Spojrzenie na Syrię

Odbudowa zburzonych domów zajmie parę lat. Znacznie trudniej będzie uleczyć poranionych ludzi.

Reklama

Wojna w Syrii zniknęła z medialnych doniesień, jakby za uderzeniem zaczarowanej różdżki w jednej chwili nastał tam pokój i wróciło bezpieczeństwo. A tak nie jest. Konflikt wciąż trwa i każdego dnia przynosi kolejne ofiary. Dramatyczną sytuację Syryjczyków pogłębia jeszcze nałożone na ten kraj embargo gospodarcze. Milczenie mediów sprawia z kolei, że coraz mniej organizacji pomocowych i zwykłych ludzi gotowych jest nieść pomoc, bo jeśli nie mówi się o wojnie, to jej nie ma, i w myśl tej logiki, nie ma więc i potrzebujących. Mówiła mi o tym ostatnio siostra Ula Brzonkalik ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi. Od 23 lat pracuje na Bliskim Wschodzie, cztery lata mieszkała w oblężonym Aleppo, a teraz w Jordanii niesie pomoc irackim uchodźcom. Opowiadała o ich dramacie mówiąc: „wiedząc przez jakie piekło przeszli nigdy nie miałam odwagi nikomu powiedzieć - zostań. Chciałabym całym sercem, żeby chrześcijanie nie emigrowali, ale nigdy nikogo nie zatrzymywałam. Wierzę, że Pan ma w opiece swój lud i nie pozwoli mu zginąć”.

Uchodźcy z którymi pracuje żyją w obozie, gdzie warunki są bardzo trudne. Mają zakaz pracy, a dzieci nie chodzą do szkoły. - Czym zapełnić całe dnie czekania na wizę do jakiegoś kraju, który zgodzi się ich w końcu przyjąć i nie popaść przy tym w beznadzieję. Te dni zmieniają się w miesiące i kolejne lata. Nikt ich o niczym nie informuje, nie mają prawa nigdzie upomnieć się o swój los – mówiła s. Ula. Wielokrotnie zdarza się, że rodziny są rozbijane i rodzice i ich dorosłe dzieci dostają wizy do różnych krajów. – To są dramatyczne decyzje, a o tym się głośno nie mówi – opowiadała misjonarka. Mówiła też o losie irackich i syryjskich dzieci, które nigdy nie chodziły do szkoły; dzieci, które wychowały się bez ojców, i bardzo często ich nie znają; dzieci, które często nie pamiętają, jak mieszka się w normalnym domu albo wręcz nigdy w nim nie mieszkały. To jest pokolenie, które nie zna innego wychowania, jak tylko wojenne. A to oznacza, że było ono pełne agresji, przemocy, bólu i strachu. Te rany będzie znacznie trudniej uleczyć niż podnieść z gruzów zburzone domy.  

Siostra Ula mówiła też o niewyobrażalnej wierze bliskowschodnich chrześcijan i sile jaką czerpią z niezwykle mocnych więzi rodzinnych. – Będąc z nimi w Aleppo zawsze mówiłam: „dla mnie to jest honor żyć tu z wami”. To od nich w praktyce nauczyłam się, że Bóg naprawdę jest architektem naszego życia – wspominała mówiąc, że ma już arabskie serce. Gdy spytałam ją o czym by chciała, aby Polacy pamiętali mówiąc o uchodźcach odpowiedziała: „dla mnie zawsze wielkim bólem jest to, kiedy dyskusje o uchodźcach zaczyna się od socjalu”. I dodała: „Chciałabym, aby moi rodacy popatrzyli na swoje życie i dostrzegli za jak wiele rzeczy powinni być Bogu wdzięczni. Można narzekać na wszystko, ale w Polsce naprawdę niczego nam nie brakuje. A gdzieś tam są ludzie, którym zabrano wszystko, bez pytania i oni walczą o to, by być i trwać, a kiedy już naprawdę nie mogą, dopiero wtedy stukają do naszych drzwi. Zacznijmy od konkretnego człowieka, który ma prawo się bać, który ma prawo powiedzieć «już więcej nie zniosę», albo, który mówi «dla moich dzieci zaryzykuję wszystko»”.

 

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| SYRIA, UCHODŹCY

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7