O „jeszcze” pełnych świątyniach, kościelnych elitach i lustracji duchownych z abp. Józefem Michalikiem rozmawia ks. Marek Gancarczyk.
Czy nie ma Ksiądz Arcybiskup wrażenia, że żyjemy w kulcie słowa „jeszcze”? W kościele jeszcze są ludzie, jeszcze przychodzą. Ale podświadomie czujemy, że za jakiś czas ich już nie będzie. Myślimy tylko, jak zatrzymać tych, którzy „jeszcze” są, a nie myślimy o nowych.
– Szukać, iść – to jest ewangelijne, to jest metoda Pana Jezusa. Duszpasterstwo usługowe już nie wystarcza. Dzisiaj ci, którzy wyprodukowali cokolwiek, chodzą i wmuszają, żeby ludzie to kupili.
My mamy, mówiąc nieładnie, o wiele lepszy „towar”, a nie potrafimy go sprzedawać.
– Dlatego, że daliśmy sobie wmówić różnym liberałom, różnym tzw. postępowcom, oświeceniowcom, że to złamie wolność. W niektórych krajach dochodzi do tego, że nie wolno już mówić o Chrystusie, bo to jest łamanie sumienia. Czy nie jest paradoksem fakt, że w Anglii – jak wynika z ankiety – 75 proc. mieszkających tam muzułmanów mówi, że kulturę Wielkiej Brytanii trzeba oprzeć na wartościach chrześcijańskich, a wśród Brytyjczyków to samo twierdzi zaledwie trzydzieści parę procent?
Czy to wynika z braku odwagi?
– Także. Brakuje utożsamienia się z Chrystusem. Powiedzmy to jasno i wyraźnie: chrześcijanie uważają, że można być chrześcijaninem bez pójścia drogą Pana. Uważamy, że sami wytyczymy sobie drogę do zbawienia. Nie tę, którą nam Jezus pokazał, ale swoją. Ewangelię trzeba głosić, nie można chować jej pod korcem.
Jak to robić dzisiaj?
– Jednoznaczna odpowiedź wzbudzi powszechny protest. Odpowiedź tkwi w sercu każdego człowieka. Trzeba to robić na miarę miłości, która jest w twoim sercu, na miarę wiary, którą w sobie odnajdujesz. To się odnosi do każdego księdza i do każdego chrześcijanina. Jeśli nie zrobiłeś stu procent tego, na ile masz możliwości, toś nie zrobił nic.
Kiedyś Ksiądz Arcybiskup powiedział, że Kościołowi w Polsce brakuje katolickich elit. Dlaczego ich nie ma?
– Dzisiaj dojrzewa we mnie jeszcze bardziej przekonanie o potrzebie upowszechnienia wołania o elity katolickie. W ostatnim liście, który napisałem do Akcji Katolickiej mojej archidiecezji, wspominałem, że elity w pojęciu Kościoła to nie są tylko ludzie wykształceni i mający stanowiska. Elitą Kościoła jest zwyczajny wierzący, prawy człowiek, który stara się być wierny w pełni Panu Bogu.
Przysłowiowe babcie?
– Tak, to także jest nasza elita. Nie przekreślam tych intelektualistów, którzy kochają Kościół i szczypią nas. W mojej posłudze nigdy nie domagałem się zamknięcia ani „Tygodnika Powszechnego”, ani „Naszego Dziennika”, ani „Więzi”. Zawsze ich broniłem.
Czy w momencie kłopotów finansowych „Tygodnika” Ksiądz Arcybiskup życzy im jak najlepiej?
– Oczywiście, życzę im jak najlepiej. Życzę im, żeby w sposób poprawny wydobyli się z kryzysu i zrozumieli, dlaczego wpadli w kryzys. Zawsze mówiłem, że powinni być blisko Pana Boga i Kościoła. Powinni być na sto procent eklezjalni.
A nie są?
– Proszę sobie samemu uczciwie odpowiedzieć na to pytanie. Może oni też chcą Kościoła doskonalszego, lepszego, piękniejszego, ale trzeba pomyśleć, jak robić to dobrze, mądrze, a przy tym pokornie. Jeśli mówi się, że bohaterem jest eks-zakonnik, czy eks-ksiądz… Trzeba współczuć temu eks-zakonnikowi i eks-księdzu, trzeba mu pomagać żyć zgodnie z przykazaniami Bożymi, podtrzymywać w trudnościach, wspierać go pomocą materialną i duchową, nie potępiać, ale nie można robić z nich bohaterów. Jest i dla „Tygodnika”, i dla „Naszego Dziennika” i dla „Radia Maryja” miejsce, bo liczę, że oni kochają Kościół i chcą Kościołowi służyć. Dobrze, że są, mają ważne zasługi, ale trzeba, żeby byli coraz doskonalsi.