Platforma Obywatelska wybierając Rafała Trzaskowskiego, postawiła na kandydata, który ma duże szanse na zajęcie drugiego miejsca w wyborach prezydenckich i niewielkie szanse na zwycięstwo - powiedział w poniedziałek w Toruniu lider Porozumienia Jarosław Gowin.
Gowin podkreślił, że nie chce nikomu odbierać szans w wyścigu prezydenckim, ale w jego ocenie Trzaskowski jest kandydatem typowo wielkomiejskim.
"Jest kandydatem reprezentującym określony system wartości, lewicowo-liberalny. Jego poparcie dla karty LGBT nie było przypadkowe" - mówił Gowin podczas briefingu prasowego w Toruniu.
Dodał, że w jego ocenie polityk o takim profilu ideowym nie ma dziś szans w Polsce na to, żeby zostać prezydentem. B. wicepremier pytany o losy ustawy dotyczącej wyborów prezydenta w 2020 roku w Senacie powiedział, że nie sądzi, aby PO chciała wykorzystać pełne 30 dni na jej procedowanie.
Wskazał, że najprawdopodobniej Senat odeśle ustawę do Sejmu w ciągu kilku, bądź kilkunastu dni.
"Nawet gdyby Senat wykorzystał cały 30-dniowy okres przysługujący mu na rozpatrzenie ustawy, to i tak pani marszałek Elżbieta Witek będzie mogła ogłosić termin nowych wyborów tak, aby wypadł on na niedzielę 28 czerwca, bądź niedzielę 5 lipca. (...) Musimy pamiętać, że kadencja prezydenta Dudy kończy się 6 sierpnia i od tej daty trzeba odliczać czas wstecz. Sąd Najwyższy potrzebuje co najmniej dwóch tygodni na stwierdzenie ważności wyborów, a więc wybory, które odbyłyby się później niż 5 lipca, doprowadziłyby do pewnego pata konstytucyjnego, gdyż przed 6 sierpnia nie udałoby się ogłosić, kto jest nowym prezydentem i mielibyśmy wakat na tym najważniejszym w Polsce stanowisku" - stwierdził Gowin.
Lider Porozumienia wierzy w to, że nawet senatorowie PO nie będą chcieli do tego doprowadzić.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.