Nie ma co ukrywać, oczekiwałam pobytu w Wilnie z utęsknieniem. Mniej z powodu samego miasta, którego przecież już odrobinę z ubiegłorocznej wycieczki na Litwę znałam, bardziej z powodu poznania miejsc związanych z s. Faustyną i ks. Sopoćką. Chciałam się tu zatrzymać, by kontemplować Boga w Jego miłosierdziu.
Na obrazie dominują dwa promienie. Dotykają one każdego, kto się pod nim znajduje, kto wypowiada słowa „Jezu ufam Tobie”, kto modląc się uczy się ufności Bogu. Promień w kolorze białym symbolizuje wodę i jest strumieniem oczyszczenia (sakrament chrztu św. i pojednania). Czerwony zaś symbolizuje strumień ożywienia (eucharystia). Promienie wychodzą z uchylenia szaty na piersiach, z głębi serca zmartwychwstałego Jezusa. Serce to zostało przebite włócznią na krzyżu: żołnierz przebił Mu bok i natychmiast wylały się krew i woda /por. J 19,34/. Przebicie serca ujawniło pełnię miłości Boga do człowieka! Nie przypadkowo piszę: ujawniło, bowiem pełnia była we wnętrzu Boga dużo wcześniej, była od zawsze. Bóg nosił od początku ranę miłości. Wcielenie Jezusa i wyzwolenie człowieka, uzdolnienie go do nowego autentycznego życia, tylko ją odsłoniło. Cios żołnierza tylko to ujawnił, pokazał. Biało-czerwone promienie wychodzące z Jezusowego serca ogarniają cały świat, rozścielają się na wszystkie zakątki i każdego człowieka. Jeśli tylko człowiek pozwoli się im dotknąć, zaczyna widzieć inaczej, widzieć po Bożemu. Każdy, kto wpatruje się w źródło tych promieni, w centrum blasku, w serce Boga, zaczyna dostrzegać też ciemności, w których przebywa: grzech, zło, zepsucie, zagubienie, samotność, bierność, małość, smutek, cierpienie... Właśnie to wszystko symbolizuje na tym obrazie kolor tła – czerń. Uzmysłowienie sobie własnej małości, przeciętności wstrząsa i musi rodzić reakcję. I wówczas albo się człowiek przestrasza i zamyka w sobie, niczym po doświadczeniu Golgoty apostołowie w Wieczerniku, albo przybliża się do Chrystusa i pozwala, by Bóg przemieniał go, uzdalniał swą łaską do bycia, pokonywania i wzrastania. Przechodzi się z ciemności do światła. Ze śmierci do życia. Każdego, kto pozwala się Bogu dotknąć, Chrystus swą wzniesioną dłonią błogosławi i posyła w świat. Patrzę intensywnie w oczy Jezusa. Jest w nich spojrzenie z krzyża, spojrzenie łagodne, spokojne, pełne nadziei, świadome odniesionego zwycięstwa. I choć nie widzę dokładnie źrenic, wiem, że jest to spojrzenie miłosierne.
Czas się rozpakować. Skrzypiącymi cudownie drewnianymi schodami udaję się do swego pokoju na piętro. To autentyczne schody z okresu dwudziestolecia ubiegłego wieku. Po tych schodach z pewnością chodzili s. Faustyna, ks. Sopoćko czy malarz Kazimirowski. Mijam na półpiętrze wiszący na ścianie sporych rozmiarów drewniany krzyż, wykonany na zamówienie ks. Sopoćki. Te i inne niesamowite szczegóły podkreślają tylko wyjątkowość miejsca, którego dane mi jest doświadczyć.
Domek s. Faustyny
Nie mogę doczekać się, by poznać dzielnicę Wilna – Antokol i jego perełkę - domek s. Faustyny. Pełna emocji wyruszam z samego ranka na poszukiwanie ulicy Grybo 29a. „Poszukiwanie” jest tu słowem jak najbardziej właściwym, bowiem nie tak prosto jest odnaleźć owy drewniany domek w gąszczu kamiennej zabudowy osiedla. W okolicach kościoła Piotra i Pawła, gdzie droga się rozgałęzia, proszę o pomoc napotkaną Litwinkę. Po kilku zdaniach obieram wyznaczoną drogę i maszeruję dalej, jednak po przejściu ok 600m znów potrzebuje pomocy. Tym razem z zapytaniem trafiam, jak się później okazuje, do Polki na stałe tu mieszkającej. Starsza pani z uśmiechem nie tylko udziela mi informacji o lokalizacji domku, ale wraz ze mną spaceruje w wyznaczonym kierunku, opowiadając w międzyczasie o licznych pielgrzymach, którym pomogła odnaleźć ten „niesamowity” adres. Rozstajemy się przy jednym z szarych bloków. Intuicyjnie wyczuwam już miejsce, którego poszukuję. Gęsty żywopłot i pordzewiała siatka oddziela je od ulicy. Otwieram bramkę, przechodzę obok budynku przedszkola i udaję się w głąb terenu. Za drzewami dostrzegam wreszcie zarys drewnianej chałupki z czerwonym dachem. A więc tak wygląda to miejsce!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).