Negatywna ocena procedury in vitro przez Kościół nie odwołuje się do argumentów religijnych, ale racji obiektywnych, ogólnoludzkich – podkreśla bp Józef Wróbel, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. Jak wyjaśnia, chodzi przede wszystkim o naruszanie godności dziecka, które w toku tej procedury traktowane jest przedmiotowo.
W związku toczącą się obecnie dyskusją nad obywatelskim projektem „Tak dla In Vitro” przypominamy, że Kościół wypowiada się jednoznacznie krytycznie wobec tej procedury, zaznaczając, że dzieci powołane w ten sposób do życia należy przyjąć z miłością i szacunkiem, na który zasługują tak samo jak te poczęte naturalnie.
Kościół wypowiada się krytycznie wobec procedury in vitro, gdyż narusza ona godność i dzieci i rodziców. Dopuszcza poczęcie ludzkiego życia nie drogą naturalną, ale w wyniku medycznego eksperymentu, który zakłada selekcję a nawet zniszczenie zbędnych embrionów a samej niepłodności nie leczy. Kościół zaznacza jednak, że dzieci powołane w ten sposób do życia należy przyjąć z miłością i szacunkiem, na który zasługują tak samo jak te poczęte naturalnie.
Moralnie nie do przyjęcia
Na temat prób in vitro wypowiadał się już papież Pius XII. W przemówieniu do uczestników II Kongresu Światowego Płodności i Bezpłodności, 19 maja 1956 r. podkreślił, że próby te są "do odrzucenia jako niemoralne i absolutnie niedozwolone".
Ogłoszona w1987 r. Instrukcja Kongregacji Nauki Wiary „Donum vitae” o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania stwierdzała, że embriony uzyskane w probówce są istotami ludzkimi i podmiotami prawa a ich godność oraz prawo do życia powinny być uszanowane od pierwszej chwili ich istnienia. Niemoralne jest natomiast wytwarzanie embrionów ludzkich przeznaczonych jako dostępny „materiał biologiczny”.
Z kolei w encyklice „Evangelium vitae” z 1995 r. Jan Paweł II wskazywał, że techniki sztucznej reprodukcji są "nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego, ponieważ oddzielają prokreację od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego". Papież tłumaczył, że poczęcie dziecka nie może być zastąpione techniczną procedurą, gdyż w takiej optyce dziecko staje się niejako "produktem" stworzonym w laboratorium.
Ponadto zazwyczaj w procedurze in vitro nie wytwarza się jednego embrionu w celu przeniesienia do łona matki, ale większą ich liczbę, aby uniknąć sytuacji, gdyby ten jeden okazał się genetycznie wadliwy. Dokonuje się wówczas swoistej selekcji najlepszego embrionu, inne zdrowe mrozi, a tym niedoskonałym grozi zniszczenie.
Jan Paweł II przestrzegał, że tzw. embrionom nadliczbowym grozi zniszczenie lub wykorzystywanie w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli „materiału biologicznego”, którym można swobodnie dysponować.
Kolejnym dokumentem watykańskim podejmującym ten temat była instrukcja "Dignitas personae" wydana przez Kongregacją Nauki Wiary 8 września 2008 r. Podobnie jak poprzednie dokumenty podkreślała ona jasny sprzeciw Kościoła wobec metody in vitro. Jej autorzy zwracali m.in. uwagę, że w wielu przypadkach w ramach tej metody porzucanie lub niszczenie embrionów jest zamierzone. "Pragnienie dziecka nie może usprawiedliwiać jego «produkowania», podobnie jak niechęć wobec dziecka już poczętego nie może usprawiedliwiać porzucenia go lub zniszczenia" - przestrzegali.
