Nie ma co ukrywać, oczekiwałam pobytu w Wilnie z utęsknieniem. Mniej z powodu samego miasta, którego przecież już odrobinę z ubiegłorocznej wycieczki na Litwę znałam, bardziej z powodu poznania miejsc związanych z s. Faustyną i ks. Sopoćką. Chciałam się tu zatrzymać, by kontemplować Boga w Jego miłosierdziu.
Wilno to miasto szczególne. Jedni nazywają je „Jerozolimą północy”, gdyż mieszkają tu obok siebie ludzie różnych wyznań (np. katolicy, prawosławni, karaimowie, muzułmanie czy wyznawcy judaizmu) i narodowości (by wymienić tylko Litwinów, Polaków, Białorusinów, Rosjan czy Żydów), inni nazywają je wprost: „Miastem miłosierdzia”. I nie można odmówić słuszności tej nazwie...
Miłosierdzie mieszka w Wilnie od stuleci w Cudownym Obrazie Matki Bożej Ostrobramskiej (Matki Miłosierdzia), w wizerunku Jezusa z obrazu „Jezu ufam Tobie” czy poprzez orędownictwo niezwykłych ludzi bezpośrednio związanych w tym miastem np. świętą siostrą Faustyną Kowalską czy błogosławionym księdzem Michałem Sopoćką.
Na czas pobytu w tym najbardziej włoskim mieście na północ od Alp (w którym aż roi się od starych świątyń, zaułków, urokliwych uliczek) zatrzymałam się w domu zakonnym Sióstr Jezusa Miłosiernego. Założycielem tego zgromadzenia jest spowiednik i kierownik duchowy s. Faustyny - bł. ks. Michał Sopoćko. W 1940 roku, tj. w dwa lata po śmierci s. Faustyny, do ks. Sopoćki zgłosiły się pierwsze kandydatki, które już w następnym roku na jego ręce złożyły prywatne śluby. Wkrótce pierwsze sześć sióstr wyjechało z wojennego Wilna a cały proces formowania zgromadzenia odbywał się na terytorium Polski. Tym samym zaczęła się wypełniać wizja s. Faustyny dotycząca powstania nowego zgromadzenia. Do Wilna siostry powróciły w 2001 roku. Po czterech latach nieustannego zmieniania wileńskiego adresu, metropolita wileński, kardynał Audrys Juozas Baczkis zaproponował siostrom budynek, który właśnie kuria odzyskała przy ulicy Rossa 6. A adres ten nie jest przypadkowy. Tu bowiem, w tym domu właśnie, kilkanaście lat wcześniej znajdowała się kapelania sióstr wizytek, gdzie mieszkał ks. Sopoćko (na pierwszym piętrze) i znajdowała się pracownia malarska Kazimierowskiego (na parterze), tu też w roku 1934 przez co najmniej sześć miesięcy przychodziła s. Faustyna, by tłumaczyć malarzowi, jak ma wyglądać obraz, który Jezus nakazał jej wymalować.
Gdy przekraczam próg domu zakonnego doświadczam emocji. Niecodziennie przecież bywa się w miejscach tak szczególnych, kroczy śladami osób wyjątkowych, widzi i dotyka przedmiotów których używali. Nim rozłożę w pokoju swój bagaż, idę przywitać się z Gospodarzem domu. Obecna kaplica to była pracownia malarska Eugeniusza Kazimirowskiego. Pomieszczenie nie jest duże. Uwagę przykuwają dwie rzeczy: pełnowymiarowa kopia wileńskiego obrazu „Jezu ufam Tobie” i relikwie świętej siostry Faustyny oraz błogosławionego księdza Michała Sopoćki. Klękam, by podziękować Bogu za możliwość przybycia do tego miejsca. Równocześnie intensywnie wpatruję się w obraz i w biało-czerwone promienie wypływające z serca Jezusa. Obraz ten różni się od wszystkiego, co widziałam. Modlitwa przed nim jest inna, niż np. przed ikoną. Tu jest miejsce na dialog o wiele bardziej intensywny. Gdy ktoś ma potrzebą pomodlić się przed ikoną, idzie, klęka i już wie, że ktoś namalował jego modlitwę. Ikona bowiem przedstawia, „uobecnia” Boga. To jakby okno na świat. Są w niej oczy Chrystusa, Matki Bożej i świętych. Oczy, które patrzą na grzesznika miłosiernie, pokrzepiająco, wzmacniająco. Inaczej wygląda modlitwa przed malowidłem Jezusa Miłosiernego. Oczy nie są w centrum tego obrazu. W centrum jest serce, promienie i napis „Jezu ufam Tobie”. Chrystus ubrany jest tu w białą szatę. A więc nie jest to Chrystus cierpiący, tak jak Go widzimy najczęściej w wizerunku krzyża, ale jest przemieniony, chwalebny. Jego twarz jest pogodna, spokojna, emanująca zwycięstwem. Oczy ciała widzą obraz namalowany przez malarza posiadającego bezsprzecznie zmysł artystyczny, ale to oczy duszy każą wpatrywać się uparcie i odczytywać treść.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).