Prymas Stefan Wyszyński przez wszystkie lata swej posługi miał przeciwko sobie cały aparat wyznaniowy państwa komunistycznego.
Stefan Wyszyński stał się przedmiotem większego zainteresowania UB już w momencie objęcia biskupstwa lubelskiego. Intensywnie rozpracowywano jego działalność w AK, odnotowywano „wrogie wypowiedzi”, śledzono kontakty krajowe i zagraniczne. W połowie 1946 r. były kierownik zamojskiego UB stwierdził nawet buńczucznie, ze z bp. Wyszyńskim „trzeba skończyć, bo się za dużo udziela politycznie”.
Lina i plotki
Ścisła inwigilacja rozpoczęła się na dobre w momencie wyboru Wyszyńskiego na stolice prymasowska. Już gdy zmierzał na uroczystość ingresu do Gniezna, jego samochód był wielokrotnie zatrzymywany do kontroli, a w Trzemesznie, gdzie prymas zatrzymał się na nocleg, w całym mieście wyłączono prąd. Przeganiano wiernych z trasy przejazdu, deptano flagi papieskie i kwiaty. To jednak były niewinne igraszki w porównaniu próba zamachu, jaka podjęto 5 lutego 1949 r. Na drodze przejazdu prymasa do Wrześni rozciągnięto stalowa linę, umocowana dodrzew na wysokości szyb samochodowych. Prymas pojechał jednak inna trasa, a na linę wpadł samochód ciężarowy. Posługując się szeptana propaganda, UB rozpowszechniało plotkę, ze nowy prymas jest krewnym prokuratora generalnego ZSRR Wyszyńskiego. Początek posługi prymasowskiej przypadł na początek zaprogramowanej akcji antykościelnej. Apogeum bezpośrednich działano bezpieki wobec prymasa przypada na okres jego internowania, choć agentura i podsłuchy towarzyszyły mu przez cały okres jego posługi.
Skompromitować prymasa
Na przełomie lat 60. i 70. ub. wieku rozwinięto w szerokim zakresie działania dezintegracyjne wobec kard. Wyszyńskiego. Prowadzono je zarówno w wymiarze krajowym, jak i międzynarodowym. Na początku lat 70. kierownictwo SB z zadowoleniem odnotowało, ze podjęte działania doprowadziły do tego, że kard. Wyszyński był zmuszony do większego zainteresowania się sprawami wewnętrznymi Kościoła w Polsce „kosztem działań w zakresie politycznym i społecznym”. SB robiła wszystko, by poderwać autorytet Wyszyńskiego wśród duchowieństwa i wiernych, wykazać jego „nietolerancje, despotyzm, obcesowość i impulsywność”, skompromitować styl i metody kierowania Kościołem. Wkraczano przy tym głęboko na teren kościelny, choćby przez dokładne monitorowanie sposobów realizowania posoborowych zaleceń Watykanu - „wszystkich jego odstępstwach” należało informować określone osoby w Kurii Rzymskiej.
„Memoriał” SB
Jeszcze podczas obrad Soboru Watykańskiego II analitycy SB, w celu skompromitowania kard. Wyszyńskiego, zlecili zespołowi księży współpracujących z resortem przygotowanie memoriału teologicznego dotyczącego „wynaturzeń” kultu maryjnego w Polsce. Przetłumaczony na język łaciński, francuski i włoski anonimowy dokument rozkolportowano wśród ojców soborowych, a następnie w formie broszury rozrzucano przed Bazylika św. Piotra w Rzymie, oraz w Berlinie, Paryżu, Monachium i Londynie. W 1968 r. przesłano do kilkunastu dostojników watykańskich dokument pt. „Historia się powtarza” oraz fotografie insynuujące niejasne powiązania miedzy prymasem a Maria Okońska i innymi „ósemkami” z Prymasowskiego Instytutu Ślubów Narodu na Jasnej Górze. Sięgając do czasów wojennych, prowadzono akcje dezinformacyjna, szerząc wieści, ze Wyszyński był członkiem oddziałów AK, które odpowiadały za likwidacje Żydów działaczy GL-AL. Nie cofnięto się przed tym, by działaniami dezintegracyjnymi objąć jego rodzinę. Starano się generować wśród nich konflikty, doprowadzając do sytuacji, które można było wykorzystać przeciwko prymasowi. SB poprzez agenturę i za pomocą innych środków miała wpływa natworzenie i pogłębianie konfliktów w obrębię episkopatu, a „zachodzące konflikty umiejętnie rozgrywa celem stępienia działalności Wyszyńskiego i reakcyjnych biskupów”.
Przeżyjemy Wyszyńskiego
Choć od połowy lat 70. zaczęto w coraz większym stopniu doceniać koncyliacyjne podejście prymasa i przeciwstawiać go„awanturnikowi-intelektualiscie” z Krakowa, to nie oznaczało to, ze zaprzestano działań operacyjnych wobec niego. Na przykład we wrześniu 1976 r. Departament IV MSW donosił z duma o tym, że „zainspirowano umieszczenie w jednej gazet wyznaniowych USA artykułu krytykującego reakcyjnych przedstawicieli hierarchii Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce” - w tym oczywiście kard. Wyszyńskiego. Długotrwałe i niezwykle szerokie działania bezpieki wobec prymasa zakończyły się niepowodzeniem. Przeszedł do historii jako „Niezłomny”, „Prymas Tysiąclecia”, i to mimo zaklęć jednego z szefów pionu wyznaniowego SB z 1969 r.: „Ignorować Wyszyńskiego. My go przeżyjemy i zwyciężymy”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).