Episkopat Polski w ostatnich latach wielokrotnie wyrażał swoje stanowisko na temat in vitro. Krytycznie do tej procedury biskupi odnoszą się m.in. w dokumencie „O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek” z 2013 r. Dokument został opublikowany w trakcie debaty publicznej, która doprowadziła do ustanowienia programu dofinansowania in vitro z budżetu państwa na lata 2013-2016 oraz uchwalenia ustawy o leczeniu niepłodności w 2015 r.
Za encykliką św. Jana Pawła II „Evangelium Vitae” biskupi podkreślają we wspomnianym dokumencie, że ludzkie życie jest wartością podstawową i niezbywalnym dobrem. Domaga się zatem bezwzględnej ochrony, a więc niezależnie od okresu i jakości życia człowieka. Kościół zobowiązany jest bronić ludzkiego życia od początku aż do naturalnej śmierci oraz respektować wymagania zarówno prawa Bożego, jak i prawa naturalnego.
Biskupi nawiązali w tym dokumencie do kwestii procedury mrożenia tzw. embrionów nadliczbowych. "Nadliczbowe embriony są mrożone w celu ich przechowywania i ewentualnego wykorzystania w dalszych próbach uzyskania ciąży, jeżeli wcześniejsze próby okażą się nieskuteczne. Już sam ten proces uwłacza ludzkiej godności. Zresztą większość zamrażanych i rozmrażanych embrionów obumiera w tym procesie lub staje się niezdolna do dalszego zdrowego rozwoju. A przecież embrion to człowiek i każdy z embrionów okazuje się bezradnym członkiem ludzkiej rodziny, którego godność i prawa bezwzględnie podeptano" - czytamy.
Zagrożenia zdrowotne
Dokument bioetyczny Episkopatu zwrócił uwagę na inną, rzadko poruszaną w debacie publicznej i drażliwą kwestię zagrożeń zdrowotnych wynikających ze stosowania procedury in vitro. W pierwszych dniach zarodkowego życia człowieka zachodzą procesy dostosowywania się nowo powstającego organizmu do potrzeb dalszego istnienia. Metody sztucznego zapłodnienia zaburzają ten proces – z uwagi na odmienne warunki środowiskowe, w jakich dokonuje się połączenie komórek rozrodczych w laboratorium, w porównaniu do naturalnych warunków organizmu matki.
Brak naturalnej bariery biologicznej, która zabezpiecza przed łączeniem się komórek niedojrzałych lub uszkodzonych genetycznie, sprzyjać może powstawaniu różnych zaburzeń u dziecka. Hormony aplikowane kobiecie do pozyskania kilku komórek jajowych i ich zapłodnienia in vitro wpływają na cechy genetyczne zarówno tych komórek, jak i na zdrowie samej kobiety.
Biskupi wskazują także m.in. na zwiększoną liczbę poronień samoistnych i zmian genetycznych oraz częstsze urodzenia dzieci z wadami rozwojowymi. Zagrożenia te wymagają stosowania diagnostyki przedimplantacyjnej, polegającej na wykrywaniu zmian genetycznych zarodka uzyskanego in vitro. Na tej podstawie dokonuje się selekcji ludzi w fazie zarodkowej: zauważone lub podejrzewane zmiany genetyczne stanowią podstawę do decyzji o niszczeniu życia dziecka – jako niechcianego właśnie z powodu zaburzeń genetycznych. Episkopat wskazuje zatem, że metoda in vitro jest eksperymentowaniem na człowieku, jego swoistą „produkcją” stanowiącą "formę zawładnięcia życiem ludzkim".
Wątek zagrożeń zdrowotnych biskupi podjęli ponownie w „Komunikacie Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP w sprawie manipulacjami naukowymi dotyczącym procedury in vitro” z 24 czerwca 2013 r. Załączyli do niego bogatą bibliografię światowych opracowań naukowych, w których szczegółowo opisano niebezpieczeństwa występowania niepożądanych skutków genetycznych i zdrowotnych po zastosowaniu procedury in vitro.
