Niezwykła jest historia świecy, zwanej Świecą Niepodległości lub Świecą Piusową. Zaczęła się w Watykanie, w dniu kanonizacji Jozafata Kuncewicza.
Był czerwiec 1867 roku. Od ponad siedemdziesięciu lat Polski nie było na mapie Europy, a od ostatnich strzałów Powstania Styczniowego minęły zaledwie trzy lata. Kanonizacji Jozafata Kuncewicza dokonał Pius IX, wielki przyjaciel Polaków i orędownik sprawy polskiej na dworach europejskich, nazywany przez współczesnych Defensor Poloniae (Obrońca Polski). Zwracając się do pielgrzymów polskich, powiedział: miejcie nadzieję, wytrwałość, odwagę i módlcie się, a ciemięzcy wasi runą i Królestwo Polskie powróci. Po zakończeniu uroczystości Pius IX polecił, by stojąca przy ołtarzu świeca, była do czasu odzyskania niepodległości przez Polskę przechowywana w rzymskim Kolegium Polskim prowadzonym przez Zmartwychwstańców. Powiedział:
ZANIEŚCIE TĘ ŚWIECĘ DO KOLEGIUM POLSKIEGO, NIECH TAM TAK DŁUGO POZOSTANIE AŻ JĄ ZE SOBĄ DO WOLNEJ WARSZAWY ZABIORĄ.
I stało się tak, choć na ten dzień przyszło czekać następne długie 53 lata.
W grudniu 1919 roku Benedykt XV wręczył dwóm polskim biskupom, Prymasowi Polski Edmundowi Dalborowi i metropolicie warszawskiemu Aleksandrowi Kakowskiemu (obaj byli wychowankami Kolegium Polskiego) birety kardynalskie. W trakcie tej uroczystości Benedykt XV wyraził nadzieję, że świeca Piusa IX, która może być już przewieziona do Warszawy, będzie symbolem promieniującego z Kościoła światła.
W styczniu 1920 roku świecę wniesiono w procesji do warszawskiej archikatedry i tam, podczas uroczystej Mszy św., marszałek Sejmu Wojciech Trąmpczyński zapalił ją jako widomy znak tego, że Ojczyzna nasza odzyskała wolność!
Kazanie podczas tej Eucharystii wygłosił biskup przemyski Józef Pelczar, który jako młody ksiądz, wychowanek Kolegium Polskiego, był obecny na uroczystościach kanonizacyjnych. Powiedział między innymi: Radujmy się ze wskrzeszenia Ojczyzny, lecz trwóżmy o jej przyszłe losy. Błagać trzeba Pana, aby nie opuszczał Polski, aż do końca wieków.
Świeca Piusa IX, którą nazywamy Świecą Niepodległości, była przechowywana w warszawskiej archikatedrze. Po wybuchu II wojny światowej została przeniesiona do kaplicy seminaryjnej, co uchroniło ją od losu zburzonej podczas Powstania Warszawskiego świątyni. Potem przeniesiono ją do kościoła seminaryjnego przy Krakowskim Przedmieściu. W 2018 roku została przekazana do Świątyni Opatrzności Bożej.
W czasie XI Święta Dziękczynienia zapalił ją podczas uroczystej Mszy św. Prezydent Rzeczypospolitej Andrzej Duda. Powiedział wówczas między innymi:
Dziś spotkał mnie zaszczyt, że mogłem ją zapalić po raz drugi. Znów w wolnej, niepodległej, suwerennej Polsce.
Od tej pory Świeca Niepodległości jest zapalana przez Prezydenta RP podczas Eucharystii w czasie kolejnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.
Od dwóch lat zrodziła się również nowa tradycja. Już w kilkudziesięciu tysiącach domów 11 listopada o godzinie 19.18 (symboliczne nawiązanie do daty odzyskania niepodległości) przy blasku replik Świecy Piusowej wierni modlą się, dziękując Bogu za wolność Ojczyzny i powierzając Polskę opiece Opatrzności.
Wierna miniatura Świecy Niepodległości może trafić do każdego, by mogła zajaśnieć w jego domu 11 listopada. Ten narodowy symbol może otrzymać każdy Darczyńca, który do 23 października złoży ofiarę na budowę Świątyni. Przy składaniu darowizny należy w tytule dopisać: ŚWIECA. Więcej informacji: www.centrumopatrznosci.pl/swieca
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.