Coraz więcej dzieci poczętych dzięki procedurze in vitro zostaje porzuconych we włoskich szpitalach. Nie spełniają oczekiwań rodziców.
Środowiska obrony życia przypominają o tym przy okazji historii 4-miesięcznego Giovannina (Janeczka), która poruszała ostatnio całe Włochy. Chłopiec począł się dzięki in vitro. Rodzice nie uznali synka po porodzie i zostawili w szpitalu w Turynie. Chłopczyk cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną (jeden przypadek na milion urodzeń) zwaną arlekinizmem, jego ciało zamiast gładką skórą pokryte jest, jakby rybią łuską. Maluch wymaga bardzo starannej pielęgnacji i, kilka razy dziennie, wmasowywania na całym ciele specjalnych kremów. Dzieci z tą chorobą bardzo szybko umierają, przeważnie w ciągu kilku tygodni. Janeczek jednak dzielnie walczy o każdy dzień życia.
Los chłopczyka mocno poruszył Włochów, którzy prześcigają się w solidarności, by zapewnić maluchowi ciepło i miłość. Do szpitala napływają zabawki i pieniężne darowizny na opiekę, a kolejne rodziny i stowarzyszenia deklarują chęć opieki nad chłopcem. Dyrektor Małego Domu Bożej Opatrzności, popularnie zwanego Cottolengo, zadeklarował chęć przyjęcia Janeczka i otoczenia go miłością, bliskością i wszelką konieczną pomocą. „Chcemy przyjąć ten wielki dar, jakim jest twoje życie i dać ci dom pełen ludzi, którzy cię pokochają całym sercem i zapewnią ci konieczną opiekę, do kiedy będzie to potrzebne” – pisze ks. Carmine Arice, w przejmującym liście do malucha. Opieka społeczna rozpatruje otrzymane deklaracje pomocy, by wybrać propozycję jak najlepszą dla chłopca.
Przy tej okazji włoscy neonatolodzy alarmują, że współczesna nauka sprawia, że dziecko przestaje być bezcennym darem, a staje się „produktem” fabrykowanym według oczekiwań rodziców i ich marzeń. Amerykańska firma zajmująca się „in vitro” wprowadza właśnie testy genetyczne pozwalając na wyprodukowanie „embriona marzeń”. Pozwala on na wyselekcjonowanie z grupy embrionów tego, który gwarantuje najmniejszą możliwą zachorowalność na 11 różnych chorób, w tym np. cukrzycę, a także oczekiwany przez rodziców iloraz inteligencji dla potomka oraz nawet jego przyszły wzrost. Historia boleśnie uczy, co się dzieje, gdy człowiek próbuje stawać się Bogiem i uzurpuje sobie prawo do bycia Stworzycielem. Jeszcze większy dramat rozgrywa się, gdy rodzice zamiast przyjmować dar życia, zamawiają sobie „wymarzony produkt”, a gdy otrzymany „towar” nie spełni ich oczekiwań z łatwością z niego rezygnują. Jedyną receptą na konsumpcjonizm i egoizm wciąż pozostaje bezinteresowna miłość. Także ta rodzicielska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.