Męczennik z Auschwitz. Bł. ks. Józef Kowalski oddał życie w obronie różańca.
"Bądźcie o mnie spokojni, jestem w rękach Boga"
23 maja 1941 ks. Józef Kowalski został zaaresztowany wraz z 11 innymi salezjanami. Zarzucano im kontakty z ruchem oporu i wygłaszanie patriotycznych kazań. Najpierw trafili do więzienia na Montelupich w Krakowie, skąd po torturach wywieziono ich 26 czerwca do obozu w Oświęcimiu. Ks. Józef otrzymał numer 17350. Następnego dnia stracono czterech salezjanów: Ignacego Dobiasza, Franciszka Harazima, Jana Świerca i Kazimierza Wojciechowskiego.
W pierwszym liście ks. Józef napisał: "Bądźcie o mnie spokojni, jestem w rękach Boga".
Ks. Szweda, współwięzień, tak go wspominał:
"Ks. Kowalski zachował w obozie godność człowieka i kapłana i potrafił być sobą, choć za to był bity, pomagał innym, choć przyjmował za to chłostę i jako gorliwy kapłan, mimo surowego zakazu, rozgrzeszał konających, dodawał otuchy zrezygnowanym, pocieszał psychicznie załamanych, oczekujących wyroku śmierci".
"Czujemy wielki głód eucharystyczny"
Ks. Stanisław Garecki napisał o nim:
"Ks. Kowalski do obozu śmierci, w którym - jak się wyrażali kapo - nie ma Boga, potrafił Go współwięźniom przynosić".
Ks. Józef w tajemnicy odprawiał Msze dla więźniów, spowiadał, modlił się z nimi, roznosił Komunię świętą. Wypowiedź jednego ze współwięźniów wspomina w książce ks. Szmidt sdb:
"W ogrodzie, gdzieśmy kopali ziemię na tempo, nie mogłem w pewnym czasie, z braku sił, nadążyć w pracy. Ksiądz Kowalski widząc, że kapo bije mnie kijem i popędza, żebym w kopaniu zrównał się w linii z innymi więźniami, zbliżył się do mnie i kopał ziemię, i za siebie, i częściowo za mnie, ażeby uchronić mnie przed biciem. Gdyby nie jego pomoc, nie wiem, czym by się to w tym dniu skończyło dla mnie, byłem bowiem bardzo osłabiony... Ksiądz Kowalski umożliwił mi potajemne odbycie spowiedzi św. dwukrotnie: przed Bożym Narodzeniem w 1941 r. i przed Wielkanocą w 1942 r. W tym też czasie umożliwił mi przyjęcie Komunii św.".
Zresztą w jednym z zachowanych listów ksiądz Józef prosił o wino mszalne i hostie, pisał: "czujemy wielki głód eucharystyczny".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.