W Polsce, najbardziej religijnym kraju Europy, gdzie aż 92 proc. ludzi uważa się za wierzących i tyle samo przyjmuje co roku księdza na kolędzie, tylko 45,2 proc. wierzy w istnienie piekła. Jak wygląda raport o stanie wiary nad Wisłą?
Kto ma pilota do naszych dzieci?
Kościół traci młodych. Księża gorzko żartują, że bierzmowanie jest oficjalnym pożegnaniem z Kościołem. Jeśli nie odwrócimy tej tendencji, stracimy to pokolenie – alarmował na spotkaniach w Polsce Josh McDowell. Mimo stabilnej religijności społeczeństwa, intensywność religijności młodych Polaków jest o kilkanaście procent niższa – wynika z raportu KAI. Wśród młodych jako wierzący deklaruje się 57,7 proc. a jako głęboko wierzący – 12,4 proc. Alarmujący spadek religijności młodych nastąpił w latach 1988–1998. Wśród głęboko wierzących wskaźniki spadły z 17,9 do 10,1 proc., a wśród wierzących z 61,8 do 57,7 proc. W pierwszych pięciu latach XXI wieku liczba wierzących pozostała na tym samym poziomie. Wzrosła za to liczba głęboko wierzących (o 2,3 proc.). W 1988 r. 49,6 proc. młodych ludzi praktykowało systematycznie, w 2005 r. liczba ta spadła do 38,6 proc. W grupie 16–19 lat praktykowało wówczas 41,8 proc, a w grupie 23–26 lat tylko 26,8 proc.
Wybór wiary wśród młodych staje się coraz bardziej ich osobistym wyborem, a nie tylko owocem wychowania w rodzinie. To charakterystyczny znak czasu. Wyjaśnia go świetnie badający zagadnienie od lat Josh McDowell: – Alicjo, co ten werset znaczy? – spytał katecheta. Dziewczyna, chrześcijanka z praktykującej rodziny odpowiedziała: – Dla mnie ten werset znaczy… – Prawdopodobnie większość z nas nawet nie wychwyciła subtelnej gry słów – wyjaśnia Amerykanin. – Alicja użyła zwrotu „dla mnie”. Ma on ogromną wagę. Wskazuje na niebezpieczny stan, w którym znajduje się dziś wierząca młodzież. Większość z nich nie szuka w tekście biblijnym prawdy. Oni szukają siebie. „Jeśli coś jest prawdą dla ciebie, to świetnie, ale to nie jest prawdą dla mnie” – mówią. Aż 89 proc. młodych chrześcijan w USA twierdzi, że jedynym sposobem na poznanie prawdy jest sprawdzenie, czy „to działa”. Nie dlatego, że Biblia tak mówi, nie dlatego, że tak naucza Kościół. Byłem w 107 krajach i nie spotkałem takiego, w którym jest inaczej – kończy.
Potwierdzają to polskie statystyki. W 2005 r. młodzi Polacy pytani o motywy wiary tuż za „tradycją i wychowaniem w rodzinie” wymieniali „osobiste przemyślenia i przekonania” (82,1 proc. odpowiedzi). Bardzo selektywne jest ich podejście do etyki seksualnej. W 1988 r. jeszcze 21,2 proc. z nich uważało za niedopuszczalne współżycie seksualne przed ślubem, a w 2005 już tylko 9,2 proc. Antykoncepcję dopuszcza 56,8 proc. młodych, a tylko 6,8 proc uważa ją za niedopuszczalną. Ciekawe jest jednak to, że w ostatnich latach akceptacja dla antykoncepcji spada: z 66,4 proc. w 1998 r. do 56,8 proc. w 2005 r. Z negatywną oceną wśród młodych spotyka się aborcja. W 1988 r. za dopuszczalną uważało ją 45 proc. młodych katolików; ale w 2005 r. jedynie 8,4 proc.
Kościół w tabelkach
Jasne, to tylko statystyki – wzruszy ktoś ramionami. W dodatku dotyczące sfery wiary, której nie da się zmierzyć, dotknąć, zamknąć w ramy tabelek. Badania pokazują jednak jasno pewne tendencje. Wynika z nich, że z zawirowań roku 1989 i po wejściu w struktury Unii Europejskiej polski Kościół wyszedł – wbrew zapowiedziom – bez szwanku. Niepokoją jednak bardzo selektywne podejście do katechizmowego nauczania, nieznaczny spadek powołań kapłańskich i bardzo wybiórcze podejście do wiary młodego pokolenia. Nie można w żadnym wypadku spocząć na laurach i napawać się tym, że jesteśmy najbardziej religijnym krajem Europy. To nie u nas jest tak dobrze. To u nich jest tak źle.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»