Na stołecznej Pradze modlono się w intencji trędowatych i tych, którzy im pomagają.
Ewangelia daje człowiekowi nadzieje i prowadzi do komunii z innymi – podkreślił ks. Marek Gradziński. Z okazji 67. Światowego Dnia Chorych na Trąd w bazylice katedralnej św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika na stołecznej Pradze modlono się w intencji trędowatych i tych, którzy im pomagają. W tym roku liturgii przewodniczył ks. Konrad Biskup, a homilię wygłosił ks. Marek Gradziński, który w ubiegłym roku wziął udział w obchodach 50-lecie Ośrodka Misyjnego Jeevodaya w Indiach.
Nawiązując do swoich osobistych doświadczeń podkreślił, że ci, którzy pomagają osobom chorym na trąd, głoszą Dobrą Nowinę poprzez swoje konkretne czyny. – W Jeevodaya w Indiach można powiedzieć, że oddycha się Ewangelią. Jest ona przepowiadana poprzez umywanie ran, leczenie, danie jedzenie, zapewnienie noclegu, przez posłanie do szkoły, przez bycie razem, przez gest przytulenia, wspólny płacz czy śmiech – wymieniał kaznodzieja.
Zwrócił uwagę, że choć trąd jest już chorobą wyleczalną, to jednak nadal zapada na nią tysiące ludzi. - By to zmienić, potrzebna jest zmiana myślenia, potrzeba by więcej ludzi zaczęło myśleć po Bożemu, czyli wzięło Ewangelię na poważnie w swoim życiu – powiedział duchowny.
Problem wykluczenia, z którym borykają się chorzy na trąd w Indiach, nie jest obcy również mieszkańcom cywilizowanej Europy, w tym także Polski – stwierdził ks. Gradziński. – Wielu ludzi, którzy żyją pośród nas, są izolowani. Może to będzie nasz sąsiad z klatki, ktoś kogo codziennie mijamy w drodze. Nie rozmawiamy z nimi. Nie ma też słów "Dzień dobry". Nie ma uśmiechu – ubolewał.
Jako lekarstwo na obojętność wskazał lekturę Pisma Świętego. – Jak mówił św. Hieronim: „Kto nie zna Ewangelii ten nie zna Chrystusa”. Jeśli nie znam Jezusa, to jakim jestem chrześcijaninem – zachęcał do refleksji kaznodzieja.
Przestrzegł jednocześnie przed rutyną lub wybiórczym traktowaniem Bożego słowa. – Nie można wybierać tylko tych fragmentów, które są dla nas wygodne. Ewangelię trzeba wziąć na poważnie w całości, jak chociażby uczyniła to dr Helena Pyz, która od 31. lat pomaga chorym na trąd.
Przekonywał, że można budować jedność mimo dzielących ludzi różnic wynikających z pochodzenia, wykształcenia czy doświadczeń życiowych: "Jeżeli Boże słowo będzie fundamentem naszej jedności, to Słowo doprowadzi nas do komunii Eucharystycznej, a poprzez nią do komunii z ludźmi".
Zachęcał do małych, ale konkretnych czynów miłości. – Ile czasu zajmuje nam martwienie się tym czego nie mamy, albo co jest ulotne. Tymczasem jest tak wiele sposobności by ofiarować dobro drugiemu. Niech nasza modlitwa za chorych będzie pierwszym krokiem na tej nowej drodze – zaapelował ks. Gradziński.
Po liturgii w auli kurialnej odbyło się spotkanie przygotowane przez Sekretariat Misyjny Jeevodaya oraz Fundację Heleny Pyz „Świt Życia”. W trakcie spotkania można było poznać bliżej skutki trądu oraz działanie ośrodka dla trędowatych. W ubiegłym roku świętował on 50 lat swojego istnienia. Od 31 lat służy tam chorym dr Helena Pyz.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).