Ks. Paweł Turek duszpasterzuje w Tolle w RCA, od kilku miesięcy jest tam proboszczem. Tym razem pisze o swoich parafianach.
Pierwszą garść refleksji ks. Pawła Turka znajdziecie tu: CHEMIA DLA PRZEDSZKOLAKÓW. Dziś publikujemy drugą część obszernego listu, który otrzymaliśmy:
Po tym długim, jednak ważnym wstępie powróćmy do Tolle. Dzień rozpoczyna się ze wschodem słońca, niemal zsynchronizowanego z biciem dzwonu zwołującego ludzi na Mszę św. Ponieważ jesteśmy prawie na równiku dzień trwa równe 12 godzin. Nie ma znanych z Polski poranków i wieczorów. W ciągu minuty z ciemnej nocy robi się pełny dzień i odwrotnie w ciągu chwili słońce zupełnie znika i zapada noc. A ponieważ jedyny agregat prądotwórczy znajduje się na misji, toteż nocą Tolle oświetla tylko księżyc z gwiazdami, dogasające ogniska oraz gdzieniegdzie zdarzające się błyski latarek.
Pomimo, że słońce wstaje o 5.40, pierwsi ministranci przychodzą do kaplicy już około godz. 5 rano. Choć plagą w Afryce są kradzieże, z kaplicy nigdy nic mi nie zginęło, więc nawet nie zamykam zakrystii na klucz, żeby rano ministranci nie stali pod drzwiami. Nie odmawiając im Bożej motywacji, napomnę, że większość z nich śpi na słomianych lub plastikowych matach, w chatce krytej strzechą, gdzie nieraz przecieka dach. A służąca mi dziś za kościół parafialny zwykła wiejska kapliczka lepiej chroni przed deszczem i chłodem. Ponadto jest w niej oświetlenie.
Są tacy ministranci, którzy prawie nigdy nie opuszczają Mszy świętej. Toteż chcąc im podziękować, od czasu wyszukuję różne praktyczne nagrody doceniając najbardziej zaangażowanych. To sprawia, że ich ulubionym zajęciem jest robienie listy obecności, co zajmuje im około 20 minut. Codziennie tworzą ją wspólnymi siłami, bo niestety tylko niektórzy, i to ledwie co, umieją pisać, a prawie za każdym razem imiona zapisywane są w inny sposób. Przyznam, że są grupą parafialną, na której najlepiej mogę polegać, a w przygotowaniu liturgii na głowę biją katechistów, którzy przecież są ich formatorami na katechezie, a pod nieobecność kapłana prowadzą nabożeństwa.
Wychodząc z kaplicy po Mszy św. ludzie stają w półkolu i każdy nowo wychodzący wita się z wszystkimi już czekającymi. W ten sposób wszyscy chcąc nie chcąc muszą podać sobie rękę. Ten zwyczaj wprowadziłem tu jako kolejny krok przełamania i budowania wspólnoty i pokoju wśród ludzi.
W Tolle w sąsiedztwie kościoła jest szkoła, więc ministranci jak i inne dzieci po Mszy św. właściwie nie wracają do domu. Wszak w przeciętnym afrykańskim domu nie ma prawie nic. Mata do spania, garnek, maczeta i trzy kamienie przed domem służące za piec to wszystko co mają. Na całą wieś może zaledwie kilka osób posiada siekierę, więc niektórzy nawet nie rąbią drewna, a jedynie przepalają większą żerdź przez środek, a następnie dosuwają ją ku środkowi ognia, który tli się pomiędzy kamieniami, na których stoi garnek. Ogień zwykle się „pożycza”, czyli aby oszczędzić zapałki bierze się odrobinę żaru od tego, kto pierwszy zapalił ognisko, a potem z niego roznieca własne.
W wielu wioskach nie ma szkoły. W innych są, ale nauczycielem jest ktoś z rodziców, kto skończył np. trzy klasy podstawówki. Tolle ma przedszkole, podstawówkę, a rok temu swoją działalność rozpoczęło gimnazjum, choć jeden nauczyciel goszczący tu dwa tygodnie w miesiącu i 16 uczniów to nie zbyt wiele. No cóż, od czegoś trzeba zacząć. Tym co uderza jest całkowity brak młodzieży w wieku 13 do 30 lat w wiosce. Po podstawówce dzieci, których rodziców było na to stać, wysłali pociechy do miasta, a jeżeli komuś udało się skończyć gimnazjum lub liceum, to nie ma po co wracać na wieś.
Poziom edukacji jest bardzo słaby. Trudno o sukcesy, gdy w jednej klasie uczą się wspólnie wszystkie dzieci klas od 1 do 6 i to w liczbie około 200.
Południowy upał sprawia, że w wiosce życie zamiera. Ludzie kładą się spać gdziekolwiek, byle w cieniu, pod drzewem. Dzieci zwykle mają jedno ubranko używane aż całkowicie się zniszczy, toteż maluchy chodzą zupełnie nagie, lub z przepaską ze sznurka wokół bioder, pełniącą bardziej symboliczną rolę niż okrywającą cokolwiek. Średniaki czyli w wieku podstawówki chodzą ubrane, ale połowa z ubrań jest porozdzierana. Ale tu nikogo to nie dziwi. Ludzie kąpią się przed domem lub w rzece przy innych. Kobiety karmią piersią nawet w pierwszej ławce na Mszy św. Brak toalet sprawia, że nawet załatwianie potrzeb fizjologicznych na oczach innych nie jest rzadkością.
Ubóstwo moralne i intelektualne pociąga za sobą różne choroby związane z brakiem higieny, niedożywieniem lub zatrucia układu pokarmowego. Niejednokrotnie przeganiałem dzieci z miejsca, gdzie wyrzucam śmieci, bo nawet te z bogatszych domów potrafiły podnieść i dojadać wyrzuconą na śmietnik kotkę lub zupełnie pustą puszkę po konserwie. Teraz po prostu to, co zostaje, kładę na miseczce przed domem i zaraz wpadają dwunożne „odkurzacze”, które w mgnieniu oka robią z tym porządek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.