Śladami miłosierdzia

Nie ma co ukrywać, oczekiwałam pobytu w Wilnie z utęsknieniem. Mniej z powodu samego miasta, którego przecież już odrobinę z ubiegłorocznej wycieczki na Litwę znałam, bardziej z powodu poznania miejsc związanych z s. Faustyną i ks. Sopoćką. Chciałam się tu zatrzymać, by kontemplować Boga w Jego miłosierdziu.

Lata II wojny światowej to czas burzliwej historii obrazu. Przenoszony z miejsca na miejsce i nieustannie ukrywany doznaje uszkodzeń. Zamiast być wystawiany do publicznej czci leży zwinięty w rulon za stropową belką w prywatnym mieszkaniu  Wydawało się, że całe dzieło związane z kultem Miłosierdzia Bożego nie wypełni się (s. Faustyna zostaje przeniesiona do Krakowa, gdzie w 1938 roku umiera a ks Sopoćko  zostaje zmuszony do ucieczki przed hitlerowcami z terenu Litwy i chroni się w okolicach Białegostoku). Dodatkowo w 1959 roku Kongregacja Świętego Oficjum wydaje notyfikację zakazującą szerzenia Kultu Miłosierdzia Bożego w formie podanej przez s. Faustynę.

Nic jednak nie może zatrzymać dzieła Bożego! Kult rozprzestrzenia się z wielką siłą nie tylko w Wilnie, ale przekracza granice państw. Masowo wykonywane fotografie obrazu w różnych formatach rozprowadzane są w hurtowych wręcz ilościach. Ten niesamowity rozwój kultu zmusza abp. Jałbrzykowskiego do ponownego zajęcia się sprawą obrazu Miłosierdzia Bożego. W 1941 r. specjalna komisja bada malowidło i stwierdza, że obraz wykonany jest artystycznie oraz że stanowi ceny dorobek w religijnej sztuce XX wieku. Wizerunek Jezusa wraca na swe dawne miejsce w prezbiterium kościoła św. Michała, gdzie otoczony zostaje wielką czcią i kultem, czego wyrazem są liczne wota. Niestety w kilka lat później kościół zostaje zamknięty, a większość inwentarza przeniesiona w inne miejsce. Losy obrazu pozostają nieznane. Wg wspomnień Janiny Rodziewicz-Stefanowskiej wisiał on w pustym kościele św. Michała. Odkupiony od pilnujących świątyni, zdobił ściany prywatnego domu, by potem zostać głęboko ukrytym. W 1955r. przekazany został ks. Ellertowi, proboszczowi kościoła św. Ducha w Wilnie i przebywał na plebanii. Nie był to jednak koniec burzliwej historii obrazu. W międzyczasie, gdy ks. Sopoćko (od 1947r. przebywał w Polsce) dowiedział się, że malowidło odnalazło się, usilnie pragnął przenieść płótno przez granicę, by przekazać je do krakowskich Łagiewnik. Jednak umówiony człowiek, który miał przemycić obraz do Polski, nie przybył. Potem obraz Miłosierdzia Bożego za sprawą ks. Grasewicza kilka lat przebywał w Nowej Rudzie, by potem znów powrócić do Wilna. W latach 1986-2005 obraz znajdował się w polskim kościele pw. Ducha Świętego, gdzie był otoczony wielką czcią.

Łagiewnicki czy wileński?

Gdy kult Miłosierdzia Bożego rozprzestrzeniał się, obraz Kazimirowskiego pozostawał z drugiej strony granicy kraju i niedostępne były jego fotografie. Tworzono więc inne obrazy inspirowane mistyczną wizją św. Faustyny, których autorami byli m.in. S. Batowski, L. Ślendziński, J. Styka, S. Kaczor-Batowski, I. Delekta-Wicińska, P. Moskal. Jednak najbardziej  znanym jest ten autorstwa Adolfa Hyły. Powstał z inspiracji s. Ireny Krzyżanowskiej (przełożonej domu zakonnego Sióstr Miłosierdzia Bożego w Krakowie) i stanowi wotum wdzięczności malarza za ocalenie podczas wojny. Ks. Sopoćko od początku bardzo sceptycznie odnosił się do krakowskiego wizerunku i poddawał go ostrej krytyce, uważając go za nieliturgiczny. Obraz Hyły przestawia Jezusa jako „Boskiego lekarza” idącego przez świat, by leczyć zbolałą ludzkość i obdarzać ją swym miłosierdziem. Początkowo tło tego obrazu stanowił podbeskidzki pejzaż, jednak po licznych interwencjach ks. Sopoćki został on zamalowany. Inne są na nim układy dłoni, promieni czy spojrzenie. Tak się jednak złożyło, że to właśnie ten obraz jest dziś najbardziej rozpoznawalny i kojarzony z kultem Bożego Miłosierdzia. Dlaczego? Nie wiem, nie umiem podać jasnej, rzeczowej odpowiedzi. Widocznie nie w piękności farby, ani pędzla jest wielkość tego obrazu /Dz 313/ . Moc jego tkwi w modlitwie. Bo to na niej  człowiek „uczy się” się Boga i ufności ku Niemu. Wzbogaca się, napełnia, by potem móc darować siebie Ojcu i drugiemu człowiekowi. Przez nią też uczy się, by gest brania stawał się gestem dawania. To ona łączy z Bogiem i pozwala się Nim zafascynować, wpierw, zanim pojawią się słowa i chęć naśladowania...

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6