Piosenkarz, autor tekstów i piosenek, Roberto Bignoli opowiada o Światowych Dniach Młodzieży.
- Czy koncert jest także momentem dialogu z młodymi?
- Lubię nazywać moje koncerty świadectwem, które nie ogranicza się tylko do piosenek, opowiadam również o moim doświadczeniu życia: rozpoczynam opowiadaniem o moim nawróceniu i mojej wierze, później przesyłam posłania i propozycje, często po koncertach bardzo chętnie rozpoczynam dyskusje z młodymi, którzy przychodzą na koncerty albo gromadzą się wokół mnie, którzy pragną jeszcze bardziej się zagłębić w temacie poprzez dialog, mówią o swoim doświadczeniu i szukają porad i to jest bardzo piękne kiedy przemienia się w autentyczny dialog. Młodzież jest naprawdę szczera, kiedy czuje się kochana i akceptowana, mają bardzo dużo wątpliwości, niepewności, spraw związanych z prawami, którymi rządzi się ten świat, proponując fałszywe ideały, fałszywe wartości, gdzie ciągle dominuje propozycja dobrobytu materialnego, egoizmu. Ale młodzież w głębi serca nosi dobre uczucia i ogromną wolę robienia rzeczy dobrych. To, na co najbardziej narzekają, to, że nie są wysłuchani, że nie są akceptowani, że nie ma dialogu pomiędzy nimi a światem dorosłych a nawet światem ich rówieśników. To sprawia, że czują się często sami i nie potrafią wziąć w swoje własne życie w ręce z odwagą i radością, ale czują w pewnym sensie egzystencjalną przegraną, bardzo często do takiego stanu doprowadza ich brak poczucia oparcia z rodzinie, a zwłaszcza kiedy ta rodzina jest rozbita. Słyszę często jak młodzież mówi o konferencjach czy spotkaniach związanych z problematyka młodzieżową, w których uczestniczą, ale one nie docierają do ich rzeczywistości często pozostają w sferze teorii i nic nie mówią młodzieży.
- Dlaczego dzisiaj tak wielu piosenkarzy kultywuje w swoich utworach negatywne posłania, jak narkotyki lub satanizm?
- Myślę, że jest to rezultat tego co sami przeżywają: ich życiowe doświadczenie, które w nich samych nie stworzyło szacunku do siebie samych ani dla swojego życia, to sprawia, że nie mają go również wobec życia innych i wszystkich tych wartości, które są w Ewangelii i odnoszą się do życia i miłości.
Życie artystów w pustce, w samotności i desperacji prowadzi ich do coraz głębszych tragedii w życiu błędnie obranym, dlatego też muszą szukać oparcia w narkotykach, magii, okultyzmie i chyba ostatnim stadium jest satanizm, gdzie zło przejawia się szczególnie mocno, zwłaszcza kiedy osoba jest w depresji lub nie ma motywacji dla własnego życia. To egzystencjalne złe samopoczucie prowadzi do manifestacji w muzyce i wielu młodych ludzi, którzy przeżywają trudne momenty cierpienia, kryzysu lub depresji, w tych posłaniach i tego typu muzyce próbują znaleźć klucz do swoich problemów ale niestety tracą jeszcze bardziej motywację i szacunek dla swojego życia i wpadają w jeden zamknięty krąg, z którego bardzo trudno jest się wydostać. Niestety jest wielu muzyków, którzy odkryli, że na takiego rodzaju depresyjnych stanach młodych ludzi można zrobić doskonały biznes i dlatego też, pojawił się trend wykorzystujący słabość młodych ludzi, ich samotność, aby dobrze na tym zarobić.