Nie ma co ukrywać, oczekiwałam pobytu w Wilnie z utęsknieniem. Mniej z powodu samego miasta, którego przecież już odrobinę z ubiegłorocznej wycieczki na Litwę znałam, bardziej z powodu poznania miejsc związanych z s. Faustyną i ks. Sopoćką. Chciałam się tu zatrzymać, by kontemplować Boga w Jego miłosierdziu.
Początkowo obraz Bożego Miłosierdzia miała malować utalentowana artystka, autorka dwóch znakomitych kopi wizerunku Matki Bożej Ostrobramskiej, bernardynka z klasztoru wileńskiego, gdzie posługiwał ks. Sopoćko – s. Franciszka Wierzbicka. Problem polegał jednak na tym, że nie chciała być ona w pełni posłuszna sugestiom ks. Sopoćki co do szczegółów np. wysokości uniesienia błogosławiącej dłoni, układowi stóp itd. Dlatego też, starając się wiernie wypełnić wizję s. Faustyny, ks. Sopoćko, wiedziony bardziej ciekawością niż wiarą w prawdziwość objawień, zwrócił się z zamówieniem do Eugeniusza Kazimirowskiego, mieszkającego w tym samym domu co on, malarza znanego, cenionego i gruntownie wykształconego (ukończył studia w Krakowie pod kierunkiem Cynka, Jabłońskiego, Łuszczakiewicza, praktykował u Axentowicza), specjalizującego się głównie w malarstwie portretowym (pozował mu nawet sam Piłsudski). Malowanie „pod dyktando” oznaczało dla niego rezygnację z własnej artystycznej woli na rzecz rzetelnego przekazu tego, co relacjonowała s. Faustyna. Zadanie było o tyle trudne, że należało sporządzić obraz, którego autorem jest sam Bóg.
Przez prawie siedem miesięcy (styczeń-lipiec 1934 roku) s. Faustyna przychodziła do pracowni Kazimirowskiego ze swego domku, z dzielnicy Antokol regularnie raz, czasami dwa razy w tygodniu, by kierować pędzlem artysty. Z Antokolu na Rossę jest spory kawałek drogi (ok. 6 km), ale nie odległość i czas stanowiły dla Faustyny problem, najważniejszą sprawą było spełnić wolę Jezusa. By pomóc malarzowi jak najwierniej odwzorować postać Jezusa na płótnie, w końcowej fazie pracy sam ks. Sopoćko kilkakrotnie pozował przebrany w albę. Pomoc dotyczyła postawy nóg, głowy, układu szaty czy kierunku spojrzenia. Dla wszystkich czas malowania obrazu był okresem wnikliwego odczytywania jego treści. A niezrozumiałe treści rozstrzygał sam Jezus podczas kolejnych objawień (np. znaczenia promieni, ich koloru, spojrzenia czy napisu pod obrazem). Mimo wielu trudów i staranności wykonania s. Faustyna nie była zadowolona z efektu pracy malarza. Postać Chrystusa nie jawiła jej się tak piękna jak w widzeniu. Z tego powodu płakała i skarżyła się Bogu na modlitwie: Kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś? Usłyszała wówczas znamienne słowa:Nie w piękności farby, ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej /Dz 313/.
Gdy obraz został ukończony, ks. Sopoćko z własnych funduszy pokrył honorarium Kazimirowskiemu i malowidło wziął do swego mieszkania. Wizerunek Bożego Miłosierdzia będący od tego czasu formalnie własnością ks. Sopoćki jesienią 1934 roku został zawieszony za zakonną klauzurą w ciemnym korytarzu klasztoru bernardynek przy kościele św. Michała. Zanim obraz został wystawiony do publicznej czci s. Faustyna wspomina w swym Dzienniczku o kilku wizjach z nim związanych, z których jedna dotyczyła nakazu, by malowidło to stało się przedmiotem czci i kultu publicznego. Naciskała na ks. Sopoćkę, by wypełnił polecenie Jezusa i umieścił obraz w Ostrej Bramie na zakończenie obchodów Jubileuszu 1900-lecia Odkupienia, podczas specjalnego triduum. Początkowo pomysł ten wydawał się niedorzeczny i niemożliwy do realizacji, Ostra Brama bowiem od zawsze była wielką świętością Wilna i umieszczenie w niej innego obrazu byłoby rzeczą co najmniej niestosowną. Tak się jednak złożyło, że proboszcz ostrobramski – ks. Zawadzki poprosił ks. Sopoćkę o wygłoszenie kazania podczas wspomnianego triduum. Ten przyjął zaproszenie, stawiając warunek, by obraz Bożego Miłosierdzia został umieszczony w Ostrej Bramie jako element dekoracji (dokładnie w galerii ostrobramskiej). Czas triduum przypadał na koniec pierwszego tygodnia po Wielkanocy. Tym samym spełniło się kolejne pragnienie Jezusa, by obraz ten był szczególnie uczczony w drugą niedzielę wielkanocną. W obchodach triduum uczestniczyła także s. Faustyna. Kiedy obraz został zawieszony, ujrzała ona Jezusa, który ręką nakreślił duży znak krzyża. W nocy widziała dodatkowo, jak obraz „idzie” ponad Wilnem pokrytym siatką i sieciami. Jezus przechodził i przecinał wszystkie sieci, błogosławiąc miasto i jego mieszkańców. Korzystając z okazji ks. Sopoćko wygłosił kazanie, nawiązując do obrazu pędzla Kazimirowskiego, wskazując że Miłosierdzie Boże domaga się czci publicznej. Podczas rozważania tego przymiotu Boga obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze; jedni otrzymywali więcej, drudzy mniej /Dz 417/. Po zakończonych uroczystościach obraz na długie lata zawisł ponownie w ciemnym korytarzu przy kościele św. Michała.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).