Czy najnowsza deklaracja rozmywa doktrynę i wprowadza rewolucję? Nie. Tylko i aż pogłębia rozumienie błogosławieństw.
Na początek warto zaznaczyć, że wydany 18 grudnia dokument "Fiducia supplicans" jest owocem kilkuletniej refleksji. Podjęto ją w odpowiedzi na pytania, które sukcesywnie napływały do Dykasterii Nauki Wiary z różnych stron świata. Procedury związane z jego redakcją zostały zachowane. Tekst był konsultowany przez wielu teologów, a ostateczna treść, przedyskutowana w trakcie wielu posiedzeń sekcji doktrynalnej dykasterii, została ostatecznie zaaprobowana przez papieża. Ponadto, we wprowadzeniu kard. Fernandez - prefekt Dykasterii ds. Nauki Wiary wyraźnie zaznacza, że upubliczniona w październiku odpowiedź papieża Franciszka na dubia sformułowane przez kilku kardynałów wniosła decydujące światło w prace nad tym dokumentem.
Podstawowym jego celem jest rozróżnienie dotyczące rozumienia błogosławieństw, a także wyprowadzenie ich poza ściśle liturgiczny porządek. Tak zresztą zdefiniowano to zagadnienie w deklaracji. „Specyficzny i innowacyjny wkład w duszpasterskie rozumienie błogosławieństwa” jest, zdaniem autorów, nadrzędną wartością dokumentu. Tutaj więc, a nie w przyzwoleniu na jakąkolwiek formę życia, która byłaby niezgodna z wolą Bożą, należy widzieć novum tego tekstu.
Patrząc z perspektywy liturgii, błogosławieństwo wymaga, aby ten, który je przyjmuje, dostosował swoje życie do woli Boga, która wyrażona jest w nauczaniu Kościoła (n. 9). Celem błogosławieństwa jest oddanie chwały Bogu i prośba, aby dzięki mocy przez Niego udzielonej możliwe było zwycięstwo nad złem. W tym kontekście, opierając się na liturgicznym rozumieniu błogosławieństwa, w 2021 roku, ówczesna Kongregacja Nauki Wiary wydała notę, która uniemożliwiała udzielanie błogosławieństw osobom żyjącym w „nieregularnej” sytuacji w ramach celebracji liturgicznej. W tej kwestii deklaracja nie wprowadza żadnych zmian.
Deklaracja "Fiducia supplicans" poszerza horyzont w tym sensie, że ukazuje błogosławieństwo w perspektywie „pobożności ludowej”. Wyraźnie zaznacza, że udzielanie go poza liturgią osobom, których sytuacja pozostaje „nieuporządkowana”, nie jest związane ze zmianą rozumienia sakramentu małżeństwa. Wszelkie praktyki, które mógłby wprowadzić zamieszanie w tej dziedzinie pozostają zakazane. W tym sensie dokument wprowadza pewien porządek i osoby oczekujące radykalnych zmian w nauczaniu Kościoła na temat związków niesakramentalnych mogą być nim zawiedzione.
W deklaracji przypomniano także o innych rozróżnieniach. Zaznaczono, że ten, kto prosi o błogosławieństwo, potrzebuje pomocy. Zwracając się do Kościoła, oczekuje Bożej interwencji w swoim życiu. Kościół, odpowiadając nie, wymaga, aby wykazał się nieskazitelnym życiem moralnym. Nie kontroluje, nie klasyfikuje, nie osądza. Zakłada raczej, że akt pobożności, którym jest błogosławieństwo, może stać się przestrzenią przemiany, a w każdym razie okazją do odkrycia dobroci Boga, Jego słowa, które zawsze wzywa do poprawy życia. Więcej, w jednym z ostatnich punktów dokumentu (n. 44) wskazano, że błogosławieństwo jest okazją do głoszenia kerygmatu, czyli śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, Jego zwycięstwa nad złem, które zawsze zakłada zmianę dotychczasowego sposobu myślenia. Błogosławieństwo jest więc czymś innym niż aprobatą dla „nieregularnej sytuacji”. Jest miejscem spotkania z człowiekiem w tym miejscu, w którym on się znajduje, a z którego, ze względu na rozmaite ograniczenia, nie jest w stanie się wydostać. Modlitwa Kościoła może stać się istotnym punktem na drodze jego wiary, momentem łaski, przestrzenią, w której odkryje siłę do postawienia kroku w dobrym kierunku. Pozostaje jednak jeszcze pytanie o to, czy sam udzielający błogosławieństwa, będzie potrafił wykonać ten krok właściwie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).