„Za niedopuszczalne uważamy podawanie oczywistej nieprawdy, jakoby nie istniały rzetelne i wiarygodne opracowania naukowe potwierdzające ten stan rzeczy” - poinformowano dodatkowo w komunikacie.
Nie wolno dyskryminować
Zespół ds. Bioetycznych KEP podkreślił jednocześnie, że żadne z powyższych stwierdzeń nie może być odczytywane jako przejaw dyskryminacji wobec dzieci urodzonych z in vitro, ani ich rodziców. "Podejmowane przez nas wysiłki w przekazywaniu prawdziwych informacji o zapłodnieniu pozaustrojowym wynikają z troski o dobro każdego z dzieci i ich matek oraz prawo do informacji" - brzmiał komunikat.
Biskupi ponownie zabrali głos w sprawie procedury in vitro m.in. po zakończeniu rządowych prac nad ustawą „o leczeniu niepłodności” wiosną 2015 r. Ustawa ta została uchwalona 25 czerwca 2015 r.
W "Głosie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w kontekście przygotowywanej ustawy o leczeniu niepłodności" z 4 marca tego roku zaznaczyli - nie po raz pierwszy - że rozumieją potrzebę ustawowego uregulowania kwestii zapłodnienia pozaustrojowego, gdyż ówczesny brak jakichkolwiek rozwiązań pozwalał na całkiem dowolne postępowanie z ludzkim materiałem genetycznym i powoływanymi do życia embrionami.
In vitro nie leczy
Uznali jednak za konieczne stworzenie przede wszystkim narodowego programu prawdziwego leczenia niepłodności. Współczesna medycyna wskazuje bowiem jasno, że usunięcie medycznych lub psychologicznych przyczyn niepłodności daje znacznie większe szanse na urodzenie zdrowego dziecka niż procedury sztucznie wspomaganego rozrodu, które - jak podkreślili - nie leczą niepłodności.
Dlatego biskupi przypominali wówczas, że potrzebny jest przede wszystkim rozwój klinik gwarantujących leczenie niepłodności, a nie koncentrowanie się na opcji sztucznie wspomaganej prokreacji. Apelowali również o gwarancję, aby dzieci – dla ich dobra – nie były powoływane w procedurze in vitro poza relacją małżeńską, w parach nieformalnych.
Ostatecznie ustawa z 2015 r. dopuściła stosowanie in vitro zarówno u par pozostających w związku małżeńskim, jak i „we wspólnym pożyciu”. W obu rozumieniach chodziło o parę kobiety i mężczyzny.
Także w tym stanowisku, mimo krytycznego stosunku do procedury in vitro m.in. ze względu na traktowanie w niej dzieci jako przedmiotów ludzkiego działania, Episkopat stanowczo podkreślił, że potomstwo powołane w ten sposób do życia „należy przyjąć z miłością i szacunkiem, na który zasługują tak samo jak dzieci poczęte naturalnie”.
Biskupi zachęcili jednocześnie do podejmowania drogi ku upragnionemu rodzicielstwu poprzez poszukiwanie naturalnego sposobu ich poczęcia, adopcji samotnego dziecka lub aktywności na rzecz dzieci potrzebujących opieki.
W stanowiskach publikowanych w trakcie prac nad ustawą o leczeniu niepłodności biskupi formułowali ponadto obawy przed innymi zjawiskami, które procedura in vitro technicznie umożliwia i dla których na gruncie legislacyjnym może stanowić niebezpieczną furtkę. Są to m.in. klonowanie człowieka, tworzenie hybryd ludzko-zwierzęcych w celu dalszych eksperymentów, tworzenie zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie, poczynanie dzieci po śmierci dawcy komórek rozrodczych oraz handel komórkami rozrodczymi i zarodkami. Wszystkie te procedury zostały w polskiej ustawie z 2015 r. wyraźnie zakazane.
