Tischner. Jemu było łatwiej, bo był góralem z krwi i kości. Nie epatował tanim folklorem. On poprzez góralszczyznę docierał do źródeł człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).