Nie ma co ukrywać, oczekiwałam pobytu w Wilnie z utęsknieniem. Mniej z powodu samego miasta, którego przecież już odrobinę z ubiegłorocznej wycieczki na Litwę znałam, bardziej z powodu poznania miejsc związanych z s. Faustyną i ks. Sopoćką. Chciałam się tu zatrzymać, by kontemplować Boga w Jego miłosierdziu.
Sanktuarium Miłosierdzia Bożego
Mieszczący się przy ulicy Dominikańskiej kościółek jest tak mały, a w dodatku wciśnięty między inne budynki, że trudno go zauważyć. Pierwszy w tym miejscu kościół istniał już ponoć w XV wieku, w każdym razie istnieje wzmianka, że król Zygmunt I w 1536 roku nakazał wznieść obok niego szpital. Za panowania rosyjskiego rząd carski przejął szpital przemieniając go na szpital wojskowy, a kościół zamieniono na cerkiew Zwiastowania. Przebudowano też całą konstrukcję, nadając budowli cechy rosyjsko-bizantyjskie. Dawny kształt gotyckiej absydy nadano kościołowi dopiero w 1971 roku a zwrócono wiernym 19 lat później, gdy Litwa odzyskała niepodległość. Dziś wnętrze nie kryje żadnych zabytkowych cech. Całość sprawia raczej wrażenie nowoczesności. Jedyną cenną rzeczą jest przeniesiony tu w 2005 roku (zresztą w atmosferze skandalu) wizerunek Chrystusa Miłosiernego, zwany tez obrazem Miłosierdzia Bożego. Jest to wizerunek Jezusa malowany przez Eugeniusza Kazimierowskiego.
Przekraczam próg kościoła. Mijam niewielki przedsionek i wchodzę głębiej, do środka świątyni. Pierwsze, co mnie uderza to cisza i skupienie modlących się. Mimo, iż nieustannie zaglądają tu turyści i pielgrzymi z całego świata, pstrykają spusty fotograficznej migawki - modlitwa nie milknie a adoracja Najświętszego Sakramentu trwa. Są tu obecni ludzie w każdym wieku. Wielu z nich przyszło tu przerwawszy na moment obowiązki dnia, stąd przy ławkach szkolne plecaki czy siatki z zakupami. Dostrzegam też siostry ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego, które nieustannie są obecne w tym miejscu, adorując Jezusa, pomagają w sprawowaniu liturgii i strzegą tego miejsca kultu. Klękam w jednej z ławek, zanim zatopię się w modlitwie rozglądam się wokół. Na fasadzie kościoła z lewej strony dostrzegam napis „Jezu ufam Tobie” w języku polskim. Słowa te może zrozumieć każdy, przetłumaczone są bowiem na kilkanaście języków świata. Z prawej zaś w podobnym układzie graficznym widnieje postać Maryi, jako Matki Miłosierdzia. Całość wnętrza jest bardzo prosta. Dwa rzędy ławek, niewielkie prezbiterium, ołtarz a nad nim zawieszony za szybą obraz Miłosierdzia Bożego. Modlitwa zaczyna się rodzić tu tak naturalnie...
Historia powstania obrazu
W swym Dzienniczku s. Faustyna zapisała: Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie /Dz.47/.
Zadanie wymalowania obrazu wyznaczone przez Jezusa było po ludzku niewykonalne, ponieważ Faustyna nie posiadała podstawowych umiejętności plastycznych. Gdy zwróciła się z problemem do swego ówczesnego spowiednika, ten próbował ją uspokoić i nakazał malować obraz Boga w duszy. Nie o takie jednak malowanie Jezusowi chodziło, powiedział bowiem wprost: Mój obraz w duszy twojej jest. Ja pragnę, aby było Miłosierdzia Święto, chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być Świętem Miłosierdzia /Dz.49/. Miał to być zatem prawdziwy obraz wymalowany pędzlem. Ponaglana słowami Chrystusa s. Faustyna przedstawiła tę sprawę swej przełożonej. Otrzymała pędzel, farby i zgodę na malowanie obrazu. Nie umiejąc malować, zaczęła szukać pomocy u współsióstr. Nie potrafiła jednak opowiedzieć treści obrazu, plan więc spalił na panewce. Po trwających prawie trzy lata zmaganiach wewnętrznych i przynagleniach, przyszła święta otrzymała wreszcie upragnionego i wymodlonego spowiednika, powiernika i wykonawcę dzieła – księdza Michała Sopoćkę, profesora teologii pastoralnej, spowiednika zwyczajnego Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Wilnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).