Amerykanie polskiego pochodzenia mogą okazać się języczkiem u wagi w zbliżających się wyborach prezydenckich w USA. Pomogli Donaldowi Trumpowi wygrać przed czterema laty, a głosując masowo mogą mu też pomóc w reelekcji - podkreśla codzienna kalifornijska publikacja internetowa "American Thinker".
Według autora tekstu Williama Cioska Polonia stanowi około 10 proc. populacji w Wisconsin, Michigan i Pensylwanii, a jej głosy składają się na niemal 15 proc. z wszystkich tam oddanych. Podkreśla, że w 2016 roku Trump wygrał w tych stanach, opowiadających się zwykle za Demokratami, większością jedynie 1 proc. głosów. Jak twierdzi, powołując się na szacunki, nowojorski miliarder zdobył tam około 70-75 proc. poparcia Polaków.
"Bez tych głosów nie wygrałby tych trzech ważnych stanów. Masowy udział polsko-amerykańskich wyborców w 2020 roku z ponad 70 proc. głosami na prezydenta Trumpa pozwoli mu ponownie zwyciężyć w tych istotnych stanach i pozostać w Białym Domu na drugą kadencję" - przekonuje Ciosek.
W jego opinii polsko-amerykański elektorat będzie też niezbędny, aby Republikanin Trump miał szansę wygrać na Florydzie, w New Jersey, Connecticut, a może też w Illinois i Nowym Jorku. Polsko-amerykańscy wyborcy, podkreśla, stanowią 4 proc. populacji na Florydzie, a ponad 7 proc. w pozostałych z wymienionych stanach.
Jak twierdzi Ciosek, który jest współprzewodniczącym grupy Polish Americans for Trump, będącej oficjalnie częścią zespołu jego kampanii wyborczej, Polonia stanowi około 4 proc. populacji w tzw. wahających się stanach. Może mieć zatem wpływ na rezultat głosowania w Minnesocie, Arizonie, Nowym Meksyku, Kolorado i Nevadzie.
W przekonaniu autora tekstu amerykańscy Polacy mają wszelkie powody, by głosować na Trumpa jeszcze bardziej gremialnie obecnie niż w 2016 roku. Dowiódł bowiem, że jest "historycznym prezydentem", jeśli chodzi o stosunki Polski z Ameryką i dbałość o interesy Polaków.
"Porywające przemówienie prezydenta Trumpa w Warszawie w lipcu 2017 roku było największą obroną zachodniej cywilizacji i najbardziej dobitnym stwierdzeniem historycznej roli Polski w obronie wolności, jaką kiedykolwiek wygłosił światowy przywódca. () Wzmocnił działania Reagana, czyniąc Amerykę czołowym sojusznikiem Polski i łącząc się z Warszawą w sojuszu przeciwko globalizmowi oraz wynikającej z tego utraty suwerenności narodowej" - ocenia Ciosek.
Jak dodaje w kampanii wyborczej 2016 roku Trump zaskarbił sobie szacunek ponad 10 milionów polsko-amerykańskich wyborców, spotykając się osobiście z ponad 100 polsko-amerykańskimi przywódcami w siedzibie Związku Narodowego Polskiego w Chicago, co przełożyło się też na ich udział w głosowaniu. Mówi też o wysiłkach zmierzających do zorganizowania podobnego spotkania w tym roku.
Autor tekstu argumentuje, że Amerykanie polskiego pochodzenia są w większości katolikami i jedną z najsilniejszych grup w koalicji etnicznej, stojącej w obronie życia, a Trump nieustannie walczy w obronie praw nienarodzonych.
W nawiązaniu do 100. rocznicy bitwy warszawskiej i zwycięstwa z bolszewicką Rosją, przy udziale amerykańskich pilotów z Szwadronu Kościuszki, Ciosek zwraca uwagę, że Polacy "dobrze znają nędzę, ucisk i bandytyzm marksizmu, doświadczając go na własnej skórze lub po przez doświadczenia rodzin".
"Wiemy, że amerykańscy Polacy głosując znowu gremialnie na rzecz wolności, swobód, zachodniej cywilizacji, amerykańskiej konstytucji i stylu życia oraz na prezydenta Trumpa mogą pomóc pokonać obecną falę wewnętrznych marksistowskich rewolucjonistów" - konkluduje autor opinii w "American Thinker".
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).