Już w momencie zakończenia myślimy, co zrobić, by znaleźć się na pątniczym szlaku za rok.
Pielgrzymowanie na rowerach jest inne niż piesze wędrowanie, ale to nie znaczy, że gorsze – zgadzają się ci, którzy w tym roku na Jasną Górę dotarli na jednośladach. 140 osób. 11 sierpnia stanęło przed obrazem Czarnej Madonny w ramach IX Pielgrzymki Rowerowej Elbląg–Susz–Jasna Góra.
Pątnicy przyznają, że nie bez powodu w jednej z maryjnych pieśni śpiewamy: „Tu powracać każdy chce”. – Choć to już moja dziewiąta pielgrzymka na rowerach, każda z nich jest niesamowitym przeżyciem i każde dotarcie na Jasną Górę odciska się w pamięci i sercu – mówi ks. Krzysztof Sękuła, kierownik diecezjalnej pielgrzymki.
– Ja zawsze ogromnie się cieszę, jeśli mogę udać się na pielgrzymkę rowerową – mówi Dorota Tomasz, która w ten sposób do Częstochowy zmierzała już po raz siódmy. – Na tę pielgrzymkę czeka się cały rok. W chwili, kiedy ona się kończy, człowiek już myśli, czy będzie mógł jechać za kolejne dwanaście miesięcy. Jest to zawsze takie oczekiwanie, i modlę się, aby Pan Bóg dał mi po raz kolejny łaskę pielgrzymowania.
Tym, co odróżnia pielgrzymowanie na rowerze od tego na nogach, jest przede wszystkim fakt, że jest się szybciej u celu. Wiele elementów jest jednak wspólnych. Są to miejsca, wydarzenia i ludzie pojawiający się na tym szlaku i niejednokrotnie mający na pielgrzyma olbrzymi wpływ. – Na pielgrzymce zawsze wchodzimy w relację z drugim człowiekiem. To sprawia, że możemy zobaczyć, jak Pan Bóg nas wspaniale stworzył, zobaczyć, jacy ludzie są dobrzy, a jednocześnie możemy sami przejrzeć się w drugim człowieku – mówi Dorota. – W tym roku miałam okazję poznać bliżej Marysię i Monikę. Byłam bardzo zbudowana ich świadectwem oraz tym, jak zawsze były uśmiechnięte i gotowe do pomocy; i kiedy sama nie domagałam, dostawałam dużo wsparcia od nich.
Do szczególnych wydarzeń na trasie należała w tym roku modlitwa na tamie we Włocławku. Miejsce odnalezienia ciała bł. ks. Jerzego Popiełuszki jest punktem, w którym spotykają się szlaki pieszej i rowerowej pielgrzymki z naszej diecezji. – Modlitwa za ojczyznę, ucałowanie relikwii błogosławionego i odśpiewanie „Boże, coś Polskę” w tym właśnie miejscu, w roku 100. rocznicy odzyskania niepodległości to coś, co na pewno będziemy wszyscy długo pamiętać – wspomina ksiądz kierownik.
Dorota Tomasz stwierdza, że choć pielgrzymowanie na rowerze jest szybsze, czasu na modlitwę nie brakuje. – Trzeba znaleźć w tej kwestii pewną równowagę. Jeśli ktoś ma ochotę modlić się, jadąc, to może robić to w ciszy i nikt mu nie przeszkadza – jak wyjaśnia, więcej rozmowy z Panem Bogiem jest jednak na postoju. – W trakcie drogi jest czas na to, aby porozmawiać z drugim człowiekiem, poznać go, wymienić się doświadczeniami, opowiedzieć o swojej relacji z Bogiem. To jest również bardzo cenne – dodaje.
W tym roku modlitwa rowerowych pątników została rozbudowana o wieczory uwielbienia. – Jestem osobą, która posługuje również muzycznie, więc te wieczory były za każdym razem dla mnie momentem szczególnym, gdyż ja swoją modlitwę najlepiej wyrażam w formie śpiewu – przyznaje pani Dorota. – To wieczorne uwielbienie było więc dla mnie pełnią modlitwy, bo wtedy czułam, że mogę oddać Panu Bogu siebie i wszystko, co dla mnie ważne.
Oczywiście mnóstwo emocji w pielgrzymach wzbudza samo wejście na Jasną Górę. – Już kiedy widać z oddali wieżę klasztoru, zawsze mam łzy w oczach. Wtedy też jesteśmy wszyscy razem, dziękujemy sobie za ten czas i przepraszamy za wszystkie przykrości, które sobie uczyniliśmy, a także obiecujemy, że spotkamy się za rok. Nawet jak o tym mówię, to ściska mi gardło – przyznaje wzruszona pani Dorota.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.