Kim był Stefan Wyszyński? Co było powodem, że prymas August Hlond zobaczył w nim człowieka potrafiącego sprostać problemom, przed którymi stanął Kościół w Polsce po zakończeniu okupacji?
Starszym, pamiętającym ks. Stefana Wyszyńskiego osobiście, rzucały się w oczy arystokratyczna postawa i maniery wysokiego i nieco kostycznego hierarchy. Być może wpływ na to miało jego pochodzenie. Urodził się w 1901 roku w rodzinie zdeklasowanej szlachty podlaskiej. Ojciec Stanisław był organista w parafii Zuzela, matka Julianna z domu Karp prawdopodobnie również pochodziła z drobnej szlachty podlaskiej. Rodzina przyszłego prymasa była „po polsku” pobożna, a szczególny rodzaj przywiązania do Matki Boskiej Jasnogórskiej odziedziczył po ojcu, który regularnie pielgrzymował do Częstochowy. Wykształcenie otrzymał w prywatnej szkole realnej w Warszawie, w gimnazjum w Łomży oraz liceum we Włocławku. W 16 roku życia postanowił wybrać drogę kapłańską. Łącząc w sobie umiłowanie Boga, Kościoła i Ojczyzny, wytrwał na tej drodze aż do końca swego życia.
Wcześnie ujawniły się jego wyjątkowe zdolności intelektualne, dlatego krótko po święceniach, które otrzymał z rak sufragana włocławskiego Wojciecha Owczarka w 1924 roku, rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tam studiował prawo kanoniczne, ale główne swoje zainteresowania skierował w stronę katolickiej nauki społecznej. Znalazł się w kręgu o. Jacka Woronieckiego i ks. Władysława Korniłowicza – wybitnych ludzi nauki polskiej oraz nieprzeciętnych, charyzmatycznych przedstawicieli polskiego Kościoła w okresie międzywojennym. Oni, jak się często podkreśla, wywarli na niego największy wpływ, zarówno intelektualny, jak i duchowy. Kolejny etap jego formacji intelektualnej nastąpił na przełomie 1929/1930, kiedy to odbył podróż naukowa pozachodnioeuropejskich ośrodkach naukowych zajmujących się katolicka nauka społeczna.
Społecznik
Odrodzona Polska szukała swej własnej drogi. Po wschodniej stronie granicy powstało agresywne, ekspansywne państwo sowieckie z doktryna utopijnego i złowieszczego w skutkach komunizmu, zachodnie państwa również przezywały poważne problemy gospodarcze, wywołane skutkami I wojny światowej, wstrząsane cyklicznie przychodzącymi kryzysami gospodarczymi. Klucz do zrozumienia splotu wydarzeń po zakończeniu II wojny światowej, które doprowadziły Wyszyńskiego do biskupstwa lubelskiego, a następnie do prymasostwa, tkwi w jego wykształceniu i zaangażowaniu w środowisku robotników Włocławka. W tym czasie ks. Stefan Wyszyński opowiadał się zamiana stosunków społecznych, jednak wykluczał rozwiązania marksistowskie. Jego działalność na polu katolickiej nauki społecznej została zauważona przez prymasa Hlonda, który powołał go w 1937 roku do Rady Społecznej przy prymasie Polski. W nowej sytuacji społecznej, gospodarczej i politycznej, w jakiej znalazła się Polska po zakonczeniu II wojny kwiatowej, w episkopacie potrzebni byli ludzie rozumiejący nowe wyzwania stojące przed Kościołem w Polsce. W tym czasie autorytet ks. Stefana Wyszyńskiego był już niepodważalny, tym bardziej ze umocniony jego zaangażowaniem w konspiracje w okresie okupacji na terenie Warszawy.
Nowe wyzwanie
W marcu 1946 roku kard. August Hlond oznajmił ks. Stefanowi Wyszyńskiemu, że jest życzeniem papieża Piusa XII, aby został następcą zmarłego w grudniu 1945 roku biskupa lubelskiego Mariana Fulmana. W tym miejscu otwiera się pole do domysłów, w jakich okolicznościach została podjętą ta decyzja. Konkordat, jaki zawarł rząd II RP ze Stolica Apostolska w 1925 roku, został jednostronnie zerwany przez władze komunistyczne we wrześniu 1945 roku, a tym samym przestały obowiązywać zasady „zatwierdzania” nominacji biskupich ze strony władz państwowych, zawarte w artykule 11 konkordatu. Należy jednak sądzić, ze o nominacji nowego biskupa lubelskiego, mimo zerwania konkordatu, były poinformowane nowe władze, które nie podniosły zastrzeżeń do tej kandydatury i delegowały na ingres nowego biskupa grupę wysokich dostojników państwowych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).