Szukając szczęśliwych na naszych drogach spotykamy świętych. Oni wiedzą czym jest szczęście.
Tytułowy utwór był przed laty przebojem ognisk i nocnych biesiad. W zielonym lesie „zwierząt chór prowadził spór co znaczy być szczęśliwym”. Starsi mają okazję, by powspominać, pokolenie youtuberów, by pogrzebać, posłuchać, przemyśleć. „I właśnie tu, aż przyznać wstyd, skończyła się ballada. Bo człowiek siadł, w zadumę wpadł i nic nie odpowiada.” Jest nad czym się zastanawiać.
Przypomniałem sobie piosenkę czytając wczoraj (środa) informację, że 20 marca jest światowym dniem szczęścia. Zaroiło się od mędrców i filozofów, próbujących odpowiedzieć czytelnikom na pytanie, z którym miał problem leśny człowiek. Nie wiem, czy te próby były skuteczne. Wielki polski filozof, Władysław Tatarkiewicz, szczęściu poświęcił jedno ze swoich dzieł, przez potomnych słusznie nazwane traktatem. Na ile zdołał przekonać, też trudno powiedzieć.
Włoska redakcja Vatican News przygotowała dla swoich czytelników „Dekalog człowieka szczęśliwego według Franciszka”. Kusi, by zrobić z tego fajną grafikę. Powodzenie w Sieci gwarantowane. Autorzy ameryki nie odkrywają, ale to jest prawdopodobnie istota szczęścia. Nie spadająca z nieba manna, wygrana na loterii, będące pasmem nieustannych sukcesów życie. Szczęście jako coś, na co trzeba zapracować. A może lepiej wypracować. Z mozołem. Bo, jak zauważają autorzy Dekalogu, „radość zaczyna się w momencie, gdy zwracasz uwagę na innych”. Niby proste i oczywiste, ale chyba nie dla pokolenia selfie. Wbrew pozorom droga od „zrób ze mną” do „zróbmy sobie razem” nie jest krótka. Iluż z nas czuło się w takich sytuacjach jak miś na zakopiańskich Krupówkach. Wystarczy dziesięć lat, by przerobić punkt pierwszy?
Szczęście jest także stosunkiem do rzeczy. Mądrość Wschodu przekazała opowieść o pewnym chorym szejku. Jeden z doradców powiedział mu, że odzyska zdrowie gdy założy na siebie koszulę człowieka szczęśliwego. Długo władca wędrował pytając, czy jesteś szczęśliwy. Aż spotkał w górach pasterza. Ten, zapytany, czy odda swoją koszulę, wyznał zażenowany, że jej nie ma. Co zrobił szejk łatwo się domyśleć.
Opowieści opowieściami, my rozglądamy się wokół i stawiamy to samo pytanie, co szejk. I szukamy równie długo i mozolnie, oczekując, że szczęśliwy podzieli się z nami swoją receptą na szczęście. Jak ów szejk przemierzamy miasta i bezdroża, docieramy niemal na krańce świata, gdy tymczasem szczęśliwych odnaleźć można „w sąsiedztwie”. Cudzysłów nie przez pomyłkę. Znający dobrze nauczanie Franciszka przeczuwają kierunek, w jakim zmierza nasza refleksja. „Gaudete et exsultate.” Adhortacja o powołaniu do świętości w świecie współczesnym. Dla wierzącego szczęście i świętość są tożsame. A świętych można spotkać wszędzie. Są na wyciągnięcie ręki.
Dla przykładu. Informowaliśmy na naszych stronach o zbliżającym się przeniesieniu doczesnych szczątków Sługi Bożego Carla Acutis do Sanktuarium Obnażenia w Asyżu, jakie będzie miało miejsce za dwa tygodnie. Ten młody Włoch fascynuje tysiące swoich rówieśników. Wiedząc, co działo się przed kilku laty w Manopello, gdy rozpoczynał się jego proces beatyfikacyjny, można spodziewać się prawdziwego najazdu na Asyż. Miejsce złożenia ciała też nie jest przypadkowe. Sanktuarium Obnażenia jest narodowym sanktuarium młodych Włochów.
Wybór świętego „z sąsiedztwa”, choć jest ono dość odległe, nie jest przypadkowy. W naszym duszpasterstwie młodzieżowym od dawna brakuje takich wzorów na wyciągnięcie ręki, współczesnych. Święty Stanisław Kostka czy błogosławiona Karolina Kózkówna w życiorysy mają co prawda wpisane pewne wartości ponadczasowe, ale dla współczesnych są już ludźmi z innej epoki. Potrzebujemy tych nam bliższych.
Nie ulega wątpliwości, że oni są. Nawet na wyciągnięcie ręki, w sąsiedztwie. Tylko trzeba zadać sobie trud, by ich wyszukać, pokazać, używając języka mediów – wypromować. Bez nich, bez spotkania z nimi, bez „dotknięcia” ich życia, trudno będzie mówić o ożywieniu duszpasterstwa młodzieży. Ta – być może – potrzebuje także swojego sanktuarium. Bazylika Matki Bożej Większej stoi w cieniu Bazyliki świętego Franciszka. Trochę oddalona od pielgrzymiego tłoku stwarza dobry klimat do spotkania, modlitwy, przemyśleń, podejmowania decyzji. Być może takie miejsce potrzebne jest w cieniu Jasnej Góry. Ważne, by młodzi byli tam u siebie. Że w tym miejscu będą odkrywać swoją drogę do Jezusa i do szczęścia. Drogę, jak mawiał Carlo Acutis, dla oryginałów, nie dla fotokopii.
Przeniesienie ciała Carla Acutis poprzedzi pielgrzymka Franciszka do Loreto. Tam papież podpisze skierowaną głównie do młodych adhortację „Żyje Chrystus, nasza nadzieja”. Być może w niej znajdziemy kolejne inspiracje. Pod warunkiem, że trafi ona do adresata. Że nie podzieli losu przesłania, jakie ojcowie Synodu skierowali do młodych w październiku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.