O „jeszcze” pełnych świątyniach, kościelnych elitach i lustracji duchownych z abp. Józefem Michalikiem rozmawia ks. Marek Gancarczyk.
Ks. Marek Gancarczyk: Co Ksiądz Arcybiskup pomyślał, kiedy usłyszał deklaracje prof. Religi o swoim ateizmie?
Abp Józef Michalik: – Pomodliłem się za niego. To namacalny znak, że wiara jest łaską i że nie powinno się jej odrzucać. Bywają w życiu trudne momenty, może próby dla wiary, i człowiek mimo wszystko powinien pozostać przy niej. Może profesor nie otrzymał tego daru...
W jednym z wywiadów mówił, że w dzieciństwie miał taki czas, kiedy wierzył.
– A zatem: albo nie rozwijał, nie pogłębiał wiary, aż w jakimś momencie stracił kontakt z Panem Bogiem, albo zaistniały jakieś inne racje, które go zamknęły na głód Nieskończoności. Patrzyłem na prof. Religę z wielką nadzieją, bo wiem, że Pan Bóg jest Ojcem, wiem, że Jego powszechna wola zbawcza jest rzeczywistością. To nie znaczy, że chcę zmniejszyć rolę naturalnej drogi, jaką dał Chrystus, ustanawiając Kościół. Człowiek zazwyczaj zbawia się dzięki temu, że wchodzi do Kościoła. Poza Kościołem nie ma zbawienia. Ale przecież Chrystus umarł na krzyżu za wszystkich. Do Kościoła można wejść drogą zwyczajną – przez sakramentalne uczestnictwo w łasce Ducha Świętego, ale człowiek wchodzi także w kontakt z Bogiem przez miłość ludzką, przez miłość do bliźniego. Sądzę, że codzienna życzliwość, miłość profesora, chęć pomocy człowiekowi będącemu w potrzebie, będzie mu policzona przez Pana Boga. Jestem przekonany, że on ze zdumieniem znajdzie Pana Jezusa, który mu powie: „Wiesz co, byłem chory, a przyszedłeś do mnie i pomogłeś mi, byłem w potrzebie, a podałeś mi dłoń”.
Czy katolikom czegoś nie brakuje, że takich ludzi jak prof. Religa nie potrafią przyprowadzić do Kościoła?
– To nie my nawracamy, ale Boża łaska. Trzeba to pozostawić Panu Bogu. Trzeba pracować, dać z siebie wszystko, zachować wierność, posłuszeństwo Panu Bogu, realizować i pogłębiać wiarę, na ile to możliwe, całym sercem świadczyć. Ale nie bądźmy zarozumiali. To nie my zbawiamy. Przy najlepszej woli często nasze dobre intencje, dobre słowa są fałszywie interpretowane. Ale czy to my pierwsi?... Ktoś przed nami uczynił dobrze ludziom i został oskarżony i skazany na śmierć.
Jak za pięć lat będzie wyglądał Kościół w Polsce?
– Jestem pełen nadziei, że będzie to Kościół żywy, Kościół, który Pan Bóg poprowadzi, któremu Duch Święty nie odmówi pomocy. Będzie to Kościół maryjny, i tu, jeśli zachowamy tę iskrę, jest wielkie poczucie bezpieczeństwa.
Ale czy my jeszcze mamy tę iskrę?
– Mamy. Kto nie wie o Matce Bożej, kto się do Niej nie modli, kto nie próbuje szukać Jej pomocy? Myślę, że to jest wielka perspektywa i twórcza nadzieja. Jest też wiele inicjatyw ludzkich. Są odejścia, ale są też przyjścia. Są drogi pogłębiania wiary. Przecież są dziesiątki domów rekolekcyjnych w diecezjach, są stowarzyszenia, ruchy, jest niedzielna Msza święta...
Na którą przychodzi coraz mniej osób…
– To jest policzek dla nas, wierzących. Ale dlaczego nie przychodzą?
No właśnie, dlaczego?
– Nie rozumieją tajemnicy wiary, nie pogłębili kontaktu z Bogiem. Dlatego praca ruchów, stowarzyszeń, praca księży musi się skoncentrować głębiej na kontakcie osobowym z Bogiem. Szczerze mówiąc, ja ponad pięćdziesiąt lat uczę się modlitwy i czy mogę powiedzieć, że dobrze się modlę? Widzę, że jest pustynia, przez którą muszę się przedrzeć, ale mam żywą nadzieję, że w tych latach jednak jakieś doświadczenie modlitewne zdobyłem. Ciągle się spowiadam, biję się w piersi, mam coraz większe poczucie grzechu, jestem słaby, ale nie mogę się poddać. Muszę próbować żyć inaczej. Tu się spotyka i miłość, i cierpienie.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
»
|
»»