Męczennicy osiągnęli szczyty heroizmu, oddając życie za Chrystusa. Wraz z nimi wszyscy chrześcijanie powołani są do świętości i heroizmu na co dzień – wskazał kard. José Saraiva Martins podczas dzisiejszych uroczystości beatyfikacyjnych.
Bunt gen. Franco
Tymczasem kraj coraz bardziej pogrążał się w anarchię i rewolucję. Bunt przeciw nie panującym nad sytuacją władzom centralnym wybuchł 17 lipca 1936, i to nie w samej Hiszpanii, ale w Melilli na terenie skolonizowanej przez ten kraj północnej części Maroka. Również w innych marokańskich miastach - Tetuánie i Ceucie, rozpoczęły się walki z lewicową republiką, w obronie porządku, monarchii i Kościoła. Na czele wojskowych, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo rządowi, stanął gen. Francisco Franco y Bahamonde (1892-1975).
Nazajutrz do działań przeciw rządowi włączył się gen. Emilio Mola y Vidal (1887-1937) na północy kraju i tak z dwóch stron rozpoczęła się wojna domowa, która trwała niemal trzy lata, kosztowała życie ok. 300 tys. ludzi, do których trzeba dodać co najmniej 170 tys. zmarłych wskutek chorób i głodu. Walki spowodowały też ogromne zniszczenia w kraju, pogrążając go na wiele lat w izolacji międzynarodowej. Wojna trwała formalnie do 31 marca 1939, czyli do zdobycia przez wojsko Madrytu. Następnego dnia gen. Franco ogłosił koniec walk - po 978 dniach.
Wojna domowa miała charakter międzynarodowy, gdyż po obu stronach walczyli obywatele różnych krajów. Republikanów wspierały ZSRR oraz zwolennicy lewicy z całej Europy (wśród nich kilkutysięczna rzesza ochotników z Polski) i innych części świata (głównie Ameryki Północnej) w ramach tzw. Brygad Międzynarodowych. Nacjonaliści zaś korzystali z pomocy przede wszystkim Niemiec hitlerowskich i faszystowskich Włoch.
Sympatie i antypatie wśród samych Hiszpanów rozkładały się różnie, np. robotnicy i chłopi, którzy w znacznym stopniu byli zlaicyzowani, a nawet antyklerykalni, oraz duża część intelektualistów, opowiedzieli się w większości po stronie republiki, podczas gdy bogatsze warstwy i katolicy stanęli po drugiej stronie barykady. Tylko w Kraju Basków podziały przebiegały często wewnątrz tych samych środowisk, np. katolicy byli zarówno wśród zwolenników, jak i przeciwników republiki, co z jednej strony wiązało się z ich dążeniami narodowymi, popieranymi przez władze republikańskie, z drugiej zaś zawsze silne były tam wpływy Kościoła katolickiego.
Cierpienia i straty Kościoła
Najbardziej poszkodowany wyszedł z wojny Kościół katolicki, który miał wówczas prawie 33,5 tys. księży i sióstr zakonnych, ale tylko niespełna połowa z nich przebywała na terenach opanowanych przez republikanów. Według obliczeń historyka Kościoła, bp. Antonio Montero Moreno, w wyniku rozstrzeliwań, tortur i innych prześladowań zginęło 6832 duchownych, w tym 12 biskupów i 1 administrator apostolski, 4184 księży diecezjalnych, 2365 kapłanów i braci zakonnych, 238 sióstr zakonnych i 32 seminarzystów. Stanowiło to blisko 12 proc. ogółu duchowieństwa.
Duchowni byli od początku istnienia republiki szczególnie prześladowani przez lewicę jako "ostoja reakcji" i przeciwnicy postępu społecznego. W niektórych środowiskach rewolucjonistów należało nawet do dobrego tonu zabicie "klechy" lub "czarnej", czyli zakonnicy, przy czym zazwyczaj towarzyszyły temu znęcanie się nad ofiarami, szydzenie z wiary, gwałcenie mniszek oraz bezczeszczenie i burzenie kościołów, parodiowanie Mszy i nabożeństw itp. Księży nie tylko rozstrzeliwano, ale często krzyżowano, duszono, zrzucano z gór lub okien wielopiętrowych budynków.