Polityk-katolik wobec in vitro
Warto przypomnieć, że polscy biskupi sformułowali też niezbędne minimum dla posła-katolika głosującego ws. in vitro. Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych wskazał w 2008 r., że na początku procesu legislacyjnego każdy polityk-katolik powinien zdecydowanie poprzeć rozwiązania zakazujące in vitro. To znaczy, gdy "podejmuje się inicjatywę pierwszego unormowania, wszyscy posłowie zatroskani o ochronę praw człowieka powinni podjąć działania zmierzające do całkowitego zakazu tej metody". Gdyby natomiast rozwiązanie prawne zakazujące in vitro zostało odrzucone, "ich etycznym obowiązkiem jest aktywność w całym procesie legislacyjnym, tak aby maksymalnie ograniczyć szkodliwe aspekty regulacji”.
Dwa lata później Rada KEP ds. Rodziny przypomniała, że Kościół od zawsze broni całkowicie bezbronnych, jakimi są dzieci poczęte i podkreśliła, że "ci, którzy je zabijają i ci, którzy czynnie uczestniczą w zabijaniu, bądź ustanawiają prawa przeciwko życiu poczętemu, a takim jest życie dziecka w stanie embrionalnym, w ogromnym procencie niszczone w procedurze in vitro, stają w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła Katolickiego i nie mogą przystępować do Komunii świętej, dopóki nie zmienią swojej postawy”.
Wobec projektu obywatelskiego dotyczącego refundacji in vitro
Obywatelski projekt „Tak dla In Vitro”, przewidujący finansowanie procedury in vitro z budżetu państwa złożony został w Sejmie 23 marca br. Przed pierwszym czytaniem, które odbyło się 15 czerwca br. krytycznie wobec projektu wypowiadał się bp Józef Wróbel, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. - Korzystanie z in vitro sugeruje, że godność osobowa rodziców góruje nad godnością ich dziecka. Techniczne uskutecznienie tego pragnienia jest wprost tożsame z uprzedmiotowieniem dziecka, gdyż ono, mimo że posiada godność osobową równą rodzicom, ma służyć spełnieniu ich pragnień. To także podstawowy wymiar braku solidarności z dzieckiem – tłumaczył. - Niemożliwe jest relatywizowanie godności osobowej jednego człowieka (dziecka) przez drugiego człowieka i uzależnianie jej charakteru imperatywnego od norm prawnych stanowionych przez tego drugiego człowieka – dodawał bp Wróbel.
W czerwcu projekt „Tak dla In Vitro” skierowany został do dalszych prac w sejmowej Komisji Zdrowia. Podjęty został ponownie przez nowy Sejm 22 listopada br.
- Negatywna ocena procedury in vitro przez Kościół nie odwołuje się do argumentów religijnych, ale racji obiektywnych, ogólnoludzkich – podkreśla bp Józef Wróbel w komentarzu dla KAI. Jak wyjaśnia, chodzi przede wszystkim o naruszanie godności dziecka, które w toku tej procedury traktowane jest przedmiotowo. – Podlega ono ocenie, czy nadaje się, czy też nie. Może być wyrzucone lub zamrożone, jeśli nie jest akurat potrzebne – wyjaśnia. Zwraca też uwagę, że procedura narusza również godność rodziców starających się o potomstwo.
Odnosząc się do projektu refundacji in vitro z budżetu państwa bp Wróbel zaznacza, że jest to nadużycie. – Jest rzeczą słuszną i etyczną przeznaczanie odpowiednich środków publicznych na opiekę zdrowotną oraz terapie mające na celu przezwyciężenie niepłodności czy też na pomoc medyczną małżonkom doświadczającym trudności z poczęciem dziecka lub z jego urodzeniem. Tymczasem in vitro nie jest terapią. Nie jest to forma leczenia pacjentów mających problem z płodnością a jedynie obejście tego problemu. Choć nie wszystkie schorzenia powodujące niepłodność da się wyleczyć, są metody i terapie, które do tego prowadzą. Zajmuje się tym np. naprotechnologia – mówi biskup.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.